„Oczywiście, warto również zastanowić się, w jakim czasie będzie to możliwe. W przypadku bowiem nagłego zatrzymania dostaw rosyjskich, pewne perturbacje na rynku europejskim mogą wystąpić, nawet na rynku światowym, ale zapewne w ciągu dwóch-trzech miesięcy ta sytuacja najprawdopodobniej wyrówna się(…) Trudno jest porównywać koszt z takim celem czy rezultatem. Bo tutaj powstaje pytanie: czy można mówić o koszcie życia ludzkiego? Otóż nie można” - mówi portalowi wPolityce.pl sekretarz stanu, pełnomocnik rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej.
CZYTAJ TAKŻE:
„Rynek ropy naftowej jest elastyczny”
Wprowadzenie embarga na rosyjską ropę naftową będzie oznaczać dla Władimira Putina straty finansowe rzędu 135 mld dolarów rocznie. Stany Zjednoczone aktywnie działają w tym kierunku, m.in. rozmawiając z Wenezuelą, na stole jest też propozycja złagodzenia sankcji nałożonych na Iran, co oznaczałoby dla tego kraju powrót na rynek ropy.
Czy Europa może pozwolić sobie na zastąpienie rosyjskiego surowca? Pytamy o to sekretarza stanu w KPRM, Piotra Naimskiego.
Czy Europa może obyć się bez rosyjskiej ropy naftowej? Odpowiedź jest krótka: może. To wymaga oczywiście decyzji na różnych szczeblach, zarówno politycznych, jak i korporacyjnych, biznesowych
— podkreśla nasz rozmówca.
Można powiedzieć, że globalny rynek ropy naftowej jest na tyle elastyczny, że brak dostaw z Rosji będzie skutkował pewnymi perturbacjami, ale możemy zasadnie przypuszczać, że w dość krótkim czasie zostanie to skompensowane zwiększoną produkcją ropy naftowej przynajmniej w kilku miejscach: na Bliskim Wschodzie, w Wenezueli, jest oczywiście do rozważenia i w tej chwili odbywają się dyskusje na ten temat, czy i w jaki sposób złagodzić sankcje nałożone na Iran. W każdym razie taka możliwość jest
— dodaje.
„Istotny element sankcji”
Minister Naimski zwraca uwagę, że ropa naftowa jest głównym źródłem dochodów Federacji Rosyjskiej.
Obłożenie embargiem handlu ropą naftową z Rosją, może być istotnym elementem sankcji, które nakładamy w związku z rosyjską agresją na Ukrainie. To jest do zrobienia, także z polskiego punktu widzenia
— mówi nam sekretarz stanu w KPRM.
Jak przypomina nasz rozmówca, w 2019 r., kiedy rosyjska ropa została zanieczyszczona związkami wodoru, sami zatrzymaliśmy jej przepływ do polskich rafinerii.
Przez ponad 40 dni obydwie polskie rafinerie, w Gdańsku i Płocku, a także dwie niemieckie, były zaopatrywane z morza
— wskazuje Piotr Naimski.
Jakie będą koszty?
Wspomniany przykład z 2019 r., zdaniem naszego rozmówcy wskazuje, że przestawienie się na inne gatunki ropy jest technicznie możliwe.
Biznesowo może to być oczywiście kosztowne. Jesteśmy jednak w takiej sytuacji, że po jednej stronie mamy możliwość udzielenia pomocy walczącym w warunkach czysto wojennych Ukraińców, z drugiej strony mamy koszty
— ocenia pełnomocnik Rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej.
Oczywiście, warto również zastanowić się, w jakim czasie będzie to możliwe. W przypadku bowiem nagłego zatrzymania dostaw rosyjskich, pewne perturbacje na rynku europejskim mogą wystąpić, nawet na rynku światowym, ale zapewne w ciągu dwóch-trzech miesięcy ta sytuacja najprawdopodobniej wyrówna się
— dodaje.
Wracając do pytania: tak, jest możliwość, aby zarówno Polska, jak i Europa, ale także inni odbiorcy świata demokratycznego, zrezygnowali z dostaw rosyjskiej ropy
— podkreśla raz jeszcze.
Innymi słowy, w stosunku do szansy na zatrzymanie agresji Putina, te przejściowe perturbacje wydają się relatywnie niewielkim kosztem.
Trudno jest porównywać koszt z takim celem czy rezultatem. Bo tutaj jest pytanie, czy można mówić o koszcie życia ludzkiego. Otóż nie można
— odpowiada Naimski.
„Im dalej od wojny, tym chłodniej patrzy się na te wydarzenia”
Dlaczego niektóre kraje Europy podchodzą do sankcji - bardzo delikatnie mówiąc - dość ostrożnie?
To rzeczywiście pewna różnica, którą widzimy w postrzeganiu w ogóle tej sytuacji wojennej, w sytuacji rosyjskiej agresji na Ukrainę. Bo im dalej kraj jest położony od tej wojny, tym bardziej chłodno patrzy na te wydarzenia
— odpowiada sekretarz stanu w KPRM.
Wydaje się jednak, że - jako Europa, jako świat Zachodni, zbyt długo już w pewnym sensie finansowaliśmy terrorystyczną działalność Putina.
To jest wygodne źródło surowców, wygodne źródło dostaw gazu. W Polsce co prawda mamy od bardzo dawna świadomość tego, że mówiąc o relacjach z Putinem, myślimy nie tylko o kwestiach biznesowych, ale i kwestiach naszego bezpieczeństwa. Z tego powodu ilość rosyjskiej ropy naftowej używanej przez polskie rafinerie była w ostatnich latach sukcesywnie zmniejszana, z powodów także politycznych
— wskazuje Piotr Naimski.
Jeżeli chodzi o gaz, to mamy szansę po 30 latach faktycznie rzecz biorąc monopolu rosyjskiego wydobędziemy się z tego uzależnienia. W tym roku kończymy inwestycje, które z początkiem 2023 r. pozwolą nam w pełni zrezygnować z rosyjskiego gazu
— kończy nasz rozmówca.
Not. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/588990-rezygnacja-z-rosyjskiej-ropy-naimski-to-jest-do-zrobienia