Niemcy nie mają prawa weta w sprawie budowy gazociągu Nord Stream 2 – pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Niemiecki dziennik dokonał analizy, czy rząd w Berlinie mógłby spełnić żądania ekologów dotyczące zatrzymania budowy gazociągu Nord Stream 2. Jak piszą autorzy artykułu, Helene Bubrowski i Hendrik Kafsack, postulat zatrzymania budowy Nord Stream 2 stał się „ceterum censeo” politycznej debaty o Rosji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Okazuje się, że nagle Niemcy zaczęli dostrzegać kryminalne działania państwa rosyjskiego: skazanie Aleksieja Nawalnego, agresja na Ukrainę, atak na ukraińskich marynarzy w Kerczu, próba otrucia Siergieja Skripala w Salisbury czy zestrzelenie samolotu pasażerskiego MH17 nad wschodnią Ukrainą. Takie argumenty przeciwko budowie Nord Stream 2 zaczęły bowiem padać w dyskusji wokół projektu.
Zieloni żądają natychmiastowego zatrzymania budowy gazociągu. Chadecja i FDP są za moratorium. Ale rząd federalny pozostaje przy stanowisku, że prowadzący z Rosji do Niemiec gazociąg o długości 1230 kilometrów to czysto gospodarczy projekt. Są dobre powody, by w to wątpić. Ale nie zmienia to faktu, że prawne możliwości zatrzymania budowy są ograniczone. Inaczej niż się czasem sugeruje, Niemcy nie mają tu prawa weta
— pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”).
Faktycznie rząd w Schwerinie popiera projekt, ale potrzebny jest dowód, że doszło do nieprawidłowości. Przestrzeganie przez Rosję prawa międzynarodowego nie było prawną przesłanką wydania pozwolenia
— zauważa niemiecki dziennik.
Aby zapewnić bezpieczeństwo inwestycji, prawomocne pozwolenie może zostać uchylone tylko pod warunkami, przewidzianymi w ustawie. Przeszkody są względnie małe, jeżeli po fakcie okaże się, że pozwolenie w momencie jego wydania było sprzeczne z prawem, a zatem nie mogło zostać wydane
— stwierdza „FAZ”. Dodaje, że szefowa niemieckich Zielonych Annalena Baerbock wskazywała w tym kontekście, iż Urząd Górniczy w Stralsundzie był „pod ogromną polityczną presją” ze strony władz kraju związkowego, by wydać zgodę na Nord Stream 2 i powinien był przeanalizować, czy nowy gazociąg jest niezbędny z punktu widzenia europejskiego i niemieckiego zapotrzebowania na gaz, a nie kierować się prognozami Gazpromu.
Argument ekologów może okazać się decydujący
W ocenie dziennikarzy uzasadniona może okazać się skarga organizacji ekologicznej Deutsche Umwelthilfe, dotycząca oceny wpływu inwestycji na środowisko. Jak pisze „FAZ”, organizacja powołała się na nowe ustalenia, według których emisja metanu w wyniku wydobycia gazu jest o 80 procent wyższa, niż dotychczas zakładano. Wyższy Sąd Administracyjny w Greifswaldzie ma wydać orzeczenie, czy należy skontrolować poziom emisji dla gazociągu, a w konsekwencji Urząd Górniczy mógłby zweryfikować pozwolenie na budowę i eksploatację.
Gazeta dodaje, że decyzja administracyjna może zostać uchylona dla dobra społecznego.
Tu można by argumentować, że projekt doprowadzi do dalszej destabilizacji Ukrainy, bo straci ona na znaczeniu jako kraj tranzytu gazu, co może mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo Niemiec i Europy. Jednak w takich przypadkach sądy stawiają wysokie przeszkody. Kto otrzymał pozwolenie, powinien móc zaufać, że nie zostanie mu ono odebrane
— stwierdza „FAZ”. Gazeta zauważa przy tym, że w chwili wydania zgody na Nord Stream 2 rosyjska agresja na Ukrainę już trwała.
Gazprom musiałby dostać odszkodowanie ze środków publicznych
— zaznacza „FAZ”.
aw/dw.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/540417-faz-niemcy-nie-maja-prawa-weta-ws-budowy-gazociagu-ns2