„Od strony biznesowej, to strategia leśna i strategia bioróżnorodności będzie zamieniona na akty legislacyjne, a należy się tego spodziewać, że w najbliższym czasie, w ciągu dwóch-trzech lat powstanie nowa dyrektywa o bioróżnorodności i doprowadzi do upadku państwowego przedsiębiorstwa leśnego Lasy Państwowe w Polsce, co w konsekwencji spowoduje też ogromne problemy z dostawą surowca dla naszego przemysłu drzewnego i meblarskiego” – mówi portalowi wPolityce.pl Paweł Sałek, doradca prezydenta zajmujący się sprawami ochrony środowiska, polityki klimatycznej i zrównoważonego rozwoju.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-Unijne strategie „Bioróżnorodności” i „Od pola do stołu” to realizacja wizji polityki rolnej PiS
Miliardowe straty dla branży leśnej i zakaz korzystania z dobra, jakim są polskie lasy: koniec ze zbieractwem, turystyką, pozyskiwaniem drewna do przetwórstwa i na opał – takie mogą być skutki forsowanych na unijnym forum strategii na rzecz bioróżnorodności 2030 oraz strategii leśnej.
Konsekwencje do końca nie są możliwe do przewidzenia, natomiast tę strategię na rzecz bioróżnorodności 2030 i strategię leśną należy ze sobą łączyć, bo oba dokumenty przygotowane przez Komisję Europejską w swoim założeniu jeśli chodzi o ochronę przyrody mają zbieżne zapisy, dlatego że te zapisy sprowadzają się do tego, że mamy wyłączyć z gospodarowania ogromne powierzchnie na terenie całej UE. W Polsce w konsekwencji, w mojej opinii, to będzie dotyczyć w pierwszej kolejności Lasów Państwowych, bo są państwowe i też mają cenne przyrodniczo tereny
— mówi portalowi wPolityce.pl Paweł Sałek, zauważając, że „dlatego mamy cenne przyrodniczo tereny, że potrafimy użytkować przyrodę – to jest polska myśl inżynierii ekologicznej, która jest kształtowana od 100 lat”.
Nie ma takiego modelu leśnictwa, który by stawiał na funkcję produkcyjną i funkcję przyrodniczą w realizacji pozyskania drewna
— podkreśla.
To, co mówiłem wiele razy: leśnictwo jest poza traktatem. Poprzez zmianę przepisów o ochronie przyrody i przyjmowanie celów ogólnoeuropejskich, bo tam jest takie założenie, że będą przyjmowane cele ogólnoeuropejskie, wiążące spowoduje, że dojdzie do tzw. unieczynnienia wielu tysięcy hektarów w Polsce, ponieważ u nas ta przyroda występuje, ochrona przyrody jest na wysokim poziomie. Jednocześnie ludzie w sposób powszechny i otwarty mogą korzystać z polskich lasów, które są państwowe i zajmują jedną trzecią kraju
— dodaje.
Koniec ze zbieraniem grzybów i jagód?
W sytuacji, gdyby proponowane przez UE rozwiązania weszły w życie, byłoby to równoznaczne z wprowadzeniem zakazu zbierania jagód i grzybów, czy pozyskiwania drewna.
A teraz wskutek myśli i podejścia tzw. ochrony biernej, która – jest wiele artykułów na ten temat, które pokazały, że ochrona bierna czyli nic nierobienie, takie podejście się skompromitowało i ono nie służy de facto ochronie przyrody
— zauważa Paweł Sałek.
Poza tym wprowadzenie definicji starodrzewia czyli lasu stuletniego, to co to jest sto lat w układzie funkcjonowania przyrody, czy nawet przyrody nieożywionej?
— pyta prezydencki minister.
Przecież to należy patrzeć przez pokolenia siedliska przyrodniczego, a nagle wymyślono, że drzewostan stuletni – a takich drzewostanów w Polsce mamy bardzo dużo, które były sadzone ręką człowieka, żeby była jasność – teraz nagle w mniemaniu KE będą drzewostanami cennymi przyrodniczo. To jest jedna sprawa. Druga rzecz to jest taka, że wprowadzenie takich obszarów, gdzie człowiek ma być tylko gościem, tzw. koncepcji wildness – to jest koncepcja z lat 60. ubiegłego wieku, która była realizowana w Stanach Zjednoczonych – pokazało, że nie daje szans na ochronę przyrody, ponieważ trzeba w pewien sposób, w zależności od tego, jakie jest zapotrzebowanie, odpowiednio tę ochronę przyrody albo czynną albo bierną realizować. To jest sprawa znana, ale tutaj mamy do czynienia z tym, że polski model leśnictwa i też łowiectwa jest wyjątkowym w skali europejskiej, a nawet światowej, ponieważ korzystamy z zasobów przyrodniczych, a jednocześnie chronimy przyrodę. To jest sprawa oczywista
— wyjaśnia.
