„Moim zdaniem są ogromne, dlatego że rezygnujemy ze źródeł energii, w produkcję których jest zaangażowane całe mnóstwo ludzi. To po pierwsze – czyli oni będą musieli zmienić pracę. Po drugie, z całą pewnością ceny energii wzrosną tak bardzo, że będzie to towar luksusowy, a dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni, że jest to coś oczywistego. Za chwilę się okaże, że pewnie z 50 euro będzie kosztowało ładowanie baterii do smartfona” – powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowany Kosma Złotowski komentując nową politykę klimatyczną UE.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jak Pan ocenia nową politykę klimatyczną UE?
Kosma Złotowski: Oceniam ją dość negatywnie, bo moim zdaniem to jest przewrót, który do niczego nie doprowadzi poza tym, że wzrosną ceny energii elektrycznej. Prąd może się stać towarem deficytowym. To oczywiście zmieni nasze życie, ale nie sądzę, żeby zmieniło nasz klimat czyli odwróciło zmiany klimatu. Myślę, że ta polityka jest błędna o tyle, że owszem, klimat się zmienia, ale nie jesteśmy w stanie temu zapobiec poprzez zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych w UE, gdy w tym samym czasie poza UE nie zmniejsza się emisja, albo bardzo niewiele zmniejsza się emisja gazów cieplarnianych. Raczej więc powinniśmy się przygotowywać na zmiany klimatu. Celem naszej polityki powinno być dostosowanie się do zmian, a nie próba ich uniknięcia, przy czym ta próba jest z góry skazana na niepowodzenie.
Dlaczego?
Właśnie dlatego, że inni emitują. A poza tym nie jest w stu procentach udowodnione, że ta zmiana następuje właśnie z powodu tych emisji. Były dotąd zmiany klimatu na ziemi bardzo gwałtowne, bo w końcu z czegoś powstała ropa naftowa, która znajduje się pod powierzchnią Sahary, czyli zmiany były bez udziału człowieka.
Rzeczywiście pojawia się wiele wątpliwości i obaw co do skutków tej polityki, jeżeli ona zostanie wdrożona. Jakie przewiduje Pan koszty społeczne?
Moim zdaniem są ogromne, dlatego że rezygnujemy ze źródeł energii, w produkcję których jest zaangażowane całe mnóstwo ludzi. To po pierwsze – czyli oni będą musieli zmienić pracę. Po drugie, z całą pewnością ceny energii wzrosną tak bardzo, że będzie to towar luksusowy, a dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni, że jest to coś oczywistego. Za chwilę się okaże, że pewnie z 50 euro będzie kosztowało ładowanie baterii do smartfona. Z całą pewnością koszt by był ogromny.
Czy to już jest przesądzone, że ta polityka będzie wdrażana? Czy jeszcze mamy szansę coś wynegocjować?
Jest przesądzone o tyle, że w trakcie tej kadencji PE i KE ta polityka z całą pewnością będzie wdrażana, natomiast jak będzie później, to zobaczymy. Może się okazać, że koszty będą tak wysokie, że społeczeństwa nie będą w stanie ich znieść.
Ale co wtedy?
Wtedy może nastąpić zwrot. Natomiast spodziewam się, że nie nastąpi przed końcem tej kadencji Parlamentu i Komisji.
Czy to nie jest tak, że państwa członkowskie muszą wyrazić zgodę na zaproponowane dzisiaj zmiany?
Muszą wyrazić zgodę, ale KE jest przekonana, że państwa już wyraziły zgodę.
A na jakiej podstawie, skoro dopiero to ogłoszono?
Akceptując całą tę koncepcję Zielonego ładu. Dzisiaj zostały przedstawione szczegółowe rozwiązania, ale te szczegółowe rozwiązania zostały przedstawione na podstawie tego, co KE dotąd mówiła i co oczywiście spotykało się w Europie z różnymi uwagami, ale generalnie było akceptowane. Jeżeli teraz państwa się nie zgodzą, to by było bardzo dobrze, ale nie wiem, czy tak będzie.
Czy są w Europie jacyś przeciwnicy Fit for 55?
Przeciwnicy pewnie są, tylko wobec panującej atmosfery zachwytu nad Zielonym ładem niespecjalnie chcą się ujawniać.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/558634-nasz-wywiad-zlotowski-energia-bedzie-towarem-luksusowym