”W ogóle cała ta propozycja tego rozporządzenia jest karkołomna. Artykuł, na który powołuje się Komisja Europejska proponując to rozporządzenie to jest rzeczywiście artykuł traktatowy 322, który jest związany z racjonalnym wydatkowaniem pieniędzy z budżetu, a więc warunkowość, o której się mówi, ona może być tylko związana z tym, czy pieniądze z budżetu UE trafiające do krajów członkowskich są wydawane racjonalnie, bez korupcji” – mówi portalowi wPolityce.pl dr Zbigniew Kuźmiuk, eurodeputowany PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: David Sassoli oświadczył, że Unia Europejska nie jest bankomatem, dlatego w zasady budżetowe musi być włączony mechanizm gwarantujący poszanowanie praworządności. Wydaje się, że nie należy oczekiwać, że w tej kwestii niemiecka prezydencja czy Komisja Europejska ustąpi. Czego należy się spodziewać?
Dr Zbigniew Kuźmiuk: Długich negocjacji. Tak się składa, że budżet, fundusz i wszystkie przepisy z tym związane są przyjmowane razem, a więc jednomyślnie. Wymagało to będzie konsensusu. Są kraje, które tego rodzaju zapisów nie chcą i zapewne nie dadzą się przekonać. A to porównanie z bankomatem jest pozbawione jakiegokolwiek sensu, bo nawet jeżeli to byłby bankomat, to kto wkłada do niego pieniądze? Kraje członkowskie. I kraje członkowskie z tego korzystają, więc taka sugestia, że ktoś wkłada te pieniądze do bankomatu, a kraje je sobie wybierają jest po prostu nieporozumieniem.
Wiem, że strona polska zaproponowała, aby praworządność weryfikował Europejski Trybunał Obrachunkowy, weryfikując, czy unijne fundusze są dobrze wydatkowane…
W ogóle cała ta propozycja tego rozporządzenia jest karkołomna. Artykuł, na który powołuje się Komisja Europejska proponując to rozporządzenie to jest rzeczywiście artykuł traktatowy 322, który jest związany z racjonalnym wydatkowaniem pieniędzy z budżetu, a więc warunkowość, o której się mówi, ona może być tylko związana z tym, czy pieniądze z budżetu UE trafiające do krajów członkowskich są wydawane racjonalnie, bez korupcji. Tylko w tym sensie można mówić o praworządności. Jeżeli ktoś uważa, że Polska jest niepraworządna, dlatego że zgodnie z tym, co mówi opozycja wybrała niezgodnie z Konstytucją członków Krajowej Rady Sądownictwa, to z tego tytułu pieniędzy dla Polski nie można zatrzymać. Jak wybór członków KRS może wpływać na prawidłowość wydatkowania przez Polskę pieniędzy pochodzących z budżetu UE? To nie ma żadnego związku. Jeżeli zatem ktoś liczy na to, że na podstawie tego artykułu powiąże wydatkowanie przyszłych pieniędzy z budżetu unijnego z takimi rzeczami to znaczy, że nie rozumie w ogóle, o czym mówi.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w tej sytuacji, jeżeli to ma być racjonalne wydatkowanie budżetu to oczywiście Europejski Trybunał Obrachunkowy jest jak najwłaściwszą instytucją, bo ona co roku bada sposób wydatkowania pieniędzy unijnych zarówno na poziomie KE, jak i losowo wybranych państw członkowskich.
A może ktoś liczy na to, że strona polska się nabierze na ten chwyt?
Przecież doskonale wiemy, bo mówi się od paru lat, że to jest próba wpłynięcia na poszczególne kraje członkowskie, próbujące bardzo mocno reformować różne obszary, za które odpowiadają, a to się nie podoba brukselskiemu establishmentowi, generalnie niecierpiącemu prawicowych rządów. Jeżeli ktoś sobie wyobraża, że te kraje członkowskie zdecydują się dać taki pręgierz Komisji Europejskiej, jest po prostu w grubym błędzie. To są ludzie kompletnie oderwani od rzeczywistości.
