„O tym w tej całej wrzawie w ogóle się nie mówi, ale to nie będzie podwyżka podatków, tylko obniżka. Zmiany proponowane przez rząd zmniejszają wpływy podatkowe państwa, zarówno budżetu centralnego, jak i samorządów” - stwierdził w rozmowie z portalem Gazeta.pl ekonomista Nikodem Szewczyk (Instytut Badań Strukturalnych). Ekspert odniósł się do zarzutów części ekonomistów wobec programu Polski Ład. Czy rzeczywiście zawarte tam rozwiązania uderzają w klasę średnią?
CZYTAJ TAKŻE: Blisko 300 mld zł na program budowy dróg! Premier: To coś bez precedensu. Każdy kilometr drogi to nowe dodatkowe możliwości
„Kosmetyczne” zmiany
Zdaniem ekonomisty, zmiany podatkowe zawarte w Polskim Ładzie są raczej „kosmetyczne”, a samo obniżanie podatków, zwłaszcza w czasie pandemii, nie jest w jego ocenie najlepszym pomysłem.
Słychać o jakimś nieprawdopodobnym „skoku na klasę średnią”, o jakiejś rewolucji podatkowej, a to nie jest duża zmiana. Jeszcze raz trzeba to powiedzieć: Polski Ład obniża wpływy podatkowe budżetu centralnego o około siedem miliardów złotych rocznie, czyli mniej niż procent wszystkich wpływów podatkowych. Niewiele
— wskazał Szewczyk.
Ekonomista podkreślił, że zmiany mogą faktycznie uderzyć w samorządy. Rozmówca portalu Gazeta.pl przyznał, że rozumie obawy samorządowców, choć mówienie o „mordowaniu samorządów” również jest przesadne.
Reforma zmienia tak naprawdę dwie rzeczy. Po pierwsze, obniża klin podatkowy na umowie o pracę, czyli zmniejsza różnicę między tym, co pracownik dostaje na rękę, a tym, jaki jest koszt pracodawcy razem ze wszystkimi składkami. Klin podatkowy był u nas do tej pory tak naprawdę liniowy. Bez względu na to, ile się zarabiało na etacie, płaciło się mniej więcej tyle samo podatków i składek, czyli w okolicach 40 procent
— tłumaczył przedstawiciel Instytutu Badań Strukturalnych. Jak dodał, w przypadku płac średnich i niskich, jest to bardzo dużo w porównaniu z pozostałymi krajami UE.
Na Zachodzie dąży się do tego, żeby niższe zarobki były opodatkowane i oskładkowane minimalnie. Natomiast jeśli mówimy o płacach grubo powyżej średniej krajowej, to 40-procentowy klin podatkowy wcale nie jest wysoki. W wielu krajach Zachodu państwo zabiera ponad połowę wysokich pensji
— podkreślił.
Szewczyk: Polska dopiero zaczyna iść w kierunku progresji
W ocenie ekonomisty, Polska dopiero zaczyna iść w kierunku progresji podatkowej co jest „rozsądnym kierunkiem”.
Druga rzecz, którą zmieni Polski Ład, to prowadzenie działalności gospodarczej.
Po reformie klin podatkowy dla działalności gospodarczej spłaszczy się, to znaczy będzie podobny przy różnych poziomach dochodu. Moim zdaniem to nie jest wystarczająco duża zmiana, bo powinno się dążyć do choćby minimalnej progresji
— ocenił.
Rozmówca Gazety.pl wskazał, że obecny system podatkowy od dawna „stoi na głowie”. W tym kontekście zwrócił uwagę na fikcyjne jednoosobowe działalności gospodarcze. Co dziesiąta z nich - prawie 170 tys. podatników - to zdaniem ekonomisty „kompletna fikcja”, ponieważ takie osoby faktycznie nie prowadzą działalności gospodarczej, a jedynie „wystawiają jedną fakturę w miesiącu dla jednego klienta”.
Te same osoby, które teraz krzyczą o „dorzynaniu klasy średniej”, od lat pomstowały na wysoki klin podatkowy i niską kwotę wolną. Rząd teraz realizuje te dwa postulaty, wokół których w zasadzie istnieje konsensus środowiska ekonomistów. Ale przecież potrzeba na to pieniędzy, bo obie te słuszne zmiany są kosztowne. Jeśli budżet ma to przeżyć, to skądś trzeba te pieniądze wziąć, no więc szuka się ich tam, gdzie one są - u lepiej zarabiających
— zauważył Nikodem Szewczyk.
Ekonomista, który - jak sam zaznaczył - nie należy do zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, wskazał, że „zmiany podatkowe zawsze wywołują szum, naruszają interesy jakichś grup”, stąd fala krytyki wobec rozwiązań proponowanych w Polskim Ładzie.
aja/Gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/561810-polski-lad-to-zamach-na-klase-sredniaekonomista-obala-mit