Rewolucja technologiczna jaka dokonała się w ostatnich latach w branży tytoniowej sprawiła, że zakaz sprzedaży na terenie Unii Europejskiej papierosów mentolowych może odnieść oczekiwany skutek i przyczynić się do poprawy stanu zdrowia wielu nałogowych palaczy.
Już od najbliższej środy (20 maja) nie kupimy w żadnym sklepie papierosów mentolowych. To efekt unijnej dyrektywy sprzed 6 lat, kiedy zatroskani o zdrowie palaczy brukselscy urzędnicy doszli do wniosku, że wszelkie papierosy „smakowe” są produktami, które mamią ludzi przyjemnymi aromatami, ale wciąż nic nie tracą ze swojej szkodliwości. Postanowiono więc, że palony papieros nie ma dawać żadnej zapachowej i smakowej ułudy poza klasycznym zapachem spalanego tytoniu i podnosić tym samym świadomość wdychanych substancji toksycznych i rakotwórczych. Nałogowi palacze pukali się w czoło na kolejny dziwaczny unijny wytwór i większości zapowiadali, że nadal będą palić zwykłe papierosy. Pojawia się jednak pytanie co zrobią zaprzysięgli miłośnicy mentolowego dymka, pozbawieni nagle dostępu do swojej ulubionej używki?
I tutaj okazuje się, że unijna dyrektywa jednak może odnieść oczekiwany skutek zdrowotny, pod warunkiem, że dotychczasowi palacze „mentoli” nie przerzucą się masowo na tradycyjne już niearomatyzowane papierosy, ale poszukają swojego ulubionego smaku w produktach z najnowszej technologicznej półki. Warto bowiem wiedzieć, że obowiązujący od 20 maja zakaz nie dotyczy papierosów elektronicznych.
Bez spalania, Bez trucizn
Niestety, problemem w Polsce jest nadal zbyt mała wiedza na temat alternatywnych wobec tradycyjnych papierosów produktów nikotynowych i brak znajomości badań, które za nimi stoją. Dochodzi do mylnego wrzucania wszystkich nowoczesnych substytutów „fajek” do jednego worka, zwanego „papierosami elektronicznymi”. To błędne myślenie, zwłaszcza, że na rynku istnieje kilka kategorii – e-papierosy (tzw. vapour products), produkty do podgrzewania tytoniu (tobacco heating products), hybrydy, a także zupełnie nowe doustne produkty nikotynowe, dostępne na razie tylko w niektórych państwach na świecie. Z wymienionej grupy najbardziej popularne na świecie są te pierwsze zamienniki, czyli e-papierosy, np. globalnej marki VYPE. Badania kliniczne prowadzone bardzo intensywnie na całym świecie dają nadzieję, że osoby, które poszukają swojego ulubionego mentolowego smaku właśnie w e-papierosach wybiorą produkt potencjalnie bardziej bezpieczny niż tradycyjne wyroby nikotynowe.
Za choroby związane z paleniem tytoniu odpowiada kilka tysięcy zawartych w dymie papierosowym substancji, przyjmowanych często w dużych ilościach i w długim czasie, liczonym dziesiątkami lat. Do najgroźniejszych należą tlenek węgla i liczne substancje rakotwórcze. E-papierosy nie zawierają tych substancji, a składniki płynów (podawane na etykietach opakowań) nie wywołują nowotworów czy owrzodzeń
— zwraca uwagę prof. Piotr Müldner-Nieckowski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, członek Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego.
E-papierosy łatwiej rzucić
Według najnowszego badania Public Health England e-papierosy zawierają są 95 procent mniej szkodliwe niż tradycyjne papierosy. Każdy miłośnik mentoli powinien zatem poważnie rozważyć, czy 20 maja przejść na tradycyjne „śmierdziuchy” czy też nadal delektować się swoim ulubionym aromatem i to z dużo mniejszym narażaniem zdrowia. Teoretycznie wybór wydaje się oczywisty. Jest też dodatkowy plus. Kolejne badania dowodzą, że po przejściu z tradycyjnych papierosów na e-papierosy dużo łatwiej jest skończyć z nałogiem. W wielu krajach, np. w Wielkiej Brytanii papierosy elektroniczne są rekomendowane przez oficjalną agencję rządową ds. zdrowia publicznego jako jeden ze sposobów na rzucenie palenia. Należy jednak pamiętać, że żaden produkt nikotynowy nie jest w 100 procentach bezpieczny, ale każda alternatywa to potencjalnie mniejsze ryzyko dla zdrowia.
