Dlaczego niemowlęta płaczą?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Sxc.hu
Fot. Sxc.hu

Dlaczego niemowlęta płaczą? To pytanie zadają sobie zastępy rodziców, nerwowo rwących włosy z głowy i reagujących paniką na każdy alarm wszczynany przez potomka. Tymczasem odpowiedź na to pytanie jest prostsza, niż wszystkim początkującym mamom i tatom się wydaje.

Płaczą, bo nie umieją mówić i to jedyny znany im sposób komunikowania własnych potrzeb. Niemowlęta nie płaczą, bo są złośliwe i chcą udręczyć świeżo upieczonych rodziców. Nie płaczą też, żeby wyrazić głębokie nieszczęście lub dręczącą je depresję, bo tak skomplikowane uczucia są im po prostu (jeszcze) obce. Płaczą, gdy są głodne, śpiące, zmarznięte lub gdy jest im za gorąco, gdy pielucha waży zbyt dużo, gdy są chore lub boli je brzuch. Co więcej, wszystkie te potrzeby sygnalizowane są inaczej. Im szybciej młodzi rodzice zrozumieją, o co chodzi ich maluszkom, tym współistnienie z pojawiającym się w domu „obcym” będzie łatwiejsze i przyjemniejsze.

Zasad, którymi chcę się z Państwem podzielić, oczywiście nie wymyśliłam. Języka maluchów zaczęłam się uczyć ponad siedem lat temu, gdy w moim życiu pojawiło się pierwsze dziecko. Wówczas sięgnęłam po „Język niemowląt” Tracy Hogg. Przez kolejne lata, gdy po Mai przyszli na świat Janek i Hania, ten specyficzny sposób komunikowania się z otaczającym światem poznawałam coraz lepiej. Zauważyłam też, że to autentycznie język, którym posługują się wszystkie niemowlęta. Rozgryzienie mowy własnego sprawi, że zrozumiemy innych maleńkich ludzi. Umiejętność rozróżniania płaczów dziecka bardzo ułatwia życie. Pomaga wczuć się w rytm malucha i rozumieć jego potrzeby. A język niemowląt nie jest wcale taki trudny. Wystarczy uważnie obserwować.

Po pierwsze i po drugie, głód oraz zmęczenie. „Świetnie” -powiecie Państwo – tylko skąd mamy wiedzieć, że chodzi akurat o głód lub sen? Maleńki człowiek po prostu krzyczy. To prawda, ale wystarczy, że przyjrzycie się Państwo nieco uważniej, a zobaczycie, iż każdemu płaczowi towarzyszą konkretne objawy. Trzeba podążać tą drogą. Warto też pamiętać, kiedy dziecko jadło i spało, wtedy będzie nam łatwiej stwierdzić, czy maluch jest akurat głodny, czy zmęczony. Niemowlęta powinny jeść co 2–3 godziny (no, może poza pierwszymi dwoma, trzema tygodniami, gdy laktacja nie jest jeszcze ustabilizowana, i wówczas powinno się karmić dziecko na żądanie), jeśli więc maluch płacze, a wiemy, że jadł pół godziny wcześniej, najpewniej nadszedł moment, by położyć pociechę spać. Głodne niemowlę nie od razu zaczyna płakać. Najpierw narzeka, pokwękuje i wkłada sobie rączkę do buzi. Odwraca też głowę w bok, szukając pokarmu. Zaczyna ssać pięść. Wreszcie popada w lament. Młode mamy często mylą zmęczenie z głodem i płaczące dziecko natychmiast karmią. Często kończy się to po prostu uśnięciem malucha przy karmieniu.

Tymczasem bobas zmęczony zachowuje się inaczej niż głodny. Najpierw ziewa i marudzi, potem wygina plecy, zaciska oczy, szuka miejsca na wtulenie głowy, szarpie się za uszy. Nieuśpiony wrzeszczy i pręży się. Gdy jest już w tym stanie, ciężko sobie z nim poradzić. Najlepiej zasypia niemowlę, które nie jest jeszcze „wykończone”, a lekko zmęczone, ledwie sygnalizuje, że chętnie by sobie pospało. Wiem, że to „wykończenie” brzmi zabawnie, ale naprawdę przegapienie najlepszego momentu na uśpienie oseska może spowodować, że zafundujemy maluchowi i sobie trudną do opanowania histerię. Często zdarza się, czy to młodym rodzicom, czy krewnym, zabawiać na siłę różnymi grzechotkami i zabawkami niemowlaka, który marzy tylko o tym, by zasnąć. Także wtedy niegroźne marudzenie może się przerodzić w histerię spowodowaną nadmiarem bodźców. Dziecko będzie krzyczało, nie po to, żeby nam pokazać, jakie jest „wkurzone”, ale po to, żeby wrzaskiem odciąć się od otaczającego je świata.

Pamiętajmy też, że chwile czuwania niemowlęcia są dość krótkie. Natomiast wydłużają się niemal z dnia na dzień. Półroczne dziecko nie potrzebuje tyle snu co noworodek, więc nie da się podać dokładnego czasu, po jakim niemowlę zrobi się zmęczone, bo to sprawa indywidualna. Jednak obserwowanie malucha to klucz do sukcesu. Fazy snu i czuwania powinny następować po sobie cyklami. Zastanówcie się Państwo, ile razy słyszeliście historie o różnych niemowlętach w dalszej lub bliższej rodzinie, w stylu: „Ze Stasia to jest niezły żarłok, ma dwa miesiące, a waży już osiem kilo”. I właśnie prawdopodobnie ów Stasio jest ofiarą niezrozumienia przez własną rodzicielkę, która gdy tylko jej słonko piśnie, natychmiast je karmi.

