„Niemcy mają tutaj apetyt na Trójmorze w całości. Widzą, że to będzie się rozwijać i że to będzie potęga. Trójmorze będzie potęgą gospodarczą w Europie i Niemcy rozsądnie tutaj myślą, tylko nie można dać im się ograć. To znaczy nie można tego robić tak jak w Warszawie, gdzie sprzedane są elektrociepłownie, autobusy itd., bo inaczej oni doprowadzą do zdemolowania naszej gospodarki” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Zbigniew Krysiak, ekonomista, wykładowca SGH.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Niemieckie media zauważają, że polska gospodarka okazała się bardzo odporna na koronakryzys. Dlaczego polska gospodarka wykazała się tak dużą odpornością?
Prof. Zbigniew Krysiak: Jest kilka czynników. Pierwszy to przygotowanie przed pandemią – nie wiedzieliśmy, że będzie pandemia, ale to przygotowanie dokonało się przez różne instrumenty podatkowe w sensie ich zmniejszenia. Przez różne instrumenty, jak 500+ czy też inwestycje polegające na uplastycznieniu gospodarki. Doszliśmy do silnego rozwoju dla popytu wewnętrznego i inwestycji, w szczególności inwestycji pochodzących z kapitału nie tylko zagranicznego, ale i krajowego. Takim czynnikiem inwestycyjnym było wprowadzenie projektu pana premiera Morawieckiego: „Cała Polska strefą ekonomiczną”. To oznacza, że wszędzie w Polsce można robić inwestycje i one dają ulgi podatkowe, ale te inwestycje rozszerzono istotnie na małe, mikro- i średnie przedsiębiorstwa czyli o małych poziomach kwot na inwestycje. W okresie pandemii obserwowaliśmy nawet przyrost tych inwestycji – co ciekawe – w stosunku do roku 2019 czyli roku, który był normalny. Czyli tutaj polska gospodarka uzyskała ten potencjał przed pandemią. Rolę odegrało również wprowadzenie systemu ścigania mafii VAT-owskich. Co to zrobiło dla gospodarki? Stworzyło lepsze warunki dla uczciwych przedsiębiorstw, czyli wzrost ich przychodów, wzrost zysków a też w związku z tym wpływów do budżetu. Zrównoważyliśmy budżet i to spowodowało, że nasz eksport zaczął rosnąć. To zauważyliśmy ostatnio, że eksport w roku pandemii wzrósł w stosunku do tego, co było przed pandemią. Do tego jeszcze trzeba dodać inwestycje infrastrukturalne, które żeśmy rozpoczęli przed pandemią dużo wcześniej: w koleje, w drogi, w autostrady, w drogi lokalne, energetykę w sensie pewną restrukturyzację sektora energetycznego poprzez tworzenie silnych grup energetycznych.
W trakcie samej pandemii duże znaczenie miały czynniki w postaci szybkiej reakcji, wsparcia przedsiębiorstw w celu utrzymania miejsc pracy czyli szybkie dostarczenie pomocy finansowej, której logika polegała na tym, żeby utrzymać miejsca pracy. Na Zachodzie zwalniano. W lecie w poprzednim roku zaraz po tej pierwszej fali dało się zauważyć, że odmrożenie spowodowało szybki impuls dla wzrostu gospodarczego. W ten sposób mogliśmy pokazać, że nasz PKB właściwie niewiele spadł w stosunku do Zachodu. Jesteśmy lepsi pod tym względem dwa-, trzy-, a nawet czterokrotnie od niektórych krajów. Również stworzenie przed pandemią elastycznych instrumentów dla rozwoju przedsiębiorstw powodowało, że przedsiębiorstwa w trakcie pandemii bardzo sprawnie mogły – dzięki sprawnemu dostarczeniu tej pomocy – robić tzw. remodelling biznesów czyli: inna organizacja, praca zdalna – nie wszędzie oczywiście – rozwijanie innej organizacji sprzedaży skupionej na dostawach sprzedaży internetowej. Jednocześnie tutaj ta elastyczność polskich przedsiębiorstw udowodniła, że w przypadku – co miało miejsce w pandemii – redukcji popytu na rynkach zagranicznych, pewnych rynkach, przedsiębiorstwa potrafiły szybko przechodzić na inne rynki.
