„Okazuje się, że pojazdy elektryczne nie są tak neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla, jak kiedyś się spodziewałem - pisze Brian Blum na łamach „Jerusalem Post”. Wyjaśnia, że problemem nie jest eksploatacja „elektryka”, ale technologia jego powstawania.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Wierzyliśmy, że pojazdy elektryczne (EV) stanowią mały, ale znaczący krok w kierunku ograniczenia skutków zmian klimatycznych. Pojazdy elektryczne pomogłyby odzwyczaić świat od paliw kopalnych, zmniejszyć liczbę chorób i śmierci związanych z zanieczyszczeniem, zapewniając jednocześnie płynniejszą, szybszą i bardziej wyrafinowaną jazdę. Nic z tego się nie zmieniło per se, ale okazuje się, że pojazdy elektryczne nie są tak neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla, jak kiedyś się spodziewałem
— pisze Brian Blum na łamach „Jerusalem Post”. Wyjaśnia, że problemem nie jest eksploatacja „elektryka”, ale technologia jego powstawania.
Koszty środowiskowe i społeczne
Powołując się na informacje, jakie otrzymał od Steve’a Greenfielda, założyciela i dyrektora generalnego Automotive Ventures, funduszu venture capital skoncentrowanego na inwestycjach w przestrzeń mobilną Blum wskazuje, iż „jednym z kluczowych elementów składających się na nowoczesny akumulator do samochodów elektrycznych jest lit”, wydobywanie którego wcale nie jest przyjazne dla klimatu, ponieważ do wyprodukowania jednej tony litu potrzeba około 70 tys. litrów wody.
Przypomina, że ponad połowa światowych zasobów litu znajduje się w „trójkącie litowym” między Argentyną, Boliwią i Chile. Lit musi następnie zostać wysłany – na statkach – do Chin, gdzie powstaje 80 proc. światowych akumulatorów litowo-jonowych.
Baterie do pojazdów elektrycznych wymagają również kobaltu, ponieważ odpady powstające w wyniku wydobycia tego metalu zanieczyszczają powietrze i glebę, prowadząc do zmniejszenia plonów, skażenia żywności i wody oraz problemów ze zdrowiem układu oddechowego i rozrodczego. Jeśli chodzi o atmosferę, wydobycie kobaltu uwalnia zarówno dwutlenek węgla, jak i dwutlenek azotu
— stwierdza Blum podkreślając, iż „są też koszty ludzkie”.
Ponad 70 proc. światowego kobaltu pochodzi z Demokratycznej Republiki Konga, gdzie około 200 tys. górników – w tym 25 tys. dzieci – można znaleźć kopiących pod ziemią w małych „kopalniach rzemieślniczych” przy niewielkim nadzorze i jeszcze mniejszych środkach bezpieczeństwa
— informuje.
Na drugim końcu życia pojazdu elektrycznego czeka kolejna katastrofa środowiskowa: samochody elektryczne nie mają gdzie umrzeć
— wylicza publicysta „Jerusalem Post” zauważając, iż „tradycyjne pojazdy z silnikiem spalinowym po osiągnięciu pewnego wieku są rozbierane na części lub, jeśli nadal nadają się do jazdy, wysyłane do gospodarek wschodzących, gdzie rozpoczynają drugie życie”.
Wiadomo, że akumulatory w samochodach elektrycznych eksplodują, a zawarte w nich chemikalia mogą być toksyczne, jeśli nie są traktowane z ostrożnością
— powiedział Blumowi Greenfield.
„Bądźmy ostrożni i zdejmijmy nasze ideologiczne zasłony”
Czasami mam wrażenie, że entuzjaści i producenci samochodów elektrycznych mają słaby punkt, jeśli chodzi o ogólne korzyści, jakie pojazd elektryczny przynosi w łagodzeniu zmian klimatycznych
— wyznaje dodając, iż „problemy z utylizacją i recyklingiem akumulatorów litowo-jonowych zostaną ostatecznie rozwiązane. Nadchodzą nowe technologie akumulatorów, które zmniejszą naszą zależność od kobaltu”.
Inne rodzaje paliwa – w szczególności wodór – również są obiecujące, jeśli nie dla samochodów (ten pociąg już dawno opuścił stację), to w przypadku transportu, który pociąga za sobą większe odległości
— wskazuje.
Ponadto jedyną emisją z pojazdu napędzanego wodorem jest para wodna, chociaż wytwarzanie wodoru pozostaje problematyczne. (Kluczowa będzie tutaj zmiana konfiguracji sieci w celu wytwarzania energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych, takich jak energia słoneczna, wiatrowa i wodna – również do ładowania pojazdów elektrycznych)
— podkreśla.
Bądźmy ostrożni i zdejmijmy nasze ideologiczne zasłony. Pojazdy elektryczne nie są magicznym panaceum. Mogą być najbardziej bezpośrednim i funkcjonalnym podejściem do przeciwdziałania zmianom klimatu na poziomie indywidualnym, ale wciąż pozostaje wiele do zrobienia
— zauważa zaznaczając, iż „przyszłość technologii transportu będzie ostatecznie bardziej zniuansowana niż dzisiejsze ewangeliczne podejście do pojazdów elektrycznych typu ‘wszystko albo nic’”.
aw/Jerusalem Post
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/603249-elektryk-jest-eko-izraelski-publicysta-obala-mit