„To, co mówi komisarz Timmermans nie broni się ani logicznie, ani merytorycznie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski (PiS).
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Usprawiedliwianie Rosji? Kuźmiuk: Można powiedzieć, że pan Timmermans udzielił Gazpromowi swoistej amnestii
wPolityce.pl: Frans Timmermans de facto rozgrzeszył Gazprom. Stwierdził, że rosyjski gigant gazowy wywiązuje się z kontraktów i on tutaj nie widzi żadnych manipulacji rynkowych. W jakich kategoriach to odbierać? Czy Unia Europejska postanowiła popełnić podwójne samobójstwo?
Jacek Saryusz-Wolski: Te zwyżkujące ponad miarę i w sposób niespodziewany i bez precedensu w najnowszej historii ceny energii wynikają z dwóch źródeł. Po pierwsze to jest polityka klimatyczna – to jest czynnik długofalowy – która nakłada swego rodzaju podatek, obciążenie na emitujące CO2 źródła energii. Krótko mówiąc poprzez ETS i certyfikaty CO2 energia staje się coraz droższa, a przecież ona nadal pochodzi w dużej mierze z paliw kopalnych – zarówno węgla, jak i ropy, jak i gazu. Także to jest czynnik długofalowy, ale też mówiący wiele o tym, co może wynikać z tego pakietu klimatycznego, tzw. „Fit for 55”.
Czynnik krótkofalowy, ale on może trwać długo – tego nie wiemy – to jest cena gazu. Elementarzem ekonomii jest to, że jeżeli są dwa towary, które wzajemnie są w stanie się substytuować czy zastępować – to dotyczy również dwóch źródeł energii, nośników energii takich jak gaz i ropa naftowa – też istnieje zależność mówiąca o tym, że jedne ceny wpływają na drugie. Przez długie lata to było tak, że ceny ropy ciągnęły za sobą ceny gazu. W tej chwili relacja się odwróciła i ceny gazu ciągną ceny ropy. Stąd dzisiaj mamy bardzo wysokie ceny na stacjach benzynowych i generalnie biorąc również impuls inflacyjny, i coraz droższą energię, co jest alarmujące dla gospodarek UE, co zresztą będzie tematem tej alarmowej debaty czwartkowo-piątkowej na szczycie UE w Brukseli.
Można więc powiedzieć, że dziękujemy za pakiet klimatyczny – to jest pierwszy powód – i dziękujemy za Nord Stream 2 Rosji, Gazpromowi i Niemcom, ponieważ to m.in. one spowodowały te bardzo wysokie ceny energii. Jeżeli ceny gazu poszybowały o 800-900 proc., to najprostsza logika ekonomiczna wskazuje, że to musi rodzić zwyżki cen energii i to w dużej skali. To się właśnie dzieje.
Komisarz Timmermans twierdzi, że to nie ma żadnego związku z manipulacją cenami przez Gazprom, a w tej materii ja i szereg europosłów zwróciliśmy się z interpelacją do KE, żeby przeprowadzić w tej materii śledztwo, co KE ogłosiła, że zrobi. KE powiedziała, że przeprowadzi takie śledztwo, czy manipulowanie cenami oraz zaprzestanie dostaw oraz niewypełnianie przed sezonem grzewczym i zimowym magazynów – są takie kraje, gdzie magazyny są pełne jedynie w 40 proc., Polska ma najwyższy stopień zapełnienia (97 proc.) - to jest prosta pochodna, konsekwencja tego, że Rosja, Gazprom próbuje wymusić na UE certyfikowanie czyli zgodę na uruchomienie Nord Stream 2 pomimo tego, że w świetle prawa europejskiego i dyrektywy gazowej Nord Stream 2 tych kryteriów nie spełnia i nie może spełniać i domagać się specjalnego traktowania. Gazprom chce wyłączenia spod tej dyrektywy, co znowu w świetle prawa jest niemożliwe, ale co jest bardzo kuszące dla tych, którzy na to napierają czyli autorów – Niemców i Rosjan. W tej chwili cała uwaga jest zwrócona na regulatora cen energii w Niemczech, który musi wydać werdykt, czy niespełniający kryteriów prawa europejskiego gazociąg – a przecież cały czas głośno mówiono, że musi spełniać te kryteria: tu chodzi o rozdział operatorski, że ktoś inny ma dostarczać, a ktoś inny przesyła – może otrzymać certyfikację. Gazprom próbuje - ale ma życzliwych pomagierów w Europie, wśród tych krajów, które są udziałowcami Nord Stream 2 (Niemcy, Austria, Holandia, Francja, przed wyjściem z UE była jeszcze Wielka Brytania) – i chce przepchnąć kolanem, wymusić szantażem to, żeby się zgodzono na wyjątek, na specjalne potraktowanie, zawieszenia działania prawa europejskiego wobec Gazpromu, bo jeśli nie, to będą pikujące w górę ceny i będą wyłączenia prądu zimą. Pojawiają się komentarze mówiące o tym, że szantażują, że UE jest bezradna w tej sytuacji, więc jest dokładnie to, przed czym Polska – i nie tylko ona – ostrzegała. W tej chwili jest podniesione wielkie larum. Rosja wstrzymała już przesyłanie przez Ukrainę - Putin zasugerował, że w każdym momencie coś złego się może wydarzyć z gazociągami ukraińskimi. Pytanie, czy ktoś może pomóc, żeby coś złego się wydarzyło? I stawia przed wyborem odbiorców europejskich: albo zgodzicie się na naszych warunkach na uruchomienie Nord Stream 2, albo będziecie płacili dużo i będziecie mieli za mało gazu i również będziecie płacili - bo te ceny są związane - bardzo wysokie ceny za ropę.