Polska jest krajem praworządnym. Bardzo dobrze wydajemy pieniądze. Korupcja jest w Polsce zredukowana prawie do zera. Jeżeli są jakiekolwiek niedociągnięcia w tym zakresie, to ściga je CBA, policja gospodarcza, prokuratura, więc jeżeli chodzi o sposób wydatkowania pieniędzy unijnych nie mamy nic do ukrycia. Natomiast jeżeli ktoś sobie wyobraża, że jakiś zrewoltowany sędzia zgłosi wątpliwości co do sposobu jego awansu, albo wyboru KRS, albo wyboru prezesa Sądu Najwyższego i powiąże to z wydatkowaniem pieniędzy, to… szkoda tego komentować.
Pozostaje jeszcze kwestia funduszu odbudowy. Pytanie, czy jest szansa na to, żeby uczestnicy szczytu zrezygnowali z wprowadzenia wspólnych gwarancji kredytów zaciągniętych na fundusz odbudowy? Czy są brane pod uwagę jakieś alternatywne rozwiązania?
Innej możliwości nie ma. Pieniądze pożyczy Komisja Europejska, ale ktoś je musi gwarantować w jakichś proporcjach, a te proporcje wyznacza poziom zamożności. To musi być gwarantowane przez kraje członkowskie i to jest oczywiste. Nie wydaje mi się, żeby z tego można było zrezygnować. Chociaż myślę, że Niemcy w tym zakresie sobie poradzą. W końcu zdecydowali się, żeby ten fundusz miał charakter grantowy, więc zdają sobie sprawę z konsekwencji tego, co by się stało, gdyby go nie było. Jeżeli upadnie gospodarka włoska, to za strefę euro będą odpowiedzialne Niemcy. Zrobią więc wszystko, żeby ten fundusz przeszedł i żeby te pieniądze rzeczywiście były zaangażowane w ratowanie gospodarek, bo to jest jeszcze poważny problem, jak te pieniądze będą wykorzystywane. Każdy ma co do tego inne wyobrażenie. Powinny iść na inwestycje publiczne, które rozruszają europejskie gospodarki. Jeżeli ktoś będzie próbował łatać przy ich pomocy swoje długi, to jest to absolutne nieporozumienie.
Te kraje, które będą miały dobre projekty już jesienią tego roku będą krajami wygranymi, bo będą pieniądze na realizację tych projektów. Bo to jest problem w Unii Europejskiej, że nie ma dobrych projektów. Środki zawsze były.
Jak ocenia Pan przyjęcie zielonego ładu jako priorytetu w tym funduszu odbudowy?
My od tego prawdopodobnie nie uciekniemy. Jest tylko kwestia tempa realizacji tego programu i niebrnięcia w absurdy. Na przykład nasza wielka inwestycja Centralny Port Komunikacyjny jak najbardziej spełnia założenia zielonego ładu, więc im szybciej będziemy mieli projekty kolejowe – te 1800 km nowych linii – tym szybciej będziemy mogli zaangażować w to aż 80 proc. pieniędzy pochodzących z funduszu odbudowy i to będzie absolutnie zgodne z celami zielonego ładu. Tak do tego trzeba podchodzić: nie obruszać się na to, że są jakieś ograniczenia, tylko poszukiwać projektów, które są zgodne z tą linią. Rozbudowa sieci kolejowej jest jak najbardziej zgodna z zielonym ładem.
Czy spodziewa się Pan kompromisu podczas tego szczytu?
Nie. Ten szczyt na pewno nie zakończy się porozumieniem. Niemcy są zdeterminowane – z tego, co mówiła pani kanclerz Angela Merkel w Parlamencie – żeby w lipcu te dokumenty przyjąć, ale lipca mamy jeszcze połowę, więc moim zdaniem może za drugim, a może nawet za trzecim posiedzeniem być może do tego kompromisu dojdzie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/509789-kuzmiuk-establishment-ue-nie-cierpi-prawicowych-rzadow