Niefortunna wypowiedź komisarza ds. gospodarki włoskiego socjalisty Paolo Gentiloniego na środowym posiedzeniu połączonych komisji ds. budżetu i komisji gospodarczo-monetarnej w Parlamencie Europejskim, że przyczyną przeciągających się negocjacji z Polską w sprawie Krajowego Planu Odbudowy (KPO) jest odbywająca się w Polsce dyskusja o wyższości prawa krajowego nad unijnym, wywołała w naszym kraju, medialną burzę.
Niestety politycy Platformy w swoich wypowiedziach sprawiali wrażenie usatysfakcjonowanych taką wypowiedzią komisarza, ba wyrażali przekonanie, że środki dla Polski z KPO, zostały zablokowane.
Donald Tusk natychmiast wyemitował w internecie nagraną wcześniej wypowiedź, że „dziś UE wstrzymuje miliardy euro pomocy, której nasz kraj potrzebuje jak tlenu” i później „że kiedyś ominął nas Marshalla, bo byliśmy krajem bezprawia rządzonym autorytarnie przez komunistów” i dodał „dzisiaj zaczyna się podobnie”.
PO chce kar dla Polski
Kilka dni wcześniej na Campusie Polska Rafała Trzaskowskiego, była unijna komisarz, a wcześniej wicepremier i minister rozwoju w rządzie Donalda Tuska, Elżbieta Bieńkowska, opowiedziała się za zastosowaniem wobec Polski wysokich kar za każdy dzień zwłoki w stosowaniu się do rozstrzygnięć TSUE, a jeżeli to nie poskutkuje, to za całkowitym zablokowaniem unijnych środków dla naszego kraju.
Nie przeprowadziła jednak w swej wypowiedzi żadnej merytorycznej analizy relacji pomiędzy naszym krajem, a unijnymi instytucjami, tylko twardo domagała się karania Polski, wpisując się zresztą w tej sprawie w linię postępowania realizowaną od ponad 6 lat przez europosłów Platformy i Lewicy.
Trzeba przypomnieć, że to właśnie europosłowie Platformy Jan Olbrycht i Janusz Lewandowski pracowali w PE nad sprawozdaniami dotyczącymi tzw. mechanizmu warunkowości tzn. uzależnienia wypłat z unijnego budżetu od przestrzegania tzw. praworządności.
Taki mechanizm ostatecznie powstał, KE przygotowała projekt rozporządzenia w tej sprawie ale ponieważ Polska i Węgry zaskarżyły jego treść do TSUE, Komisja zdecydowała się czekać na to rozstrzygnięcie.
Mimo tego, że lewicowa większość z Parlamencie wspierana przez tzw. chadecję, do której należą europosłowie Platformy, uchwaliła parę rezolucji wręcz żądających od KE jego stosowania, ta nie poddała się temu dyktatowi.
Tak jak uzgodniono na posiedzeniu Rady Europejskiej w grudniu 2020 roku z udziałem przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, Komisja przygotowuje do tego rozporządzenia tzw. Wytyczne, uwzględniające wszystkie zalecenia Rady i poczeka z jego stosowaniem do rozstrzygnięcia TSUE.
Nadużycie stanowiska
Wiadomo, że komisarz Gentiloni nadużył swojego stanowiska, ponieważ na posiedzeniu komisji w PE sugerował, że to są postanowienia KE, w sytuacji kiedy komisarze przez cały sierpień, rotacyjnie byli na urlopach i nie odbywały się żadne posiedzenia KE.
Co więcej, po decyzji KE, że nie będzie stosowała rozporządzenia dotyczącego warunkowości, mimo nacisku PE, zanim o jego zgodności z unijnym prawem rozstrzygnie TSUE, wszystko wskazuje na to, że przewodnicząca Von der Leyen nie chce konfliktować się z żadnym z krajów członkowskim.
Ze względu na sytuację urlopową KE spowolniła przyjmowanie KPO, 18 tych planów zostało zaakceptowanych, 7 jest w trakcie procedowania (musi je także zaakceptować Rada Unii Europejskiej czyli w tym ministrowie finansów krajów członkowskich), a dwa kraje Bułgaria i Holandia jeszcze swych planów nawet nie przesłały do Komisji.
Z 18 krajów którym zaakceptowano KPO, tylko 10 otrzymało zaliczki na ich realizację (czyli 13 proc. ich części grantowej jak wynika z rozporządzenia w tej sprawie), pozostałe środki mogą być przekazywane tylko po realizacji i rozliczeniu danego przedsięwzięcia, które zostało przez kraj członkowski zakwalifikowane do realizacji ze środków planu odbudowy.
Po akceptacji polskiego planu przez KE i zatwierdzeniu go także przez Radę, nasz kraj w formie zaliczki otrzyma ok. 3 mld euro (13 proc. z naszej części grantowej, która wynosi 24 mld euro), a pozostałe środki tak jak wspomniałem, będziemy otrzymywali sukcesywnie po realizacji i rozliczeniu przedsięwzięć zawartych w KPO.
Nawet więc po akceptacji KPO przez KE, nie będzie żądnego „gradu” unijnych środków jak sugeruje Donald Tusk, zresztą na podobnych zasadach przekazywane są środki z unijnego wieloletniego budżetu (zaliczki na minimalnym poziomie, a zasadnicza ich część to refundacja poniesionych kosztów).
Smutne jest tylko to, że nawet sugestia zatrzymania unijnych środków dla Polski, budzi tyle radości u polityków Platformy, ciągle chyba mają nadzieję, że gdyby coś takiego kiedyś nastąpiło, to Polacy w kolejnych wyborach przywrócą ich do władzy.
Nic bardziej błędnego, kto źle Polsce życzy, ba, kto robi wszystko, aby Polsce zaszkodzić, nie może w naszym kraju wygrać żadnych wyborów i dobrze by było, żeby to wreszcie dotarło do polityków Platformy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/564983-platforma-wrecz-marzy-zeby-ue-zablokowala-srodki-dla-polski