„Dochodzą jeszcze nieoficjalne informacje, że kilka krajów skorzystało z tej swoistej interpretacji zrobionej przez Komisję tego dekretu putinowskiego. Czyli mówiąc inaczej - przyjęło te warunki narzucone nam przez Rosję. Pierwszy kraj, którego premier wypowiedział się w tej sprawie, to Austria, a zdaje się, że i kilka innych krajów. Rozumiem, że one dalej płacą w dolarach czy w euro za ten gaz, natomiast zgodziły się, żeby po tym kursie państwowym sam Gazprom przewalutowywał te pieniądze na ruble, czyli mówiąc wprost - na takie płatności, jakich zażądał Gazprom. Tej solidarności więc niestety nie będzie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Zbigniew Kuźmiuk, eurodeputowany PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Gazprom wstrzymał dostawy gazu do Polski. Czy należało się tego spodziewać?
Dr Zbigniew Kuźmiuk: Należało się tego spodziewać w zasadzie od momentu wybuchu wojny, kiedy staliśmy się hubem pomocowym dla Ukrainy- i pod względem militarnym, i humanitarnym. Przyjęliśmy 3 mln uchodźców. Wiadomo było tak naprawdę, że jesteśmy na swoistym celowniku Rosji. Byliśmy i jesteśmy wiodącym krajem udzielającym pomocy Ukrainie w tej wojnie. Rosja szukała pretekstu i tym pretekstem jest wprowadzenie dekretu o płatności w rublach, a ponieważ Polska stanowczo odmówiła podporządkowania się temu dekretowi, stąd ta decyzja. Przygotowywaliśmy się do niej tak naprawdę od początku rządzenia, a mówiąc poważnie jeszcze wcześniej, kiedy za naszych pierwszych rządów zapadła decyzja o budowie gazoportu w Świnoujściu. Wiedzieliśmy, że Rosja w określonych sytuacjach wykorzystuje nośniki energii jako polityczną broń. Doświadczył tego Zachód jesienią poprzedniego roku. My - wcześniej parokrotnie tego doświadczaliśmy, więc przygotowywaliśmy się i dzięki Bogu jesteśmy gotowi na tę rosyjską decyzję.
Jak ocenia Pan reakcję Komisji Europejskiej? Pani Ursula von der Leyen bardzo dużo mówiła o wsparciu, ale na razie są to tylko słowa i tak naprawdę nie idą za nimi żadne konkrety. Czy UE jako wspólnota jest w stanie w sposób adekwatny zareagować na działania strony rosyjskiej?
Zobaczymy. Ja się niczego tutaj nie spodziewam. Na razie dochodzą jeszcze nieoficjalne informacje, że kilka krajów skorzystało z tej swoistej interpretacji zrobionej przez Komisję tego dekretu putinowskiego. Czyli mówiąc inaczej - przyjęło te warunki narzucone nam przez Rosję. Pierwszy kraj, którego premier wypowiedział się w tej sprawie, to Austria, a zdaje się, że i kilka innych krajów. Rozumiem, że one dalej płacą w dolarach czy w euro za ten gaz, natomiast zgodziły się, żeby po tym kursie państwowym sam Gazprom przewalutowywał te pieniądze na ruble, czyli mówiąc wprost - na takie płatności, jakich zażądał Gazprom. Tej solidarności więc niestety nie będzie. Oczywiście powinniśmy to moim zdaniem absolutnie wykorzystać pokazując, że skoro i w tak fundamentalnej sprawie nie ma solidarności, to w jakiej ona ma być. Słowa nic nie kosztują. Wiem, że przygotowywany jest szósty pakiet sankcyjny, ale on nie miał związku z tym, co Rosja zrobiła od dzisiaj.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szantaż Putina zadziałał? Czterech europejskich nabywców zapłaciło za gaz w rublach. SPRAWDŹ, które państwa są uzależnione od Rosji
Jeszcze raz powtórzę, szczęśliwie jesteśmy do tego przygotowani. Mimo tej blokady dostaw, po prostu sobie poradzimy. Skądinąd to wielki dzień dla Polski, bo przecież wielokrotnie byliśmy szantażowani i niestety musieliśmy się temu szantażowi poddać. Teraz podchodzimy do tego spokojnie - damy sobie radę. Mamy instrumenty, żeby zapewnić dostawy gazu dla gospodarstw domowych i dla gospodarki. A swoją drogą zapewne PGNiG, ponieważ to jednostronne zerwanie kontraktu, który miał obowiązywać do końca tego roku, to sądzę, że w jakimś pewnie długim procesie przed sądem arbitrażowym PGNiG jednak wyprocesuje godziwe odszkodowanie od Gazpromu.
Dekretem nie można zmienić warunków zawartej umowy.
