Rząd rozważa promesy finansowe dla inwestycji publicznych, które będą ujęte w Krajowym Planie Odbudowy (KPO) - napisano we wtorkowym wydaniu „Dziennika Gazety Prawnej”.
Jak przypomniano, „w tym roku do Polski spłynie 13 proc. funduszy unijnych przewidzianych w KPO”.
Mowa o 4–5 mld euro. Rzecz w tym, że w optymistycznym wariancie stanie się to dopiero na jesieni lub później
—napisano.
Według ustaleń „DGP” „rząd chciałby wcześniej uruchomić finansowanie inwestycji publicznych”, a „jeden z możliwych wariantów to państwowe promesy”.
Pieniądze na KPO będą pozyskiwane na rynkach przez Komisję Europejską. Zanim one wpłyną, państwa powinny już zacząć realizować projekty, by się wyrobić do sierpnia 2026 r., gdy trzeba będzie je rozliczyć – mówi nasze źródło w rządzie
—czytamy w gazecie.
Jak wyjaśniono, „promesy mają być elementem rozruszania gospodarki – bez czekania na unijne pieniądze, które mogą dotrzeć z opóźnieniem”.
„To ukłon w stronę samorządów”
Gazeta pisze, że rząd zastanawia się, „w jakich dziedzinach zastosować najatrakcyjniejsze formy finansowania inwestycji z KPO”.
Z naszych ustaleń wynika, że 100-procentowe dotacje są prawdopodobne w sektorze rolniczym. Inny obszar to infrastruktura wodno-kanalizacyjna
—napisano.
To ukłon w stronę samorządów, które zarządzają słabo zurbanizowanymi terenami, gdzie nie można byłoby skorzystać z instrumentów z polityki spójności. Biedne samorządy nie udźwigną 40 proc. kosztów kwalifikowanych przy zwykłej dotacji, więc tam idealnie pasuje KPO
—wyjaśnił polityk PiS, cytowany w artykule.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/550418-kpo-ruszy-zanim-splyna-pieniadze-z-brukseli