„Ta inflacja rośnie równo w całej Unii Europejskiej. Przecież na koniec listopada w Niemczech jest 6 proc., a miesiąc temu było 4,5 proc., czyli przyrost jest półtora procent. W Polsce ten przyrost jest zaledwie o 1 proc., co prawda do poziomu 7,7 proc., ale Niemcy są bardzo blisko” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zbigniew Krysiak, ekonomista, prezes Instytutu Myśli Schumana komentując obecną sytuację ekonomiczną UE.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Tarcza antyinflacyjna. Prof. Krysiak: Pozwoli gospodarstwom domowym przejść „suchą nogą przez Morze Czerwone”
wPolityce.pl: Jakie są Pana Profesora przewidywania co do wzrostu inflacji w Polsce? Kiedy należy spodziewać się jej spadku?
Prof. Zbigniew Krysiak: Ona by już spadała, gdyby Niemcy nie forsowali Nord Stream 2, a Putin nie manipulowałby cenami. To jest główny przyczynek do tej całej sprawy. Ta inflacja rośnie równo w całej Unii Europejskiej. Przecież na koniec listopada w Niemczech jest 6 proc., a miesiąc temu było 4,5 proc., czyli przyrost jest półtora procent. W Polsce ten przyrost jest zaledwie o 1 proc., co prawda do poziomu 7,7 proc., ale Niemcy są bardzo blisko. Są kraje, które mają jeszcze wyższą, ale generalnie ten problem dotyczy Unii Europejskiej. Trzeba to podkreślić, żeby nie było takiego spojrzenia, że tylko w Polsce coś dzieje się źle, a wszędzie jest super.
Oczywiście przyczynkiem w ogóle do inflacji, też w całej Unii była pandemia, zerwanie łańcuchów dostaw handlowych, kwestia Chin itd. Ona była przyczynkiem, ale nie w takim stopniu, bo to, co zaczęło się dziać z inflacją od można powiedzieć czterech miesięcy, to jest wyraźnie ten impuls, który wynika z tego w ogóle nieprofesjonalnego planu transformacji energetycznej. W trakcie pandemii, zamiast skupić się na opanowaniu kryzysu, Unia Europejska wychodzi jeszcze z „Fit for 55”. Proszę zobaczyć, co ten „Fit for 55” zrobił. Otóż wytworzył presję na zwiększenie zapotrzebowania na gaz. Sam gaz oczywiście też docelowo ma być eliminowany, bo on emituje CO2. Dlaczego presja na gaz? Dlatego, że gaz staje się paliwem przejściowym. Czyli atak na eliminowanie węgla, innych spraw, ale presja na gaz. Co to oznacza? To znaczy, że Nord Stream 2 staje się w tej chwili kluczowy dla odpowiedniego wolumenu dostaw, dla gospodarczej pozycji Niemiec. Po prostu Niemcy bazują na gazie. To spowodowało wzrost przecież dwukrotnie cen gazu między innymi właśnie w Danii i dzieje się to dokładnie od tego momentu. Przecież było nierozsądne, mówiąc delikatnie nieprofesjonalne, w trakcie pandemii – dopóki się tego nie opanuje – wychodzić z szaleństwem programu „Fit for 55”, bo wiadomo, że to będzie wyzwalać takie problemy w europejskiej gospodarce. Przez to właśnie zaczęła wzrastać inflacja.
Kiedy minister finansów w USA, czy szef federalnej rezerwy ogłasza coś, to rynki zachowują się uwzględniając przedstawioną perspektywę i działa to na wzrost, bądź spadek cen. W tym wypadku akurat anonsowanie strategii „Fit for 55” było anonsowaniem przestawiania się na gaz. Ze względu na ograniczone możliwości szerokich zasobów jeżeli chodzi o gaz w Europie, Putin to wykorzystuje, a tak naprawdę Niemcy. Przecież ten „Fit for 55” to jest wynik działania Niemiec, bo pani Ursula von der Leyen nie ogłosiła tego tak po prostu, na własną rękę, tylko musiała to uzgodnić z Niemcami. To jest przecież oczywiste. Dlatego trzeba patrzeć na to dokładnie z tej perspektywy.
Dopóki Unia Europejska, dopóki Niemcy nie opanują się, to problem będzie. Dla Polski bardzo korzystne jest uruchomienie dostaw gazu z Norwegii rurociągiem Baltic Pipe, co ma nastąpić już w następnym roku. To będzie dawało nam dużą swobodę, korzystną atmosferę do stabilizacji cen. Pamiętajmy, że rosnąca inflacja oznacza, że ceny rosną. Nawet w najgorszej sytuacji te ceny nie będą bez przerwy rosnąć, bo jeśli będzie wysoki poziom cen, to popyt zareaguje negatywnie.
Dla nas, dla Polski ten gaz z Norwegii będzie właśnie takim stabilizatorem. To będzie ważny czynnik, który moim zdaniem odegra strategiczną rolę.
Proszę zobaczyć, co się dzieje. Europejski Bank Centralny nie podnosi stóp procentowych. Dlaczego? Bo wie, że podnoszenie stóp procentowych w warunkach nienormalnych nie zadziała antyinflacyjnie. Instrumenty polityki pieniężnej, czyli stopy procentowe, działają w przypadku normalnych procesów, a nie w przypadku, gdy – jak obecnie – mamy do czynienia z manipulacją cenami.