Tym mamom, które podejrzewają, że mogą mylić głód ze zmęczeniem, proponuję mały eksperyment. Nakarmcie dobrze waszego niemowlaka. Gdy po około godzinie zacznie marudzić lub płakać, zamiast karmić, uśpijcie go, choćby w wózku na spacerze. Jeśli eksperyment zakończy się sukcesem, zobaczycie, że da się to powtórzyć, aż dojdziecie do stałych cyklów spania i czuwania.

Nie jestem wrogiem smoczka, za co pewnie skrytykują mnie zastępy mam. Jednak gdy nie jest nadużywany, czyli wpychany dziecku w usta, po to, by nie wydawało z siebie żadnych dźwięków, może być pożyteczny i niezwykle pomocny, właśnie przy usypianiu. Gdy już maluch śpi i wypluwa smoczek, nie ma potrzeby wciskać go na siłę tam, skąd wypadł, bo już najwyraźniej nie jest potrzebny.

Dlaczego warto rozróżniać głód i zmęczenie? Bo zrozumiane niemowlę czuje się lepiej, bo rzadziej płacze, bo przekarmione dzieci bolą brzuszki. Poza tym zwyczajnie dobrze jest rozumieć, co do nas mówi własne dziecko. Wreszcie także dlatego, że łatwiej zorganizować sobie dzień, gdy mniej więcej wiemy, kiedy nasz maluch będzie jadł i spał. Zdaniem Tracy Hogg, gdy nie rozróżniamy specyficznych rodzajów płaczu i nie reagujemy właściwie na komunikaty, po kilku miesiącach nasza pociecha zaczyna płakać w jeden i ten sam sposób.

Po trzecie: mokra lub brudna pielucha. Najczęstszym powodem płaczu niemowląt jest dyskomfort spowodowany zużytą pieluchą. Temu płaczowi towarzyszy z kolei charakterystyczne „wicie się”. Leżący maluch przenosi pośladki na boki. Uważny obserwator szybko zauważy, że coś małego człowieka po prostu „uwiera” i czym prędzej trzeba się tego czegoś pozbyć. Oczywiście każde dziecko jest inne i nie każde problem „pieluchy” będzie sygnalizowało równie mocno. Mojemu synowi w ogóle to nie przeszkadzało, natomiast najmłodsza córka kręciła się jak mała dżdżowniczka, pojękując przy tym żałośnie do momentu, aż ktoś nie uwolnił jej od ciążącego balastu.

Po czwarte: za ciepło lub za zimno. Także nieodpowiednia temperatura będzie przyczyną płaczu. Przegrzany dorosły po prostu się rozbierze. A niemowlę? Musi krzyczeć, aż ktoś je uratuje przed ugotowaniem się na twardo. Gdy jest mu za gorąco, po prostu się poci, dostaje wypieków, ma wilgotne czoło i kark. Dziecko, któremu jest z kolei za zimno, będzie miało chłodny kark. Temperatura rąk nie jest najlepszą wskazówką, by stwierdzić, czy maluchowi jest zbyt ciepło lub zbyt zimno.

Po piąte: kolka. To się niestety zdarza. Ten rodzaj płaczu ciężko pomylić z innym i niestety najtrudniej sobie z nim poradzić. Maluch piszczy na najwyższych obrotach i podciąga nóżki pod brzuszek, a wszystkiemu mogą towarzyszyć gazy. Z kolką mamy do czynienia, gdy zwykle pogodny dzidziuś wpada w spazmy i nie sposób go uspokoić. By zdiagnozować kolkę, taki płacz-wrzask musi się powtarzać kilka razy w tygodniu, o tej samej porze. Atak wrzasku powinien trwać przynajmniej godzinę. Co jakiś czas malec na chwilę uspokaja się i gdy myślimy, że już po wszystkim, od nowa zaczyna się pisk, podkurczanie nóg, chwila spokoju i znowu to samo. Na kolkę istnieje przynajmniej tuzin różnych sposobów i na pewno w każdej rodzinie znanych jest kilka, ale to osobna historia. Trzeba wiedzieć, że tak samo, jak nagle się pojawia, równie nagle znika, pozostawiając w rodzicach uczucie nieskrywanej ulgi.

Po szóste wreszcie: przyczyną płaczu niemowlaka może być choroba czy wysoka temperatura. Oczywiste jest, że nie można żadnych chorobowych objawów lekceważyć i natychmiast trzeba się zgłosić do lekarza.

Na koniec mam jedną złą wiadomość. Niektóre dzieci płaczą, bo po prostu takie są. Niemowlęta rodzą się z charakterem, który potem się rozwija. I tak jak zdarzają się marudni, niezadowoleni z życia dorośli, tak też zdarzają się marudne maluchy. Mądrzy rodzice także i o tym pamiętać powinni. Gdy dzięki swojej pociesze poznacie Państwo język niemowląt, przekonacie się, że także wszystkie inne podobnie się zachowują i reagują. W kawiarni, na zakupach, u znajomych, wszędzie zobaczycie niemowlęta, które komunikują się ze światem podobnie. I to będzie wspaniałe doświadczenie. Zrozumiecie wtedy, że poznaliście nowy język.

Dorota Łosiewicz

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych