Ostatnio każda publiczna wypowiedź przewodniczącego największej partii opozycyjnej Donalda Tuska, niezależnie od tego, co ma być jej głównym przesłaniem, zawiera fragment poświęcony wysokiej inflacji i „drożyźnie”, takimi tekstami posługują się zresztą, wszyscy politycy Platformy, uczestniczący w programach publicystycznych, są więc to tzw. przekazy dnia.
Jednak niezależnie od politycznego wydźwięku tych wypowiedzi, w ostatnich miesiącach mamy rzeczywiście do czynienia w podwyższoną inflacją, w październiku wyniosła ona 6,8 proc., być może do końca roku wzrośnie ona jeszcze o kolejne dziesiąte procenta, mimo tego, inflacja średnioroczna w 2021 roku, wyniesie nie więcej niż 5 proc.
Sumarycznie inflacja w ciągu 6 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości, razem z podwyższoną inflacją w 2021 roku wyniesie około 14 proc., (od 2016 do 2021roku wyniosła ona odpowiednio: -0,6 proc.; 2,0 proc.; 1,6 proc.; 2,3 proc.; 3,4 proc.; ok.5 proc.), podczas gdy przez 6 lat rządów PO-PSL łączna inflacja wyniosła ponad 19 proc. (od 2008 do 2013 roku wyniosła ona odpowiednio: 4,2 proc.; 3,5 proc.; 2,6 proc.; 4,3 proc.; 3,7 proc.;0,9 proc.).
Podczas rządów PO-PSL, średnioroczna inflacja dwukrotnie przekroczyła 4 proc., w roku 2008 wyniosła 4,2 proc., a w 2011 roku wyniosła 4,3 proc., przy czym jej odczyty w niektórych miesiącach, sięgały 5 proc.
Właśnie jesienią 2011 roku, kiedy inflacja sięgnęła 5 proc., ówczesny premier Donald Tusk, pytany przez dziennikarzy o reakcję rządu na podwyższoną inflację, odpowiedział tak: „ci, którzy rozumieją elementarną gospodarkę, rozumieją, że gdyby rząd miał guziki i na jednym byłoby napisane niskie ceny żywności, a na drugim wysokie, to ja bym nic innego nie robił, tylko naciskał guzik niskie ceny. Takich guzików jednak nie ma”.
Wyjaśnienie godne premiera dużego europejskiego kraju, nie ma guzika „niskie ceny”, to nie ma on czego wciskać, więc nie będzie nic w tej sprawie robił, ale w następnym roku zrobił co innego, podwyższył stawki podatku VAT, a także wiek emerytalny o 2 lata dla mężczyzn i 7 lat dla kobiet.
Premier Mateusz Morawiecki też nie ma guzika „niskie ceny” ale w sytuacji podwyższonej inflacji, zdecydował się zaproponować Polakom pakiet antyinflacyjny, składający się zarówno z obniżek podatków na nośniki energii jak i wsparcia finansowego dla rodzin o niskim poziomie dochodów.
Na konferencji prasowej w poprzednim tygodniu premier Morawiecki i wicepremier Sasin, przypomnieli o pozytywnych skutkach jakie przyniosła tarcza antykryzysowa adresowana do przedsiębiorców (odbudowa PKB do poziomu sprzed kryzysu jako pierwszy kraj w UE i jeden z najniższych poziomów bezrobocia w UE) i jednocześnie poinformowali o wprowadzeniu tarczy antyinflacyjnej zaadresowanej do gospodarstw domowych.
Premier Morawiecki przypomniał, że podwyższona inflacja występuje większości cywilizowanych krajów świata (w wielu krajach jest ona najwyższa od 20-30 lat) i jest ona spowodowana przede wszystkim czynnikami zewnętrznymi: po pierwsze konsekwencją pandemii Covid19, po drugie manipulacjami ceną gazu przez Gazprom (w szczycie nawet 10-krotnie wyższa w ujęciu rok do roku) i po trzecie zaostrzoną polityką klimatyczną UE, w wyniku której gwałtownie wzrosły cen pozwoleń na emisję CO2 z ok. 20 euro do obecnie już 70 euro za tonę emisji.
Mimo tego, na podwyższoną inflację w Polsce zareagowała już Rada Polityki Pieniężnej (RPP), podwyższając już dwukrotnie w październiku i listopadzie stopy procentowe banku centralnego, teraz reaguje także rząd.
Aby obniżyć skutki inflacji rząd zaproponował wprowadzenie okresowych obniżek akcyzy i stawek VAT, a także opłat związanych z paliwami i energią, a także uruchomienie od następnego roku, wypłacania dodatków osłonowych dla rodzin od 400 zł rocznie dla jednoosobowych gospodarstw domowych do 1150 zł dla rodzin wieloosobowych o określonym poziomie dochodów na osobę w rodzinie (od 2,1 tys zł na osobę w gospodarstwie 1-osobowym, do 1,5 tys zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym).
Sumarycznie cały ten pakiet działań rządu obniżających podatki i opłaty od paliw i energii ale także zawierający wypłaty dodatków osłonowych dla gospodarstw domowych, spowoduje pozostawienie w kieszeniach obywateli kwoty około 10 mld zł i na podobną skalę obniżenie dochodów podatkowych i dodatkowe wydatki budżetowe.
A więc nie trzeba mieć guzika „niskie ceny”, żeby w warunkach podwyższonej inflacji, wprowadzić rozwiązania, z jednej strony, wpływające na obniżenie inflacji, z drugiej, pomagające polskim rodzinom sfinansowanie przynajmniej części wzrostu kosztów utrzymania.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/575935-tusk-nie-mial-guzika-niskie-ceny-to-nic-nie-robil