„Podatek medialny i podatek handlowy mają charakter podatków sektorowych, które się mnożą w państwie PiS, chociaż nie mają nic wspólnego ze sprawiedliwą konkurencją. Są to daniny, które pogarszają kondycję polskich firm dotkniętych ciężko w czasie pandemii. Zasługują one na tarcze ochronne, a nie nowe obciążenia” - pisze na łamach „Rzeczpospolitej” Janusz Lewandowski, eurodeputowany z ramienia Koalicji Obywatelskiej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Odnosząc się do kwestii podatku od sprzedaży detalicznej, który w wyniku sporu z KE został zawieszony do końca 2020 roku, natomiast zaczął obowiązywać od 1 stycznia 2021, Janusz Lewandowski stwierdza, że uderzy on nie w hipermarkety, ale w drobnych handlowców, polskich przedsiębiorców.
Chce skłócić rząd z polskimi przedsiębiorcami?
Zamiast poskromić zagraniczne markety spożywcze, które potrafią uniknąć opodatkowania, a w dodatku otrzymują pomoc z kraju pochodzenia, nowy podatek uderzy w polskich sprzedawców, którzy mają mniejsze pole manewru. Najboleśniej dotknie tych, którzy funkcjonują jako pojedyncze spółki. Już i tak osłabione w czasie pandemii…
— grzmi ekonomista, który jakoś dotychczas nie stawiał sobie za priorytet obrony małych polskich przedsiębiorców, a wręcz przeciwnie…
O tym, jak bardzo mija się z rzeczywistością świadczy to, że podatek od sprzedaży detalicznej będą płacić sprzedawcy, którzy osiągnęli w danym miesiącu przychód ze sprzedaży detalicznej ponad 17 mln zł. Który drobny handlowiec ma takie obroty?
Lewandowski histeryzuje ws. podatku od reklam
Lewandowski na celownik wziął również podatek od reklam w mediach.
Miał to być podatek cyfrowy i miał uderzyć w takie wielkie firmy, jak Google, Netflix czy Facebook. Ale wiceprezydent Mike Pence tupnął nogą w roku 2019 w Warszawie i rząd wycofał się chyłkiem. Teraz znowu próbuje i brnie w uzasadnienia, doszczętnie już ośmieszone. Premier Morawiecki obsadza się w roli rycerza, który idzie na bój z wielogłowym smokiem zagranicznych molochów: „Nasze działania wpisują się w ogólny trend prac na forum UE i OECD, zmierzający do bardziej sprawiedliwego opodatkowania globalnych korporacji, przede wszystkim z sektora internetowego, ale także medialnego” (300polityka.pl)
— peroruje eurodeputowany KO, dodając, iż „prace na forum UE i OECD trwają właśnie dlatego, żaden kraj w pojedynkę nie poradzi sobie z globalnymi platformami cyfrowymi”.
Giganci nie znają granic i mają nieograniczone możliwości optymalizacji podatkowej. Tylko szeroka współpraca międzynarodowa, szersza nawet niż UE, może je poskromić. Natomiast nowy podatek rządu PiS, poddany niby-konsultacjom, jest tak kalibrowany, że z całą siłą uderzy w podmioty zarejestrowane w Polsce. I to nie tylko w media, ale także w kina, kluby sportowe i markety
— pisze Lewandowski.
Osłona propagandowa jest jeszcze bardziej kłamliwa niż przy podatku handlowym. Oskarża się media, że nie chcą płacić podatku, który ma wspomóc służbę zdrowia. Tyle że spodziewany uzysk to kropla w morzu potrzeb Narodowego Funduszu Zdrowia, który dysponuje budżetem ponad 100 mld zł. Rządowa propaganda przemilcza prawdę, że firmy medialne płacą CIT i PIT, opłaty koncesyjne, a każda reklama jest obłożona podatkiem VAT. Nowa danina zaś ma charakter podatku obrotowego, pobieranego od przychodu, czyli może być ściągana nawet z firmy, która notuje straty – co w czasie pandemii jest wielce prawdopodobne!
— argumentował polityk, usiłując przekonać, że „opłata medialna wpisuje się w strategię polityczną Kaczyńskiego” w postaci „niszczenia wszelkich bezpieczników państwa prawa i tym samym wolności obywatelskich”. Problem w tym, że ocena ta nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością, ponieważ trwa repolonizacja mediów, co zresztą sam Lewandowski odnotowuje.
KO nie może przeboleć repolonizacji mediów?
Teraz na celowniku są wolne media, które zawadzają Kaczyńskiemu w dziele urządzania Polski po swojemu. Służy temu nie tylko nowy podatek, bo jest to gra na wielu instrumentach. Orlen kupuje Polska Press, czyli 20 dzienników, 120 tygodników i 500 portali internetowych. W pole rażenia dostaje się ponad 17 mln Polek i Polaków. W zanadrzu jest ustawa dekoncentracyjna min. Glińskiego, która może wymusić tanią odsprzedaż aktywów medialnych
— wylicza eurodeputowany.
Podatek medialny i podatek handlowy mają charakter podatków sektorowych, które się mnożą w państwie PiS, chociaż nie mają nic wspólnego ze sprawiedliwą konkurencją. Są to daniny, które pogarszają kondycję polskich firm dotkniętych ciężko w czasie pandemii. Zasługują one na tarcze ochronne, a nie nowe obciążenia
— ocenia. Problem w tym, że swój sprzeciw wobec nowego podatku wyrażały nie polskie firmy, ale zagraniczne koncerny, ponieważ to one zapłacą najwięcej i to bynajmniej nie dlatego, że są w jakiś sposób sekowane przez obecną władzę, tylko mają największe przychody.
Krzepiący rozmiar tej akcji, bunt Gowina i jego ludzi oraz pomruki z UE i Waszyngtonu zmuszają PiS do kroku w tył. Ja jednak spodziewam się ponowienia zamachu na wolne media, może trochę słabszego, ale niemniej szkodliwego – bo ma ułatwić nieuczciwe lub wręcz sfałszowane wybory!
— kończy swój wywód Lewandowski, odnosząc się do strajku mediów.
Zdumiewające, że osoba o wykształceniu ekonomicznym widzi w opodatkowaniu zamach na wolność. Jakoś nie słychać było, aby krzyczał o niesprawiedliwości, kiedy nowe supermarkety zwalniano na pięć lat z podatków. Czy wtedy ujął się za polskimi przedsiębiorcami?
aw/Rzeczpospolita
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/539587-lewandowski-histeryzuje-ws-podatkow-dla-gigantow