Tak. To był kontrakt wieloletni. Wprawdzie kończy się w grudniu tego roku, dwa lata temu zapowiedzieliśmy, że nie będziemy go przedłużać, ale my go nie wypowiadaliśmy - tak jak wynikało z umowy, w określonym terminie mieliśmy wypowiedzieć się, czy będziemy go przedłużać, czy nie. Poinformowaliśmy, że nie będziemy go przedłużać. Wczoraj PGNiG po otrzymaniu tej informacji ogłosiła komunikat jako spółka giełdowa, więc PGNiG zachowuje się absolutnie przejrzyście w tej sprawie. Powiadomiła wszystkich, że coś takiego otrzymała i rozumiem, że będzie zobowiązana przez akcjonariuszy, żeby dochodzić swoich praw. Z kolei polski rząd ma obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, a PGNiG jest jednym z instrumentów zapewniania tego bezpieczeństwa. Polski rząd ma z kolei inne zadania i je konsekwentnie realizuje.
Ta decyzja Gazpromu unaoczniła, z czym mieliśmy do czynienia jeśli chodzi o politykę energetyczną Donalda Tuska. Tak naprawdę polityczna odpowiedzialność spada na niego i jego ekipę. Widać, co by było, gdyby w tej chwili rządziła koalicja PO-PSL.
Oczywiście, jak słyszę i widzę, politycy Platformy jak jeden mąż twierdzą, że to oni przygotowali narzędzia do tej dywersyfikacji, choć fakty mówią co innego. Rzeczywiście za ich czasów ten gazoport budowano, ale przypomnę, że opóźnienie w realizacji tej inwestycji wynosiło ponad dwa lata i tylko presja - także nas, będących w opozycji - żeby ta inwestycja była kończona spowodowała, że tej budowy nie przerwano. Przecież jednocześnie proponowano przedłużenie kontraktu z Rosją - i to robił rząd PO-PSL - do 2037 roku, choć wiadomo było, że tak długookresowy kontrakt nie będzie nam potrzebny. Przecież była przygotowana inwestycja Baltic Pipe - Tusk nie chciał o tym słyszeć. To za naszych rządów rozbudowano interkonektory - między innymi otwarte zostanie z dniem 1 maja połączenie z Kłajpedą, z pływającym litewskim gazoportem. Także ze Słowacją. Mamy również rewers na gazociągu jamalskim, więc zwiększono wydobycie krajowe prawie do 5 mln ton. Rozbudowujemy gazoport, co nie jest dostrzegane - już jesienią tego roku będzie mógł przyjąć 8,5 mld m3 sumarycznie, więc mniej więcej tyle, ile sprzedawała nam Rosja. To są wszystko bardzo długo trwające przygotowania i działania, ale w tej chwili mamy pełne instrumentarium, żeby być bezpiecznym. Natomiast rzeczywiście nie ulega dla mnie wątpliwości, że Donald Tusk realizował politykę resetu z Rosją, a właśnie te sprawy dostaw surowców energetycznych Rosja dosyć brutalnie forsowała próbując stworzyć sobie rynek zbytu, także w Polsce, na długie lata. Stąd ta propozycja wieloletniej umowy, którą chcieli podpisać i tylko tak naprawdę interwencja Komisji Europejskiej i awantura w Sejmie zrobiona przez PiS doprowadziły do tego, że ostatecznie ten kontrakt skrócono do 2022 roku.
Powiedział Pan, że jesteśmy przygotowani. Czy to oznacza, że dla przeciętnego odbiorcy gazu w zasadzie nic się nie zmieni? Czy on to odczuje?
Absolutnie nic się nie zmieni. Staramy się także, ponieważ to są spółki prawa handlowego, część z nich obecna jest na giełdzie, więc to muszą być przejrzyste działania, ale rząd przygotował już przecież amortyzację wzrostu cen gazu. Przecież na rynku europejskim ta cena jest pięciokrotnie wyższa niż była jeszcze rok temu, więc musieliśmy to zamortyzować odpowiednimi posunięciami prawnymi. Tak jak zapowiedziała pani minister Moskwa, one zostaną przedłużone do 2027 roku, więc z punktu widzenia indywidualnych odbiorców nic się w tej sprawie nie zmieni. Co więcej, trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że jeżeli ruszy Baltic Pipe, to tam PGNiG ma przecież własne złoża, bo inwestowaliśmy. Część rzeczywiście to są źródła norweskie, a część to będą własne źródła PGNiG, więc to nie będzie tak, że będziemy kupowali tylko gaz wydobywany przez kogoś. To PGNiG będzie wydobywało gaz i go transportowało do Polski.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/596130-gazprom-zakrecil-gaz-kuzmiuk-solidarnosci-ue-nie-bedzie