Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia pojawiły się w europejskich mediach informacje, że Komisja Europejska, chce dopuścić w ramach tzw. taksonomii, inwestycje w wytwarzanie energii z gazu ziemnego i atomu.
Do niedawna jeszcze tego rodzaju inwestycje niejako „zdyskwalifikowano”, uznano, że nie będzie można przeznaczać na nie zarówno pieniędzy z unijnego budżetu czy Funduszu Odbudowy, ale także środków o charakterze pożyczkowym pochodzących z unijnych instytucji finansowych (np. Europejskiego Banku Inwestycyjnego). To był swoisty wyrok na tego rodzaju inwestycje, bowiem nie umieszczenie ich w taksonomii, oznaczało że nie mają one tzw. zrównoważonego charakteru, co oznaczało, że także środki prywatne z systemu bankowego, czy innych instytucji finansowych, byłyby niechętnie angażowane w takie przedsięwzięcia.
Polski rząd od wielu miesięcy starał się, aby restrukturyzacja polskiego systemu energetycznego, którą krok po kroku realizujemy, mogła być także oparta o energetykę gazową i atomową (już zmniejszyliśmy udział węgla w energetyce z 90 proc. do 70 proc., a udział energii odnawialnej w miksie energetycznym na koniec 2020 roku, wyniósł 16,2 proc. , w sytuacji kiedy zgodnie z wymogami UE, mieliśmy osiągnąć 15 proc.). W ostatnich kilku miesiącach oprócz wsparcia jakie uzyskaliśmy w tej sprawie od krajów Europy Środkowo-Wschodniej, udało się pozyskać dużego sojusznika w tej sprawie, mianowicie wsparła nas Francja. Ten kraj ma w takim rozstrzygnięciu podwójny interes, musi bowiem pilnie modernizować swoją energetykę atomową, na której jest oparty jego system elektroenergetyczny, ale także chce zaoferować swoją technologię atomową krajom Europy Środkowo-Wschodniej, przede wszystkim Polsce.
Nieformalna umowa Macrona z Merkel
Jak informowano wcześniej, tego rodzaju nieformalne porozumienie zawarł prezydent Macron z odchodzącą kanclerz Niemiec Angelą Merkel, ale okazuje się, że nowy niemiecki rząd nie ma zamiaru go dotrzymywać. Przeciwni są zarówno socjaliści jak i Zieloni, a to oni nadają ton w niemieckiej trójkoalicji, w tej sytuacji wszystko wskazuje na to, że zarówno na poziomie Parlamentu Europejskiego jak i Rady Europejskiej będzie w tej sprawie sprzeciw. Czeka nas w związku z tym twarda batalia o przeforsowanie propozycji KE, dobrze, że oprócz wspomnianych krajów Europy Środkowo-Wschodniej i Francji, będzie je także popierała Holandia , a nawet Grecja. Po stronie Niemiec zdecydowanie opowiada się Austria, Dania, Portugalia, Luksemburg, mniej zdecydowanie Włochy i Hiszpania, inne kraje zachowują się w tej sprawie neutralnie.
Dobitnym wyrazem tej niemieckiej determinacji w blokowaniu energetyki gazowej, ale przede wszystkim jądrowej, jest zamknięcie z dniem 1 stycznia tego roku trzech elektrowni atomowych i zapowiedź zamknięcia trzech kolejnych już ostatnich w tym kraju do końca tego roku. Mimo tego, że taka ogromna redukcja wytwarzania przecież „czystej” energii atomowej, wymaga uruchamiania źródeł węglowych w tym także opartych o węgiel brunatny, najbardziej emisyjny, takie decyzje są właśnie podejmowane. Ma być ciągle rozwijana energetyka odnawialna, tyle tylko, że ciągle nie ma odpowiedzi na to, czym ją zastąpić, kiedy „nie wieje” albo spada wydajność fotowoltaiki, czego kraje mające duży udział energii odnawialnej w swoim miksie energetycznym doświadczyły poprzedniej zimy i doświadczają także obecnie.
Widać wyraźnie, że Niemcy uparły się, aby doprowadzić w UE do jednego modelu energetyki, ale takiego jaki wprowadzają u siebie od wielu lat, angażując w to ogromne środki finansowe. Wydaje się jednak, że przy zdecydowanym stanowisku Francji, która opowiada się za finansowaniem gazu i atomu w energetyce przez najbliższe 20-30 lat, Niemcom będzie jednak trudno ostatecznie przeforsować swoje stanowisko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/580326-ke-chce-dopuscic-inwestycje-w-gaz-i-atom-niemcy-przeciwne