Rysują się też z tych dokumentów nadmiarowe kompetencje NGO-sów środowiskowych. Oni nie tylko będą mieć dostęp do ogromnych pieniędzy, ale również do ułatwień blokowania wszystkiego na każdym poziomie podejmowania decyzji środowiskowych, decyzji administracyjnych. Państwa będą musiały im zapewnić opiekę prawną i to, co wczoraj zauważyliśmy już w nocy, również w ETS pojawia się możliwość nabycia uprawnień przez NGO-sy, które mogą blokować funkcjonowanie tego systemu i będą handlować uprawnieniami. Chyba to jest najbardziej kluczowe, bo ETS jest w stanie zniszczyć europejską gospodarkę w ciągu najbliższych kilku lat, a Polskę w ogóle wykluczyć z systemu energetycznego” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowana Anna Zalewska.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jakie wnioski płyną z wczorajszych posiedzeń komisji, gdzie omawiany był „Fit for 55”?
Anna Zalewska: Po kilku spotkaniach, przede wszystkim po spotkaniu z Fransem Timmermansem jedno jest pewne: będzie bardzo trudno i przed państwami członkowskimi, które wszystko będą musiały policzyć, stoi wyzwanie, by łagodzić ekonomiczny ekoterroryzm. Ja to w ten sposób nazywam, bo z tych dwunastu zmian rozporządzeń: czterech nowych plus strategii leśnej, wyraźnie wynika, że obywatele mają zapłacić za niepoliczalne cele. Dlatego, że z dokumentów nie wynika dokładnie, czy uda się zrealizować te cele i w jaki sposób będzie zabezpieczone finansowanie.
Są jeszcze oprócz tego dwie bardzo poważne kwestie, które widać już po pierwszym czytaniu dokumentów – one wczoraj pojawiły się po 14.00, to jest ponad 800 stron wraz z załącznikami. Po pierwsze w każdym dokumencie jest próba ucieczki od ustaleń Rady Europejskiej z grudnia 2020 r., kiedy była wstępna zgoda na zeroemisyjność. Po drugie – ucieczka od dopiero co uchwalonego prawa klimatycznego, dlatego że bardzo wyraźnie mówi się o wycofaniu subsydiów na wszystko, co kopalne, czyli na węgiel, na gaz i na ropę. Jednocześnie w dokumentach eliminuje się inwestycje gazowe, inwestycje w energetykę jądrową. W dodatku poszerza się w sposób absurdalny tzw. ETS czyli europejski system kupowania uprawnień do emisji CO2 już o transport morski i transport lotniczy – oni też będą płacić. Od 2023 do 2025 roku będzie się wprowadzać do tych opłat budownictwo i pozostały transport w dodatku nie mając narzędzia do mierzenia emisji.
Od półtora roku pracujemy w komisji nad tym, żeby ktokolwiek udowodnił nam, że będzie potrafił policzyć emisję z transportu drogowego. Ponadto wszystkie te dokumenty idą w kierunku samodzielności Komisji Europejskiej. To jest bardzo niebezpieczne – pojawia się mnóstwo algorytmów, mnóstwo aktów delegowanych, gdzie KE sama będzie podejmować decyzje, monitorować, sprawozdawać, ale też dawać wytyczne. To absolutne pominięcie traktatów, co w wypadku bezpieczeństwa energetycznego jest kluczowe. Rysują się też z tych dokumentów nadmiarowe kompetencje NGO-sów środowiskowych. Oni nie tylko będą mieć dostęp do ogromnych pieniędzy, ale również do ułatwień blokowania wszystkiego na każdym poziomie podejmowania decyzji środowiskowych, decyzji administracyjnych. Państwa będą musiały im zapewnić opiekę prawną i to, co wczoraj zauważyliśmy już w nocy, również w ETS pojawia się możliwość nabycia uprawnień przez NGO-sy, które mogą blokować funkcjonowanie tego systemu i będą handlować uprawnieniami. Chyba to jest najbardziej kluczowe, bo ETS jest w stanie zniszczyć europejską gospodarkę w ciągu najbliższych kilku lat, a Polskę w ogóle wykluczyć z systemu energetycznego, dlatego że z jednej strony to jest wolnorynkowe, z drugiej – spekulacyjne. To widać. W czasie pandemii ponad dwukrotnie wzrosła cena. Komisja nie reaguje, chociaż w dyrektywie ma zapisane, że musi reagować w takiej sytuacji, a oprócz tego socjalistyczne zapisy mówiące, że jest możliwość ściągnięcia, bo cały czas będą ściągane ręcznie darmowe uprawnienia, a jak coś się będzie działo, będą te uprawnienia dokładane. Kompletny socjalistyczny absurd. Ewidentnie zarządzanie ręczne prawem klimatycznym, które naprawdę dramatycznie odbije się na obywatelach i na systemach energetycznych.