Ten eksport świadczy o tym, że przedsiębiorstwa polskie produkowały jeszcze więcej niż w okresie przed pandemią. Szczególny przyrost tego eksportu widzimy do Niemiec. To oznacza też, że polskie produkty, a przynajmniej te, w których się specjalizujemy, są bardzo konkurencyjne. W pewnym sensie stały one się bardziej popularne. W wielu wypadkach są lepsze jakościowo, ale też cenowo. I można by powiedzieć, że ta reakcja w Niemczech na to wynikała z tego, że Niemcy również byli biedniejsi w czasie pandemii, a więc wybierali produkty tańsze. Spowodowało to, że Niemcy bardziej mogli poznać nasze produkty. To już się utrwali w dłuższym terminie.
Myślę, że bardzo istotna jest również – z czym nie mieliśmy do czynienia w krajach zachodnich – współpraca rządu, Banku Centralnego, banków, przedsiębiorstw i dużych spółek państwowych oraz jednocześnie nasza własna waluta. To wszystko w krajach na Zachodzie nie działało. Tamtejsze instytucje nie mają takich powiązań kooperacyjnych, w związku z tym ich funkcjonowanie było asynchroniczne. W zakresie makroekonomicznym było to niezwykle ważne. To również spowodowało, że nasz dług do PKB niewiele wzrósł – zaledwie o 8 pkt. proc., podczas gdy w innych krajach wzrósł on o 15-20, 30, a nawet 50 czy 60 proc. i jest on często tam dwa, trzy razy wyższy niż u nas.
Na ile znaczenie miało tutaj uzależnienie od dostaw spoza Unii Europejskiej? Na ile to, że my jednak nie byliśmy od nich uzależnieni wpłynęło na naszą sytuację gospodarczą?
To jest dobre pytanie. To jest ważny czynnik, który jest związany ze złym modelem globalizacji. To znaczy globalizacja spowodowała koncentrację produkcji między innymi w Chinach. Decyzje te były podyktowane interesem dużych firm, korporacji w szczególności, czy też taką neoliberalną polityką rządów, głównie Europy Zachodniej. To powoduje, że w czasie pandemii z jednej strony redukowały się dostawy różnych surowców, półproduktów czy gotowych produktów właśnie z Chin, czy może z innych miejsc. Jednocześnie redukował się z jednej strony obrót w trakcie pandemii, z drugiej strony ta redukcja była wzmacniana zmniejszoną produkcją tych surowców czy półproduktów czyli redukował się obrót, a zatem wzrost gospodarczy. Czyli ten wzrost gospodarczy tym krajom spadał bardziej. Jak patrzymy na strukturę tej produkcji prowadzonej przez Niemcy, Francję czy Wielką Brytanię poza granicami, czy też uzależnienie ich produkcji od dostaw surowców czy półproduktów, ten udział produkcji poza granicami i uzależnienie jest dużo wyższe niż w Polsce, czy w krajach Europy Środkowowschodniej. Generalnie z ekonomicznego punktu widzenia to jest ważne, żeby inwestować i produkować za granicą ze względu na tzw. efekt kosztów komparatywnych. To znaczy pewne rzeczy taniej jest robić gdzie indziej, ale ta struktura nie może wychodzić z pewnej równowagi.
Tak jak powiedziałem, ten zły model globalizacji niepodyktowany tzw. modelem gospodarki narodowej odpornej na pandemię i kryzysy, podyktowany tylko interesem i krótkoterminowym zyskiem tych korporacji i oligarchii finansowej doprowadził do takiej sytuacji. Jeżeli popatrzymy na analizę przyrostu PKB – ja takie badania robiłem – dziesięć lat wstecz czyli skumulowany przyrost produkcji za dziesięć lat i porównamy teraz to do strat z tytułu pandemii, strat związanych ze zmniejszeniem produkcji, kosztami na utrzymywanie gospodarki, to te straty w krajach na zachodzie Europy są większe niż ten skumulowany przyrost PKB za dziesięć lat. W Polsce mamy pozytywny bilans. Pozytywny bilans mają Indie, Chiny, Stany Zjednoczone, Kanada i jeszcze ze dwa czy trzy kraje.
