„Trzeba podkreślić, że te środki są z zysków banków, a więc to nie jest pieniądz generowany z budżetu czy z deficytu budżetowego, czy też zwiększający deficyt budżetowy. Nie jest więc tak, jak niektórzy adwersarze próbują komentować, że rząd wprowadza na rynek kolejne kwoty pieniędzy, które miałyby generować inflację. Te pieniądze są z zysków banków i one zostaną wykorzystane, a więc nie są to nowe pieniądze” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Zbigniew Krysiak, ekonomista, prezes Instytutu Myśli Schumana, komentując rozszerzenie tarczy antyputinowskiej o pakiet wsparcia dla kredytobiorców.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
To jest dobry kierunek
— ocenia projekt pomocy dla kredytobiorców w ramach tarczy antyputinowskiej prof. Zbigniew Krysiak.
Po pierwsze korzysta się tu z funduszu, który budują banki z zysków, które w tej chwili banki generują - zyski dużo większe w związku ze wzrostem stóp procentowych, bo taka jest sytuacja. A zatem kiedy przeznaczą część zysków na ten fundusz, to nie pogorszy ich sytuacji, a polepszy sytuację kredytobiorców. Polepszy też sytuację banków, bo kredytobiorcy bez pomocy po prostu przestaliby spłacać - nie wszyscy, mówimy cały czas o grupie o niskich dochodach (jest to liczba około 100 tys. kredytobiorców)
— wyjaśnia, podkreślając, iż „jeśli kredytobiorcy spłacają regularnie przy wykorzystaniu też wsparcia z tego funduszu, to bank nie ponosi kosztów z tytułu egzekucji i innych procesów, procedur”.
Ekonomista wskazuje też na konsekwencje społeczne i ekonomiczne.
Oczywiście nie możemy dopuścić do tego, żeby ludzie zostali na ulicy bez mieszkań, a więc to jest ta korzyść dla tych biedniejszych kredytobiorców. Jednocześnie korzyść dla banku, bo te kosztowne procesy windykacyjne są tutaj zaoszczędzone. Czyli te składki, czy gromadzenie tego funduszu i wydatki z tego funduszu są znacznie mniejsze, niż koszty, które by były wynikiem właśnie tej niewypłacalności
— mówi prof. Krysiak wskazując, że „te środki są z zysków banków, a więc to nie jest pieniądz generowany z budżetu czy z deficytu budżetowego, czy też zwiększający deficyt budżetowy”.
Nie jest więc tak, jak niektórzy adwersarze próbują komentować, że rząd wprowadza na rynek kolejne kwoty pieniędzy, które miałyby generować inflację. Te pieniądze są z zysków banków i one zostaną wykorzystane, a więc nie są to nowe pieniądze. Jednocześnie trzeba tutaj zdementować argumenty niektórych, że ta pomoc nie jest skierowana, jeśli chodzi o ten kluczowy wysiłek finansowy, do wszystkich, tylko ta pomoc jest skierowana do pewnej grupy kredytobiorców znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji - mówię o obciążeniu finansowym tego funduszu, bo w tej pomocy są trzy elementy
— dodaje.
Pierwszy element to jest właśnie kwestia wakacji kredytowych. Według tej koncepcji prawdopodobnie wszyscy mogą z tego skorzystać. Te wakacje kredytowe przesuwają kapitał do spłaty w następnych okresach. Drugi filar to są dopłaty dla tych biedniejszych kredytobiorców przez okres nawet do trzech lat. Te dopłaty pomagają obsługiwać kredyt. Żeby spełnić warunki tych dopłat, trzeba mieć niskie zarobki, rata musi być większa niż 50 proc. dochodu i dalej spłacając ten kredytobiorca będzie spłacał tą pomoc, ale w części około 30 proc. będzie miał umorzone. Trzeci filar to kwestia WIBOR-u czyli on nie jest ekwiwalentem kosztu pieniądza, który banki dodają do finansowania kredytów. Rozpoczną się prace nad nową referencją zamiast WIBOR-u i prawdopodobnie będzie ona niższa od WIBOR-u w mojej opinii o 1-1,5 pkt proc., ale to się okaże w procesie konstruowania tej nowej referencji
— wylicza ekspert.
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/597929-profkrysiak-pomoc-dla-kredytobiorcow-nie-zwiekszy-deficytu