Podstawowy wniosek z tych pierwszych, nocnych czytań, że bogaty będzie bogatszy, a biedny będzie biedniejszy. Mówię tu o krajach członkowskich i o obywatelach, choć też przypominam, że w Szwajcarii trzy tygodnie temu było referendum w sprawie ich prawa klimatycznego – w bogatej Szwajcarii obywatele powiedzieli „nie”, bo zobaczyli, jakie to są koszty życia. Natomiast kiedy pytamy o efekty środowiskowe, to oprócz algorytmów absolutnie niczego nie ma. Dowodem na to, jak ma to być mechanizm ekonomiczny i to taki bardzo agresywny jest fakt, że to co najważniejsze powinno być w zeroemisyjności, to znaczy pochłanianie jest tylko ograniczane do naturalnych możliwości, jak na przykład lasów. Nie pokazuje się pieniędzy – ja taką grupę założyłam, muszę wokół tego budować jakąś dobrą atmosferę – na sztuczne pochłaniacze. Nam zależy, żeby pochłonąć CO2, a nie zniszczyć gospodarkę.
Z tego rozumiem, że te opłaty mają być uznaniowe i tak naprawdę można użyć tego mechanizmu do zniszczenia dowolnego kraju, który będzie się chciało zniszczyć.
Tak. Z tego wniosek jest jednoznaczny. Nie ma żadnych zabezpieczeń, w tych wszystkich dokumentach jest duża agresja ekonomiczna, jest pozór jakiegoś funduszu społecznego – Frans Timmermans pokazał to jako nowy dokument, ale pytany o to, jak będzie wyglądał montaż finansowy, i czy została podjęta decyzja, powiedział, że decyzji jeszcze nie ma, to jest jego pomysł, żeby udać, że dba o obywateli, że trzeba będzie tym obywatelom dołożyć pieniędzy np. do samochodu elektrycznego. Bo przecież od 2035 roku według Timmermansa nie będzie samochodów napędzanych olejem napędowym czy benzyną. Albo dopłacić do dążenia do efektywności energetycznej budynków, bo tutaj obywatele też od 2023 r. staną się w systemie ETS-u, będą płacili – jeszcze nie wiemy jak – opłaty za zanieczyszczenie środowiska. Na każdym kroku dotyka to więc przede wszystkim obywatela. To obywatel ma ponieść konsekwencje tych bardzo wydumanych pomysłów Komisji Europejskiej.
Ale przecież obywatel, szczególnie w Polsce, ma bardzo ograniczone zasoby pieniężne, gros Polaków nie ma praktycznie żadnych oszczędności. W tym momencie skala problemów społecznych, które to wygeneruje będzie ogromna. Jeżeli jeszcze dodamy do tego opłaty związane z budownictwem, czy mieszkalnictwem, to w konsekwencji będziemy mieć duże liczby ludzi bezdomnych.