Dlatego wnioskiem istotnym z pandemii jest budowanie gospodarki narodowej, odpornej na pandemię i kryzysy, a to znaczy, że produkcja w sektorach kluczowych, takich jak energia, żywność, ubiory, transport, edukacja, komunikacja, przemysł medyczny, farmaceutyczny powinna być w kraju. Nie da się tego zrobić w całości i dlatego koncepcja, którą już zaczynamy rozwijać w Polsce wspólnie z krajami Trójmorza to jest właśnie koncentracja produkcji w naszych krajach Trójmorza z tego względu, że jesteśmy blisko siebie. To już procentuje. To spowoduje również, że nie będziemy musieli sprowadzać tyle z Niemiec, bo część będziemy produkować w Polsce, a część będą produkować Węgrzy, Bułgarzy, Rumuni, Słowacy, Chorwaci i będziemy kupować od nich. Z kolei my będziemy produkować więcej, ponieważ na Węgrzech, Słowacji, w Rumunii, Bułgarii będziemy mieli rynki zbytu. Te państwa nie będą musiały sprowadzać z Niemiec. Czyli ten model, który już zaczynamy prowadzić czy przygotowywać spowoduje redukcję importu z Niemiec, a więc będziemy mieli nadwyżkę eksportu czyli będzie tworzył dodatkowy impuls w rozwoju gospodarczym, redukując jednocześnie ryzyko, że w razie podobnego kryzysu czy pandemii, a w mojej opinii te sprawy będą się pojawiały cyklicznie, nie staniemy w takiej sytuacji, jak Hiszpania, Francja, Niemcy, Wielka Brytania. Te ostatnie kraje właśnie też z tego powodu, o który pani redaktor mnie zapytała, czyli tej koncentracji produkcji i dostaw z krajów spoza UE, szczególnie z Chin, stanęły przed poważnym problemem. My w ten sposób byśmy wyeliminowali ten problem. Można by powiedzieć, że w czasie pandemii uzyskujemy dodatkowe umiejętności i zdolność do remodellingu.
Powiedział Pan o uniezależnianiu się od eksportu z Niemiec. Tymczasem niemieckie firmy chcą wykorzystać potencjał polskiej gospodarki chociażby w postaci inwestycji w polską transformację energetyczną. Jak Pan na to patrzy? Czy polska gospodarka ma taki potencjał, aby „dźwignąć” gospodarczo Niemcy? Czy to nam się opłaca?
Nie Polska, ale Trójmorze. Oczywiście Polacy są liderem i te inwestycje tutaj nam też będą potrzebne, środki. Chodzi jednak o to, żeby te inwestycje nie były dominujące, żeby udział większościowy nie był Niemców, żebyśmy zachowali kontrolę. Ale Niemcy przede wszystkim patrzą na to pakietowo z perspektywy Trójmorza. Sama Grupa Wyszehradzka eksportuje, importuje z Niemcami więcej niż Niemcy z Francją. Francja cały czas jest gospodarką wyższą od Wyszehradu. Także Niemcy mają tutaj apetyt na Trójmorze w całości. Widzą, że to będzie się rozwijać i że to będzie potęga. Trójmorze będzie potęgą gospodarczą w Europie i Niemcy rozsądnie tutaj myślą, tylko nie można dać im się ograć. To znaczy nie można tego robić tak jak w Warszawie, gdzie sprzedane są elektrociepłownie, autobusy itd., bo inaczej oni doprowadzą do zdemolowania naszej gospodarki.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/540541-nasz-wywiad-prof-krysiak-niemcy-maja-apetyt-na-trojmorze