Zgodnie z nowym sondażem Social Changes dla portalu wPolityce.pl, 25 proc. badanych popiera przyjęcie przez Polskę waluty euro, natomiast 56 proc. Polaków jest za pozostaniem przy złotówce. Portal wPolityce.pl poprosił o komentarz do tego sondażu prof. Zbigniewa Krysiaka, ekonomistę, prezesa Instytutu Myśli Schumana.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ SONDAŻ. Większość Polaków chce zachowania złotego jako waluty. Wśród wyborców PO przybywa zwolenników euro
Dzisiaj mamy jasne dowody na to, że lepiej nie przyjmować euro – kraje bałtyckie są w strefie euro i tam inflacja wynosi prawie 20 proc., w Holandii 12 proc. Gdybyśmy dzisiaj byli w strefie euro, to pewnie mielibyśmy inflację koło 20 proc. Posiadanie własnej waluty to jest możliwość wpływania na poziom stóp procentowych, możliwość wpływania na poziom inflacji. Gospodarka jest wówczas bardziej elastyczna, mamy lepsze możliwości reagowania ws. eksportu i importu
— mówi prof. Zbigniew Krysiak.
„Euro de facto odzwierciedla jedynie potencjał gospodarki niemieckiej”
Euro de facto odzwierciedla jedynie potencjał gospodarki niemieckiej, może częściowo francuskiej. Wiemy nie tylko z teorii, ale i praktyki, że wspólna waluta musi odnosić się do tzw. jednolitego obszaru pod względem potencjału gospodarczego. W tym przypadku potencjał Niemiec znacznie różni się od Polski i innych krajów Europy. Jedynie potencjały Francji i Niemiec są zbliżone
— stwierdza.
Michał Kobosko, wiceprzewodniczący Polski 2050 Szymona Hołowni, powiedział niedawno, że przyjęcie euro jest „polską racją stanu, bo pozwoli ono zyskać właściwą rolę naszego kraju w Unii Europejskiej w przyszłości”.
CZYTAJ TAKŻE: Zaskakująca wypowiedź Koboski: Przyjęcie euro jest polską racją stanu. Pomoże nam uzyskać właściwą rolę w UE w przyszłości
To sformułowanie pozbawione argumentów ekonomicznych. Politykom z Polski 2050 i KO sugeruję, by kierowali się argumentami, zasadami ekonomicznymi. Mamy dowody na to, że euro wprowadziło dysfunkcję krajów o niskim potencjale gospodarczym. Nawołujący do wejścia Polski do strefy euro w pewnym sensie wystawiają się na pośmiewisko, bo nie potrzeba być ekonomistą, żeby widzieć, w jaki trudnej sytuacji są kraje bałtyckie, Holandia czy Belgia
— komentuje powyższą wypowiedź prof. Zbigniew Krysiak.
Prof. Krysiak: Inflacja w Niemczech jest niewiele niższa niż w Polsce
Na uwagę, że politycy opozycji mogą prezentować, że w Niemczech inflacja - chociaż wyraźnie podwyższona - to jednak wciąż jest niższa niż w Polsce, odpowiada:
Inflacja w Niemczech zbliża się do 9 proc., zatem jest niewiele niższa niż w Polsce, a jeżeli weźmiemy pod uwagę takie sprawy, jak tempo rozwoju gospodarczego w ostatni kwartałach, to my mamy znacznie wyższe niż Niemcy. Jakbyśmy uwzględnili stosunek tempa wzrostu gospodarczego i inflacji, to tutaj wychodzimy lepiej niż Niemcy. Dzieje się tak dlatego, że my mając możliwość własnej polityki pieniężnej możemy wpływać nie tylko na inflację, ale i tempo rozwoju gospodarczego.
Po czym dodaje:
Amerykańskie władze pieniężne mają właściwie dwa cele, jeżeli chodzi o zarządzenia walutą – pierwszy to cel inflacyjny, a drugi to maksymalizowanie rozwoju gospodarczego. Do tego dochodzi nawet trzeci, dotyczący utrzymywania jak najniższego bezrobocia. Kompromitacji uległa przyjmowana głównie przez kraje UE ta idea zarządzenia stopami procentowymi tylko w celu duszenia inflacji. To nie zdaje egzaminu. Słyszmy w wypowiedziach prezesa Glapińskiego, że NBP i RPP przyjmują w kształtowaniu polityki monetarnej, żeby przy okazji duszenia inflacji nie zwiększać bezrobocia i jednocześnie nie redukować wzrostu gospodarczego.
not. as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/597074-prof-krysiakgdybysmy-przyjeli-euro-inflacja-bylaby-wyzsza