Proszę zauważyć, że również mówimy o dużych obciążeniach firm energetycznych, które w sposób skokowy będą płacić za emisję CO2. Pojawiły się już dwa dokumenty. Jeden będzie decyzją, gdzie pojawiła się data wycofania pomocy dla wszystkiego, co kopalne, gazowe i z ropy, czyli nawet do inwestycji, żeby się dostosowywać i pochłaniać CO2 – 2025 r. czyli za cztery lata. Za cztery lata KE, UE chciałyby dokonać dekarbonizacji, nie tylko w Polsce, w całej Europie, rozumiejąc to nie tylko jako węgiel i inwestycje nawet te przejściowe, ale również gaz i ropę. Chcę podać przykłady kilku wypowiedzi. Po pierwsze przewodniczącego komisji środowiska Pascala Canfina, który jest absolutnie zwolennikiem prawa klimatycznego, tych wszystkich zmian, który widząc dokumenty zastanawiał się, czy nie będzie żółtych kamizelek w całej Europie. I wypowiedzi zatroskanych m.in. Niemców, bo oni są w kampanii wyborczej i nie bardzo wiedzą, czy mają być „zieloni”, czy powinni być z przedsiębiorcami, którzy upominają się o swoich obywateli, ale również o przedsiębiorstwa, przede wszystkim przemysł motoryzacyjny, który w żaden sposób nie jest w stanie się dostosować do tych wymogów.
Rozumiem, że to jeszcze nie jest przesądzone.
Nie.
Jak się przed tym obronić?
Trzeba budować koalicję. To jest najważniejsze zadanie dla polskiego rządu. Ja to cały czas podnoszę, że nasza polityka zagraniczna nie jest już polityką zagraniczną, tylko polityką energetyczną, polityką klimatyczną. Cała ona musi się przewartościować na szukanie sojuszników przy każdym rozporządzeniu, przy każdej dyrektywie. To jest zadanie dla rządu. Wiem, że na przykład już próbuje się budować koalicję dla strategii leśnej, bo z jednej strony mówimy, że lasy mają to chłonąć, z drugiej strony bardzo restrykcyjnie podchodzimy do absurdalnej ochrony lasów między innymi nie pozwalając na ingerencję człowieka, mówiąc o bliżej nieokreślonych starodrzewach – to pokazuje paranoję – które produkują dwutlenek węgla, a nie pochłaniają, bo są już w stanie rozkładu. Tutaj kilka państw widząc, co może stać się z lasami w całej UE, już buduje grupę, żeby się temu przeciwstawić. Strategia leśna jest oczywiście na obrzeżu tych wszystkich dokumentów.
Czyli bezwzględna, ale to bezwzględna walka, cały czas liczenie pieniędzy i to liczenie w taki sposób, jak to się dokładnie przełoży na koszty życia obywatela i szukanie sojuszy.
A dlaczego Unia Europejska zamiast walczyć ze zmianami klimatycznymi, które przecież zawsze były i nie są zależne od człowieka, nie pójdzie w kierunku dostosowania gospodarek do trwających zmian klimatycznych?
Rzeczywiście to są pytania, które z reguły zostają bez odpowiedzi, to znaczy, jak się dostosować i jak pochłaniać, ile na to wydać pieniędzy, bo to jest najszybsza metoda, żeby pochłonąć w sposób naturalny czy sztuczny dwutlenek węgla. Odpowiedź jest prosta: bo to jest interes, bo to są pieniądze i przy okazji dyskusji o globalnym ociepleniu, o klimacie jest ogromna pokusa, z której korzysta KE, żeby budować nowy biznes, jak również na nowo układać siły energetyczne w UE.
Krótko mówiąc, po co podbijać zbrojnie kraj, skoro można go „załatwić” kwestiami środowiska?
Tak, dlatego że hasło „środowisko”, „ochrona środowiska” jest w tej chwili już w KE tylko politycznym hasłem, które jest bronią energetyczną i budowaniem hegemonii przede wszystkim Niemiec, bo jak Nord Stream 2 zostanie zakończony, to rzeczywiście Niemcy będą dyktować warunki cen w energetyce.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/558735-nasz-wywiad-fit-for-55-zalewska-to-ekoterroryzm