”Obliczyliśmy, że oznaczałoby to całościowy upadek branży drzewnej w Polsce i oczywiście naszego sztandarowego, wizerunkowego projektu, jakim jest eksport polskich mebli. Skutki gospodarcze wprowadzenia tych zapisów, gdyby one były prawnie wiążące, byłyby dramatyczne. Wprowadzenie tej strategii oczywiście oznaczałoby odejście od tego, co leśnicy wypracowali przez ostatnie sto lat, czyli od wielofunkcyjnej gospodarki leśnej, uwzględniającej te aspekty społeczne, gospodarcze i przyrodnicze” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka, pełnomocnik rządu ds. leśnictwa i łowiectwa, komentując proponowaną przez Komisję Europejską nową strategię leśną.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. UE zabroni nam użytkować własne lasy? Sałek: W ciągu dwóch-trzech lat. Poprzez zmianę przepisów o ochronie przyrody
wPolityce.pl: Jakie jest stanowisko strony polskiej w sprawie proponowanej przez KE strategii leśnej? Czy są już jakieś wstępne oficjalne analizy?
Wiceminister Edward Siarka: To jest temat na długą dyskusję, dlatego że mówimy o strategii, która w powiązaniu ze strategią bioróżnorodności może wywołać daleko idące skutki dla polskiej gospodarki, a zwłaszcza dla polskich lasów. To wiąże się między innymi z tym, że unijna strategia zakłada objęcie wszystkich krajów członkowskich – 30 proc. obszarów danego kraju, a 10 proc. - objęcie tych powierzchni ochroną ścisłą. W naszych warunkach, przy polskiej strukturze lasów to oznacza, że musielibyśmy wyłączyć z użytkowania jedną trzecią lasów w Polsce czyli dokładnie ok. 3 mln ha. To oznacza bardzo duże skutki gospodarcze. Obliczyliśmy, że oznaczałoby to całościowy upadek branży drzewnej w Polsce i oczywiście naszego sztandarowego, wizerunkowego projektu, jakim jest eksport polskich mebli. Skutki gospodarcze wprowadzenia tych zapisów, gdyby one były prawnie wiążące, byłyby dramatyczne. Wprowadzenie tej strategii oczywiście oznaczałoby odejście od tego, co leśnicy wypracowali przez ostatnie sto lat, czyli od wielofunkcyjnej gospodarki leśnej, uwzględniającej aspekty społeczne, gospodarcze i przyrodnicze. To by oznaczało również, że lasy zostaną poddane polityce unijnej, pod ścisły nadzór unijnych urzędników. To by również oznaczało budowę nowych certyfikatów, które są bardzo kosztowne, i wyłączenie całej polityki leśnej spod jurysdykcji państw narodowych. Próbowaliśmy przeciwko tym zapisom bardzo mocno protestować. Jest grupa tzw. państw podobnie myślących w Europie, począwszy od Finlandii przez państwa bałtyckie, Polskę, Słowację, Czechy, Austrię i w ostatnim czasie do tej grupy dołączyli się również Niemcy i Francuzi zwracając uwagę, że cele, które zakłada sobie strategia, czyli podporządkowanie polityki leśnej celom tylko czysto klimatycznym może doprowadzić do efektów odwrotnych, niż zakłada KE. Czyli wcale nie doprowadzimy do tego, że lasy będą pochłaniały najwięcej CO2 w perspektywie czasu, a przeciwnie – ta pochłanialność się zmniejszy, ponieważ dochodzimy do kolejnego problemu, a mianowicie w tej strategii KE chciałaby coraz bardziej chronić lasy stare, które ze swojej natury mają mniejszą absorbcję CO2. W Polsce dzisiaj już mamy 14-15 proc. lasów starych. Też pojęcie, co to jest las stary, jest względne – w każdym kraju jest zupełnie inaczej traktowane. Tak samo jak pojęcie ochrony ścisłej też jest różnie traktowane. Do tego oczywiście jeszcze do chodzi pojęcie lasów pierwotnych. Nie wiemy, co dokładnie to oznacza. Ale gdybyśmy wszystkie te elementy chcieli przenieść na grunt polskiego prawa, jako prawnie obowiązujące, to rzeczywiście wieloletnia praca leśników, którzy działają przecież na podstawach naukowych, wieloletnich praktyk, zostanie właściwie zaprzepaszczona i skutki mogą się okazać odwrotne do zamierzonych.
My to mocno argumentujemy, ale w jakim kierunku ostatecznie pójdą te unijne rozwiązania, będzie to jeszcze przedmiotem negocjacji. Niemniej ten kierunek zawarty w strategii jest dla nas nie do przyjęcia.
Przyznam, że jestem mocno zdziwiona stanowiskiem KE, biorąc pod uwagę chociażby doświadczenia Niemiec, gdzie tego typu strategia przyniosła tylko i wyłącznie wymieranie lasów…
Tak.
Podobnie było z Puszczą Białowieską w Polsce. Czy KE naprawdę nie wyciągnęła żadnych wniosków?