To, co mówi komisarz Timmermans nie broni się ani logicznie, ani merytorycznie – jest ekonomicznym absurdem. Może tylko wywoływać spekulacje, czy aby pan Timmermans nie ma zaklepanej posady dyrektora w jednej z rosyjskich spółek energetycznych.
Tylko że ugięcie się pod jednym szantażem tak naprawdę pociągnie za sobą kolejne szantaże. Pytanie, na ile jest ta świadomość wśród decydentów Unii Europejskiej?
Po pierwsze tu chodzi przede wszystkim o Niemców, którzy współdziałają z Rosjanami, żeby za wszelką cenę ten gazociąg uruchomić. Mogą oczywiście krytykować tego typu szantaż, ale tak naprawdę ten szantaż jest im na rękę, bo sfinalizowanie tego rurociągu z pogwałceniem prawa europejskiego, dyrektywy gazowej, czyni z Niemiec hub gazowy i jednocześnie kosztami tego – w sensie i ekonomicznym i finansowym, ale również w sensie bezpieczeństwa energetycznego i bezpieczeństwa jako takiego, militarnego – obciąża sąsiadów i inne kraje członkowskie UE. Całą UE. A zwłaszcza naraża kraje tranzytowe, takie jak Ukraina, Białoruś, Polska, Słowacja i generalnie biorąc – Europę Środkowo-Wschodnią. Naraża na straty ekonomiczne i na dalsze szantaże rosyjskie.
Czy w Pana ocenie jest jakaś szansa na to, żeby to szaleństwo powstrzymać? Czy jest szansa, żeby UE w ostatniej chwili skutecznie zablokowała Nord Stream 2 i nie dała się szantażować? Planowane stworzenie przestrzeni ekonomicznej od Władywostoku do Lizbony dla większości krajów UE nie skończy się dobrze.
Tak, tylko że kraje członkowskie UE w różnym stopniu tym niebezpieczeństwem będą dotknięte. Na przykład całkiem bezpieczna jest Francja, która ma 80 proc. miksu energetycznego z energii nuklearnej. Także różne kraje w różnym stopniu będą cierpiały. Natomiast jak już zostało uruchomione to przełożenie cenowe z gazu na ropę, to wszyscy cierpią. W tej chwili jeszcze w Polsce ceny na stacjach są relatywnie niskie, jedne z najniższych w Europie, ok. 6 zł, ale w Europie Zachodniej dochodzą do ok. 9 zł za litr. Ale to nie zmienia postaci rzeczy, że w tej chwili wycofać się z tej polityki klimatycznej będzie bardzo trudno. Jest jedna taka możliwość – gdyby Polska zawetowała, a ma do tego prawo, tę legislację, która się składa na pakiet klimatyczny, czy ewentualnie, gdyby nastąpiła refleksja w stolicach, ale ona jest możliwa tylko wtedy, kiedy naprawdę tłumy manifestantów wylegną na ulicę i zagrożą stabilności rządów. To jeszcze tego stadium nie przyjęło. Natomiast co do opóźnienia samego Nord Streamu, to wydaje mi się, że jest duża szansa i tego Polska powinna działaniami prawnymi dopilnować, żeby absolutnie nie dopuścić do tego, żeby Gazprom dostał jakąkolwiek taryfę ulgową. Gdyby przypadkiem niemiecki regulator poszedł w tym kierunku, należałoby uruchomić Komisję Europejską i zaskarżyć do TSUE to działanie jako naruszające zarówno dyrektywę gazową, jak i – co już raz nam się udało z sukcesem – naruszenie art. 194 Traktatu o funkcjonowaniu UE. To nam się udało w przypadku gazociągu OPAL.
Także możemy zapobiec temu specjalnemu traktowaniu, natomiast sam kryzys to w krótkim horyzoncie czasowym nawet się może pogłębić. My mamy relatywnie niskie ceny - chociaż idą w górę - dzięki temu, że mamy w miksie energetycznym węgiel. Z jednej strony jesteśmy zmuszani, żeby się go pozbyć, a z drugiej strony jednak on stanowi relatywnie tanie źródło energii. To wszystko się dynamicznie zmienia.
Sprawić, żeby Nord Stream 2 nie dostał taryfy ulgowej i musiał się absolutnie podporządkować prawu europejskiemu, czytaj: dyrektywie gazowej? Można, ale to wymaga wysiłku przeciwników Nord Stream 2. Natomiast w ogóle zastopować? Wydaje mi się, że w tej chwili jest to już nierealne, ale można różnego rodzaju działaniami prawnymi – jak oceniają wybitni fachowcy – opóźnić o rok, dwa efektywne uruchomienie Nord Stream 2 poprzez zaskarżanie kolejnych decyzji i wdrażanie procesów przeciwko tym nielegalnym z punktu widzenia prawa europejskiego działaniom Gazpromu.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/570371-nasz-wywiad-saryusz-wolski-jest-szansa-na-opoznienie-ns2