Nie wystarczy jednak samo przejście na e-papierosy. Bardzo ważne jest to, by zaopatrywać się w produkty uznanych marek, najlepiej o globalnym zasięgu, a liquidy do wapowania kupować w sprawdzonych punktach dystrybucyjnych. Samodzielne eksperymenty mogą skończyć się źle, o czym przekonali się mieszkańcy USA, gdzie przez jakiś czas e-papierosy podejrzewano o przyczynianie się do groźnych chorób. Po wnikliwym śledztwie okazało się, że za wspomniane przypadki odpowiadają samodzielnie skomponowane liquidy, które wzbogacano m.in. wyciągamy mającymi powodować odurzenie. Tymczasem płyny nikotynowe przed wejściem na rynek przechodzą obowiązkowe badania, a ich skład jest obowiązkowo zamieszczany na opakowaniu. Restrykcyjne regulacje w tym wypadku obejmują np. maksymalną objętość płynu zawierającego nikotynę (w jednym pojemniku może to być maksymalnie 10 ml). Co więcej, płyn nie może mieć więcej niż 20 mg nikotyny na 1 ml. W takim certyfikowanym produkcie nie mogą się znaleźć żadne substancje stymulujące takie jak kofeina czy tauryna.
Obiecujące wyniki badań
Globalni producenci są tak dumni z postępu technologicznego w swojej branży i ograniczeniu szkodliwości dla zdrowia, że nie ustają w wysiłkach, by na bieżąco monitorować wpływ e-papierosów na ludzki organizm. Nic w tym dziwnego - branża, która przez ostatnie kilkadziesiąt lat dostała łatkę jednego z największych trucicieli ludzkości może dziś wreszcie ogłosić, że udało się jej w sposób naprawdę znaczący doprowadzić do redukcji szkodliwości swoich wyrobów.
Wyniki badań innych niezależnych podmiotów, które analizują e-papierosy są zbliżone do naszych i potwierdzają znaczną redukcję substancji szkodliwych i zdecydowanie mniejsze ryzyko biologiczne. W badaniach klinicznych obserwujemy znaczną redukcję biomarkerów, które mogłyby wskazywać na zachodzące w organizmie zmiany związane z chorobami odtytoniowymi. Podobne wyniki osiągają osoby, które zerwały z nałogiem lub nigdy nie paliły
— mówi Marianna Gaca z laboratorium British American Tobacco w Southampton.
W naszym centrum badawczo-rozwojowym w Southampton pracuje ponad 500 naukowców, którzy analizują działanie i wpływ e-papierosów. Badamy substancje w aerozolach, uwalniane, kiedy e-papieros zostaje uruchomiony i jest w użyciu. Przeprowadzamy ponad 100 analiz chemicznych i ponad 35 testów biologicznych, dzięki czemu możemy przyjrzeć się, jaki wpływ pod względem biologicznym ma niższa emisja. Chcemy mieć pewność, że nasze produkty są bezpieczne dla użytkowników.
Wiele z badań BAT zostało opublikowanych w czasopismach naukowych, co dowodzi, że producenci starają się przeprowadzać je w naprawdę uczciwy i rzetelny sposób.
Posiadamy bardzo silnie portfolio publikacji naukowych. Nasze badania są przejrzyste i łatwo dostępne. Każdy może je przeczytać. Wiemy, że niezależne jednostki badawcze, które także badają e-papierosy, uzyskują wyniki zbliżone do naszych. Tzn., że e-papierosy wykazują mniejszy stopień emisji substancji szkodliwych, jak i mniejszy wpływ na komórki organizmu
— dodaje Marianna Gaca.
Od 20 maja przekonamy się jak wielu użytkowników tradycyjnych papierosów mentolowych sięgnie po e-zamienniki. Życzmy sobie, by w Polsce unijny zakaz przyniósł jak najlepsze efekty i by liczba przypadków chorób spowodowanych nałogiem palenia systematycznie spadała. Życzmy też sobie, mimo znacząco niższej szkodliwości e-papierosów, by jak najwięcej naszych rodaków rzuciło palenie na dobre. Życie bez nikotynowego uzależnienie – w jakiejkolwiek formie – to nadal bowiem najzdrowsza opcja.
Polski wkład w rozwój e-palenia
Warto zauważyć, że w naszym kraju istnieje silny ośrodek opracowywanie i badania płynów nikotynowych. Jest on powiązany z największą siecią dystrybucji papierosów elektronicznych w Europie – eSmoking World. W Polsce istnieje 650 własnych punktów sprzedaży tej sieci i ok. 8 tys. w sklepach i na stacjach benzynowych. Natomiast pod Ostrzeszowem działa fabryka eSmoking Liquids, jeden z najnowocześniejszych zakładów produkcyjnych w Europie. W Poznaniu mieści się natomiast eSmoking Institute, pierwsza w Europie instytucja wyspecjalizowana w badaniu płynów i aerozoli stosowanych w e-papierosach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/500907-20-maja-nie-kupisz-juz-smakowych-papierosow