To jest typowy przykład. W tej dyskusji z przykrością muszę powiedzieć, że żadne argumenty naukowe, dowody naukowe się nie liczą. Liczy się jakaś doktryna, która na dobrą sprawę stoi na bardzo kruchej teorii, że będziemy chronili biernie, kiedy wiemy, że właściwie dzisiaj we wszystkich obszarach ta przyroda potrzebuje jakiegoś wsparcia. Leśnicy robią to skutecznie od lat. Dzięki temu w wielu miejscach zostały przebudowane drzewostany, które zostały zdegradowane np. przez czynniki klimatyczne. My te drzewostany, dzięki pracy leśników, przebudowujemy w kierunku bardziej odpornych lasów mieszanych, ale te wszystkie argumenty nie znajdują zrozumienia, tylko w sposób zupełnie niezrozumiały brnie się w kierunku ochrony ścisłej rozumianej jako ochrona, gdzie człowiek nie ma miejsca, gdzie nie można nawet zbierać jagód, grzybów, bo z tym to się wiąże. Wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, że ta strategia zakłada, że nie będziemy tego mogli robić w lasach na terenach tak chronionych.
W Polsce lasy są miejscami otwartymi. Proszę zauważyć, co się wydarzyło, jak w tamtym roku przy okazji pandemii mieliśmy taki tydzień, kiedy ogłoszono, że ze względów ograniczeń pandemicznych nie możemy wchodzić w jakieś rejony lasu. Kulturowo w Polsce to po prostu jest rewolucja. To jest nie do przyjęcia. A KE nam to proponuje.
A jak to wszystko ma się do traktatów? Przyznam, że nie przypominam sobie żadnego ustępu traktatu lizbońskiego, który przekazywałby Komisji Europejskiej takie kompetencje.
Tu dochodzimy do tego właśnie momentu, od którego w ogóle tę rozmowę powinniśmy zacząć, a mianowicie KE nie ma umocowania traktatowego odnośnie do lasów, a chce pozbawić państwa członkowskie w ogóle kompetencji w tym temacie.
A jak to uzasadnia? Na czym się opiera?
KE opiera się tylko na kwestiach klimatycznych, że te sprawy wymagają jednolitego traktowania w całej UE i przede wszystkim posługuje się takim stwierdzeniem, że te cele klimatyczne muszą być nadrzędne nad wszystkimi tymi politykami, które w tej chwili w Europie są prowadzone. To jest raz. Po drugie KE posługuje się takimi zdjęciami – zresztą ekolodzy często pokazują je również – które są z gruntu fałszywe, a z których wynika jakoby poszczególne państwa prowadziły niewłaściwą politykę leśną. To nijak się nie ma do tego, co dzieje się w przypadku Polski. My z roku na rok tę lesistość powierzchniowo zwiększamy, ale również na jednym hektarze zwiększa się masa drzewa. Mamy to wszystko naukowo udowodnione, tylko ze strony Komisji nikt nie chce tego przyjmować do wiadomości.
Przyznam, że jak przeczytałam o nowej unijnej strategii leśnej, to natychmiast stanął mi przed oczami taki scenariusz: wyłączymy lasy z użytkowania, poczekamy aż wymrą, wytniemy, a potem będziemy eksploatować znajdujące się pod nimi złoża.
To, jakie skutki może wywołać ta strategia, to my się dopiero przekonamy. Tylko, że my tu nie mamy czasu na prowadzenie jakichś eksperymentów, na które nas spycha KE, bo za chwilę urzędnicy powiedzą: „to nie nasza wina, sami popełniliście jakieś błędy i my się odżegnujemy”. Tylko że skutki dla przyszłych pokoleń będą tragiczne. Proszę pamiętać, że jeżeli dzisiaj coś zaniedbamy w tej gospodarce leśnej, to odczują to przyszłe pokolenia, ponieważ las rośnie dwa-trzy pokolenia i przede wszystkim ten aspekt musimy mieć przed oczami.
Czy w najbliższym czasie odbędą się jakieś rozmowy ws. nowej unijnej strategii leśnej?
One będą. Przygotujemy całościową strategię rządu do tego dokumentu i w momencie, kiedy wszystkie te dokumenty będą negocjowane, to też będzie przedmiotem naszych negocjacji czy rozmów. Natomiast z tą strategią wiąże się bardzo ważny dokument, który jest związany z pochłanianiem, to jest rozporządzenie ws. LULUCF czyli łączenie tych kwestii pochłaniania z rolnictwem. Skomplikowane dane nie pozwalają mi, żeby teraz wszystko wyjaśnić, ale w połączeniu z tymi wszystkimi dokumentami skutki dla polskiej gospodarki będą bardzo złe.
Co znajdzie się w tej strategii rządowej? Czy już jest jakiś oficjalny zarys?
Przede wszystkim od początku obstajemy przy tym, że polityka leśna musi być domeną państw narodowych. To jest rzecz zupełnie oczywista, że nie ma tu żadnych podstaw traktatowych, żeby państwa narodowe pozbawiać możliwości kreowania tej polityki leśnej. Domagamy się, żeby gospodarka leśna była prowadzona na zasadzie wielofunkcyjności lasów, czyli spełniająca te aspekty gospodarcze, społeczne i przyrodnicze. Uważamy, że nie ma potrzeby tworzenia jakichś nowych certyfikatów, które znowu będą kosztowały miliony złotych, ponieważ dzisiaj mamy dwa certyfikaty FSC, które są jak gdyby historią pozyskiwanego każdego drzewa i to wszystko jest pod kontrolą.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
-Unijne strategie „Bioróżnorodności” i „Od pola do stołu” to realizacja wizji polityki rolnej PiS
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/560951-zamach-ke-na-lasy-siarka-nie-ma-umocowania-traktatowego