„Nie wolno wykorzystywać traumatycznych doświadczeń pandemii do zwiększania zysków i dezorganizacji pracy kosztem pracowników” – alarmują związkowcy z gdańskiej Grupy GPEC. Jak donosi portal wybrzeze24.pl, okres pandemii jest wykorzystywany do obniżenia kosztów działalności firmy, w celu wypracowania jeszcze większego zysku.
Zaniepokojeni planami niemieckich właścicieli GPEC związkowcy NSZZ „S” oraz ZZ Pracowników Energetyki Cieplnej napisali list do prezydent Gdańska, zarządów LVV i Stadtwerke Leipzig GmbH oraz rady nadzorczej spółki. Grożą sporem zbiorowym i wnoszą o odwołanie zarządu GPEC.
Wszystko dlatego, że zarząd Grupy GPEC (jej większościowym właścicielem jest komunalny holding z niemieckiego Lipska), postawił sobie za cel wypracowanie po raz kolejny wielomilionowego zysku na rzecz mieszkańców wschodnioniemieckiego miasta. Trudno jednak ten cel osiągnąć, bo zamrożenie gospodarki w czasie pandemii COVID-19, zaszkodziło też producentom ciepła.
Wobec tego zarząd przygotowuje rewolucję w organizacji pracy. Chce wprowadzenia na stałe pracy zdalnej i zmiany zakresów obowiązków oraz zmiany stanowisk pracy. Pracownicy biurowi są namawiani do podpisywania porozumień o telepracy. Związkowców zaniepokoiła jej skala (miałaby objąć około 250 osób) oraz plany wyzbycia się części majątku.
Według ustaleń portalu wybrzeze24.pl zarząd GPEC w celu poprawienia wyników finansowych nosi się z zamiarem sprzedaży lub wydzierżawienia nieruchomości dwóch nieruchomości (przy ul. Białej i ul. Brzozowej) oraz przerzuceniem części kosztów działalności przedsiębiorstwa na pracowników.
22 maja br. przekazano związkom zawodowym informację o planowanym wprowadzeniu do regulaminu pracy „telepracy”. Powód? Oszczędności w wysokości… 1,5 mln złotych, czyli niemal tyle, ile wynosiła w 2018 roku gaża członków zarządu Grupy GPEC (1,2 mln zł).
Związkowcy podnoszą, że firma łamie kodeks pracy i ustawę o związkach zawodowych prowadząc od początku roku zwolnienia pracowników.
Wybrzeze24.pl przypomina, że spółka dla jej właścicieli z Saksonii jest kurą znoszącą złote jajka. Dwa lata temu PGE zaproponowała 185 milionów euro za niemieckie większościowe udziały, ale lipski ratusz uznał, że to za mało za tak dochodowe przedsiębiorstwo.
Na portalu czytamy:
Niemcy wiedzą, że nie wyzbywa się sfery usług komunalnych na rynku pozbawionym konkurencji. Tej wiedzy zabrakło gdańskim włodarzom, gdy sprzedawali przedsiębiorstwa komunalne Francuzom (SNG) i Niemcom (GPEC).
Gdańszczanie co roku zasilą komunalne usługi w Lipsku kwotą oscylującą wokół 14 milionów euro. Tyle uzyskuje komunalna Stadtwerke Leipzig GmbH (część komunalnego holdingu LVV Leipziger Versorgungs- und Verkehrsgesellschaft mbH, którego roczne obroty przekraczają 4 mld euro) „czystej” gotówki z dywidendy.
Jak zauważyli wówczas lipscy publicyści na łamach Leipziger Volkszeitung branża energetyczna prawie nie opłaca się Stadtwerke… w Lipsku, bo marże są zbyt niskie. Opłaca się zaś w Gdańsku.
Niemcy kupili przed szesnastu laty większościowy pakiet GPEC (83 proc.) za 183,8 mln zł, czyli równowartość 42 mln euro. To mniej niż wyniosła dywidenda dla Lipska z trzech ostatnich lat.
Cały artykuł znajdą Państwo tutaj.
mp, wybrzeze24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/504140-gdanski-gpec-nawet-w-czasie-pandemii-zysk-najwazniejszy