”Osobiście sądzę, że to się po prostu nie uda, ponieważ to jest tak absurdalnie niepoliczone, że kraje europejskie nie zgodzą się na to i w związku z tym trzeba będzie myśleć o innych rozwiązaniach. Gdybyśmy tak spróbowali rozebrać na czynniki pierwsze prawo klimatyczne i ten pakiet Fit for 55, to on nie ma nic wspólnego z ekologią” – powiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowana PiS Anna Zalewska komentując przedstawione przez Fransa Timmermansa założenia Fit for 55.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Program Fit for 55 uzyskał poparcie wielkich korporacji. Dlaczego?
Anna Zalewska: Dlatego, że będą mieć z tego korzyść. Nie bez powodu mówi się, że tak naprawdę propozycje dyrektyw i rozporządzeń nie powstają w Komisji Europejskiej , tylko te dyrektywy i rozporządzenia dyktowane są przez lobbystów. Proszę zauważyć, że po pierwsze to jest wielki skok na kasę obywateli UE – będą absolutnie za wszystko płacić po to, żeby później je centralnie przez Komisję Europejską rozdawać. Timmermans powiedział na komisji wyraźnie, że muszą być ukarani ci, którzy mają być ukarani, patrz: kopalne czyli węgiel, gaz plus ropa. Nagrodzeni ci, którzy robią dobrze, czyli energia odnawialna i to wprost taka, która jest europejska czyli elektrownie wiatrowe. Wielu lobbystów, którzy są związani z energetyką wiatrową, jest w gabinecie u pana Fransa Timmermansa. Proszę zauważyć, że zaraz po ogłoszeniu tego wielkiego rewolucyjnego święta 15., następnego dnia wyciekły informacje z Komisji, w jaki sposób procedowane były te dokumenty, mianowicie byle jak: nikt nie widział całości, każdy dostawał fragment, żeby się do tego fragmentu odnieść, wszyscy pracowali do ciemnej nocy 13. po to, żeby 14. koniecznie ogłaszać cały pakiet. Jedna trzecia komisarzy zgłosiła zdanie odrębne. Z naszych informacji wynika, że komisarz ds. budżetu zagłosował przeciwko. To pokazuje, czym jest ten pakiet.
Jak czytałam na stronach Komisji Europejskiej opisy i uzasadnienia tego projektu, to stanęły mi przed oczami rozwiązania wzięte rodem ze Związku Sowieckiego. Jak Pani to odbiera?
Niestety tak to wygląda. Są jeszcze dwa duże niebezpieczeństwa. Jest to tylko i wyłącznie dla dużych oligarchów - cały czas podkreślam, że bogaty będzie jeszcze bogatszy, a biedny jeszcze biedniejszy i to dotyczy krajów członkowskich i obywateli. Naprawdę, to nie tylko chodzi o Polskę, ludzie nie wytrzymają finansowo tych wszystkich obciążeń. Pojawiają się pierwsze wyliczenia, ale są one na razie takim szacunkiem: ile będzie kosztować węgiel, energia, czy benzyna. To wszystko zależy od cen ETS. One po prostu zwariowały. W tej chwili już jest prawie 60 euro za tonę. Rozmawiam między innymi z naszymi spółkami, które mówią, że jeszcze 10 euro i tak naprawdę oni są na granicy bankructwa. Ale w tych wszystkich przepisach pojawia się chęć zawłaszczenia przez Komisję Europejską kompetencji. KE chce napisać traktat bez traktatu. Oczywiście siedzimy nad tymi dokumentami i to na pewno nam zajmie jeszcze ze trzy, cztery tygodnie – jest okres wakacyjny, więc pewnie będzie trudno – ale analizujemy kawałek po kawałku i w co drugiej części, w co drugim zdaniu KE mówi o tym, że ona wie, jak to zrobić, że to ona będzie monitorować, że to jej będzie trzeba sprawozdawać, że to ona wskaże cele, że to ona ukarze. Czyli proszę zobaczyć, nie mamy Traktatu z Lizbony. Ta polityka energetyczna stanie się clue funkcjonowania Unii Europejskiej.
I druga rzecz, na którą zwracam uwagę – to jest bardzo niebezpieczne, co też jest przy kopalni Turów – nadmiarowe, ale to absolutnie w każdym rozporządzeniu, w każdej dyrektywie, nadmiarowe kompetencje NGO-sów. NGO-sy nie tylko będą finansowane w dowolny sposób – będziemy mieć aktywistów, którzy będą musieli różnego rodzaju demonstracjami udowadniać i rozliczać się z tych pieniędzy. Jednocześnie w tej chwili skończył się trilog, dyskusje między KE, Radą Europejską i PE, to jest takie rozporządzenie o dostępie do informacji publicznej opartej o konwencję z Aarhus i tam pojawiła się nawet taka rzecz, jak skarga obywatelska – trzeba będzie zdobyć 4 tys. podpisów z 7 krajów, żeby zaskarżyć dowolną spółkę, dowolne państwo. Mało tego, państwa będą musiały im prawnie pomagać, żeby konstruować taką skargę.
Bardziej niebezpieczne niż to, że się obywatele zbuntują i nie będzie żadnego Zielonego Ładu jest to, że to nie rządy będą rządzić – będą rządzić korporacje, które będą zasilać finansowo różnego rodzaju NGO-sy. Niestety nie udało się przekonać i KE i Rady i koleżanek i kolegów z komisji środowiska, bo ja się upierałam, żeby był wykaz wszystkich NGO-sów, które dostają pieniądze między innymi z UE, żeby nie tylko była nazwa, ale i przejrzystość – ile dostają, na co i w jaki sposób się rozliczają. Absolutnie nie było na to zgody.