Lasy Państwowe wydają ogromne pieniądze na ochronę przyrody. Wspomnę tylko o środkach na hodowlę ciećwierza, głuszca. Sztandarowy projekt ochrony przyrody dużych ssaków, jest przecież projekt odnowy populacji żubra, który jest gatunkiem-symbolem polskiej przyrody. Blisko 40 mln Lasy Państwowe płacą na ochronę parków narodowych. Nie obciążają w żaden sposób budżetu państwa, gospodarują tym wszystkim, mamy powszechny dostęp do zbieractwa w Polsce czyli: grzyby, jagody, runo leśne, które w żaden sposób nie jest opodatkowane w Polsce i ludzie z tego korzystają. Są obszary na terenie kraju, gdzie jest to bardzo ważny element poprawy domowego budżetu. Cała turystyka w lasach jest przecież bezpłatna
— wylicza.
Mamy sytuację taką, że potrafimy chronić tę przyrodę, a próbuje nam się narzucać pewne wymagania związane z ochroną przyrody, które w żaden sposób nie przystają do tego, co w Polsce mamy. Od strony biznesowej, to strategia leśna i strategia bioróżnorodności będzie zamieniona na akty legislacyjne, a należy się tego spodziewać, że w najbliższym czasie, w ciągu dwóch-trzech lat powstanie nowa dyrektywa o bioróżnorodności i doprowadzi do upadku państwowego przedsiębiorstwa leśnego Lasy Państwowe w Polsce, co w konsekwencji spowoduje też ogromne problemy z dostawą surowca dla naszego przemysłu drzewnego i meblarskiego
— przewiduje.
Zwraca uwagę, że obydwa dokumenty stanowią złamanie traktatów, ponieważ sektor leśnictwa nie jest objęty Traktatem o Funkcjonowaniu UE, tymczasem Komisja chce uznać lasy i leśnictwo za część środowiska i nie chce przyjąć do wiadomości, że to należy wyłącznie do kompetencji państw członkowskich.
Sprawa ma „drugie dno”?
Na uwagę, że może właśnie o to chodzi, że wcale nie chodzi o żadną ekologię czy bioróżnorodność, tylko o to, żeby wyeliminować konkurencję z rynku – w końcu jeżeli jest tyle artykułów naukowych, kiedy mamy doświadczenia lasów w Niemczech czy Puszczy Białowieskiej, gdzie brak gospodarowania przez człowieka doprowadził do katastrofy ekologicznej i UE nie wyciąga z tego wniosków, to znaczy, że jest „drugie dno” całej sprawy, Sałek zauważa:
Tu jest w ogóle jeszcze jedna sprawa mówiąca o tym, że te lasy, które są już lasami starymi, mają pochłaniać CO2, ale oczywiście tak nie jest, bo las tylko do pewnego momentu pochłania ten dwutlenek węgla, a później staje się emitorem. To jest sprawa oczywista. Natomiast tutaj w sposób skróconego rozumowania mówi się o tym, że to będzie służyło ochronie przed zmianami klimatu. W strategiach jest zapis, że w UE będziemy chcieli wsadzić do 2030 roku 3 mld drzew - w tym momencie mamy takie zapowiedzi, że to będzie wielki sukces - a w Polsce sadzi się tych drzew co roku 0,5 mld. My co roku sadzimy 0,5 mld drzew! Oczywiście po pewnym czasie, po dwóch, trzech pokoleniach ludzkich, jeżeli one już są w wieku rębności, to w sposób naturalny się je pozyskuje, bo po to jest drzewo, żeby z niego korzystać jako z materiału na meble, czy opału.
Przecież drewno jest najbardziej ekologicznym i najlepszym surowcem do użytkowania, bo to jest surowiec naturalny
— przekonuje.
W jego ocenie obie strategie niosą zagrożenie dla funkcjonowania państwa polskiego.
Te strategie na tę chwilę są opublikowane i będą negocjowane. Pytanie, jak będzie się to przekładać na akty prawne. W mojej opinii będziemy mieć nową dyrektywę dotyczącą bioróżnorodności, czyli nastąpi wielka reforma dwóch podstawowych dyrektyw związanych z ochroną przyrody, to jest dyrektywy ptasiej i dyrektywy siedliskowej i to będzie wielkie wyzwanie nie tylko dla Polski, ale dla całej UE, jeśli KE zdecyduje się przełożyć tę strategię na wnioski legislacyjne
— dodaje.
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/560546-ue-zabroni-nam-uzytkowac-wlasne-lasy-salek-ostrzega