EBC nie podnosi stóp procentowych, a inflacja rośnie. Można by więc powiedzieć: to powinni zwiększyć stopy procentowe, żeby tę inflację dusić, tak jak głoszą niektórzy nasi poprzedni prezesi NBP, że powinniśmy podnieść stopy procentowe i to zredukuje inflację. Nie. Właśnie dlatego EBC tego nie robi, a inflacja w Niemczech już jest 6 proc. Niedługo oni nas dogonią i może się tak zdarzyć – ponieważ procesy inflacyjne na Zachodzie, w Niemczech mają taką fazę przesuniętą – że u nas za parę miesięcy inflacja będzie niższa niż w Niemczech.
Powiedział Pan Profesor o Nord Stream 2. Na ile w Pana ocenie za ten wzrost inflacji w całej UE odpowiada obecna polityka gospodarcza Chin? W końcu mamy do czynienia chociażby z ograniczaniem dostaw komponentów itp. Przeniesienie fabryk do Chin w tej chwili znów się mści.
Tak. Już na początku pandemii i później mieliśmy właśnie takie efekty, ale one mają miejsce od prawie dwóch lat. Ale dopiero kiedy pojawiła się ta kwestia gazu, wzrostu cen gazu, energii w związku z „Fit for 55”, czy manipulowanie cenami gazu przez Putina, dopiero teraz widzimy ten silny wzrost inflacji.
Tamte czynniki miały i mają istotne znaczenie, bo ta niedrożność kanałów dystrybucji, przerwanie tych łańcuchów, spowodowało oczywiście zwiększenie kosztów – na przykład kosztów logistyki. Ale one bezpośrednio nie zadziałały tak, że te koszty stale rosną. One wzrosły i się zatrzymały. Teraz w związku z tym operowanie wszystkich firm czyli ich koszty, istotnie zależą w tej chwili już od cen benzyny, gazu, energii, które nie mają związku z Chinami.
Rząd wprowadza tarczę antyinflacyjną. Na ile w Pana Profesora ocenie istnieje zagrożenie, że koncerny handlowe i pośrednicy w handlu hurtowym czy detalicznym zdecydują się na podniesienie marż w związku z obniżką akcyzy i podatków w ramach tej tarczy antyinflacyjnej? Już w tej chwili wydaje się, że mamy do czynienia ze sztucznym windowaniem cen przez niektóre przynajmniej sieci handlowe, czy przez niektórych pośredników. Pewnie dzieje się to również w związku ze zbliżającymi się Świętami Bożego Narodzenia, ale być może nie tylko. Jak Pan to ocenia?
Zawsze jest takie ryzyko, że to może być wykorzystywane, że niektórzy – myślę, że nie wszyscy, że to nie będzie powszechne – wykorzystają tę obniżkę. Dobrze, że pan premier zapowiedział, że będą robione kontrole, czy też będzie prowadzona obserwacja. Prosił przedsiębiorców, żeby zachowywać się solidarnie i tutaj na to możemy liczyć.
Jeśli te czynniki zewnętrzne – Niemcy, Rosja – nie ustabilizują tego, to my tu, wewnętrznie możemy to redukować, sprzyjać ludziom w tym sensie, że będzie im trochę lżej, jak było w przypadku tarcz antycovidowych, ale samego źródła, które jest poza Polską, nie usuniemy. Pan premier podjął już działania. Między innymi to, za czym ja optuję, na przykład usunięcie na jakieś pół roku czy rok kwestii dotyczącej opłat za emisję CO2. Jest jeszcze wiele rozwiązań i pomysłów, które istotnie zmieniłyby tą kwestię inflacyjną.
Jakie na przykład?
Zawieszenie opłat za emisję CO2, bo one są bardzo dużym składnikiem kosztowym w energii, potężnym. A w dalszej kolejności wprowadzenie opłat netto, czyli emisja minus pochłanianie. Wtedy w Polsce byśmy mieli najtańszą energię.
Czy państwo polskie dysponuje narzędziami, aby uniemożliwić sztuczne windowanie cen po wprowadzeniu tarczy antyinflacyjnej?
Na tym etapie – nie. Trzeba byłoby może wprowadzać coś, co się nazywa praktykami monopolistycznymi czyli analizowanie marż, być może wprowadzenie ustawy o charakterze antylichwiarskim tak jak kiedyś zrobiono to w sektorze bankowym czy generalnie w sektorze finansowym.
Zwiększanie marż może bardziej dotyczyć dużych przedsiębiorstw, które mogą się nie bać takich praktyk. Wydaje mi się, że mali raczej nie będą tego robić, bo oni przede wszystkim chcą działać płynnie i działają na takich marżach, jakie mają już od dawna i potrafią z tym funkcjonować.
Także tu, w tym zakresie można by sprawdzać praktyki monopolistyczne czyli analiza marż na podobne produkty i w sytuacjach, gdyby one nadmiernie były zwiększane, można by stosować ograniczenia. Mamy takie ustawy antylichwiarskie w Polsce i można by z tego kierunku skorzystać. Natomiast oczywiście to jest ograniczony instrument, bo one mogą tylko redukować praktyki monopolistyczne, quasi lichwiarskie itd., natomiast nie można wejść w blokowanie mechanizmów wolnego rynku.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/576300-nasz-wywiadprof-krysiak-inflacja-by-spadla-gdyby-nie-ns2