Dlaczego mówię o Turowie? Dlatego, że tam w tle naprawdę przy okazji jest konflikt polsko-czeski. Mianowicie u podłoża dyskusji o Turowie jest międzynarodowa korporacja prawnicza, która ćwiczy, w jaki sposób będzie można wyciągać pieniądze przy tego rodzaju konfliktach. To jest korporacja, która pracuje z Zielonymi, nie krępuje się, jest nawet w zarządzie, o ile się nie mylę, fundacji pana Gawlika. To w tej chwili jeden z liderów Zielonych. On ma taką fundację „Nie dla odkrywki”, ale to oni od bardzo wielu lat dyskredytują Turów. I tak będzie wyglądać rzeczywistość. Nie tylko rzeczywistość jeśli chodzi o spółki, bo nie wiem, czy pani redaktor zauważyła, ale celebryci są dumni, że jakieś nastolatki w Polsce, czy w Europie zaskarżają Skarb Państwa, czy różnego rodzaju firmy, że nic nie robią w sprawie alarmu klimatycznego, tymczasem te NGO-sy przyjdą do celebrytów. Możemy pomyśleć, że oto finansowana nastolatka przyjdzie i powie, że nie życzy sobie kominka w jakimś domu, bo żeby było jasne kominek też nie jest ekologiczny – wszystko, co spala, to emituje – i będzie tak długo protestowała, aż zażąda likwidacji, zamknięcia, remontu. Oczywiście ja trochę trywializuję, trochę idę na skróty w tych opowieściach i obrazach, ale tak to może wyglądać.
Powiedziała Pani o tym, że bogatsi będą jeszcze bardziej bogaci, biedni jeszcze biedniejsi. Za wszystko na pewno zapłaci obywatel. Pytanie, na ile ta cała machina ekologiczna jest obliczona na to, żeby pozbawić obywateli własności? Wydaje się, że ogrom tych obciążeń ma na celu ekonomiczne zniszczenie.
Na pewno tak. Wyraźnie mówi o tym Timmermans. Wielokrotnie przy pracy przy prawie klimatycznym mówił, że to, co jemu się nie podoba, co nie podoba się Zielonym, musi zostać zniszczone. I mówi to w zasadzie o całej energetyce – chce budować tę energetykę na nowo. Naprawdę, taki „nowy wspaniały świat”, który ma się stać.
Osobiście sądzę, że to się po prostu nie uda, ponieważ to jest tak absurdalnie niepoliczone, że kraje europejskie nie zgodzą się na to i w związku z tym trzeba będzie myśleć o innych rozwiązaniach. Gdybyśmy tak spróbowali rozebrać na czynniki pierwsze prawo klimatyczne i ten pakiet Fit for 55, to on nie ma nic wspólnego z ekologią.
W piątek w tamtym tygodniu też pokazali strategię leśną. Tam mamy morze absurdów i to też pokazuje takie dążenie do centralnego zarządzania lasami z Unii Europejskiej. KE chce mieć kompetencje m.in. ustalania, które to są ściśle chronione, a wśród tych ściśle chronionych jeszcze bardziej chronione, gdzie nie można usunąć zgniłego drzewa (a to bez sensu, bo ono emituje) itd. Dlatego myśląc o tej własności, czy o bogaceniu, to ja mam wielką nadzieję, że to nie zostanie wdrożone. Zresztą będę pracowała nad tym intensywnie, też poprzez swoją grupę, bo taką założyłam, która zacznie pracować od września, która się nazywa Grupą Roboczą ds. Pochłaniania. Chcę przekonać kraje członkowskie i UE, że jeżeli się umówiliśmy na zeroemisyjność, to mamy pochłonąć. Dobrze – to chłońmy. Jest mnóstwo różnego rodzaju technik, technologii, które jeszcze są drogie, ale nikt nie chce im pomóc, dlatego że pomoże elektrowniom wiatrowym, które są nieutylizowalne czy też panelom fotowoltaicznym, że już nie wspomnę o bateriach elektrycznych – tam jest tablica Mendelejewa, nikt nie jest w stanie w żaden sposób tego zutylizować, ale to już temat na inną dyskusję.
Mam nadzieję, że tym wszystkim rozporządzeniom będą powyrywane zęby, dlatego że one są niemożliwe do zrealizowania. Uważam, że trzeba o tym mówić obywatelom. Tak się też umówiliśmy w tej grupie, że będziemy się starali docierać do opinii publicznej, żebyśmy przekonywali obywateli, że to po prostu nie ma nic wspólnego z ekologią, z ochroną środowiska, że muszą pytać swoje rządy, swoją władzę, ile to wszystko będzie kosztować.
Kto wchodzi w skład tej grupy?
To jest grupa wewnątrz EKR w związku z tym to są posłowie, którzy są w EKR, ponieważ to jest środek kadencji i inaczej grupy nie mogę założyć. Będziemy tam przede wszystkim pokazywać i będziemy organizować różnego rodzaju seminaria, konferencje. Będziemy ściągać naukowców i przedsiębiorców, którzy mają metody i metodologię związane z pochłanianiem.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/559230-wywiad-skutki-fit-for-55-zalewska-beda-rzadzic-korporacje