Unijni ministrowie odpowiedzialni za turystykę zorganizowali w miniony poniedziałek telekonferencję poświęconą jednej, nieprostej kwestii, a mianowicie w jaki sposób ożywić, najlepiej jeszcze w tym roku, branżę, która może nie przetrwać kryzysu wywołanego pandemią.
Specjalne paszporty dla osób uodpornionych na Covid-19?
Chorwacki minister turystyki Gari Cappelli powiedział mediom, że porozumiano się w kwestii wspólnej polityki, w tym w zakresie przewidującym wprowadzenie podobnych rozwiązań, roboczo nazywanych Covid – paszportem, który otrzymywać mogłyby osoby z potwierdzoną odpornością na infekcję, co ułatwiłoby im przemieszczanie się między państwami. Ministrowie nie wyjaśnili wszakże, co warte byłyby tego rodzaju „certyfikaty” w sytuacji, kiedy można zostać zainfekowanym na lotnisku czy w samolocie, a przez pierwsze dni infekcja nie daje żadnych objawów. W trakcie tej samej wideokonferencji Thierry Breton wezwał kraje członkowskie do „szybkich działań, pomysłowości i pragmatyzmu” po to, aby ożywić pogrążoną w kryzysie branżę. Zapewne w ramach podejścia pragmatycznego władze w Paryżu już zaczęły w mediach kampanię skierowaną do społeczeństwa, aby w tym roku Francuzi spędzili wakacje u siebie w kraju. Inne rozwiązanie zaproponowały takie kraje, jak relatywnie mniej dotknięte pandemią Czechy, Słowacja i Chorwacja proponując dla obywateli Europy Środkowej specjalne „korytarze bezpieczeństwa” pozwalające im na wyjazd nad Adriatyk. Władze Grecji chcą zaś zachęcić mieszkańców sąsiednich państw bałkańskich, nie mających dostępu do morza, w których pandemia przebiega spokojniej, do spędzenia urlopów w jej hotelach. Inni, tak jak władze hiszpańskich Balearów, liczą na to, że będąc jednym z najmniej zaatakowanych przez Covid-19 regionów Europy będą w stanie ściągnąć turystów i w jakiś sposób przetrwają trudny czas.
Trudny los załóg statków wycieczkowych
Jednak wszystkie te strategie przypominają trochę podejście w stylu „ratuj się kto może” i raczej nie wróżą dobrze europejskiej branży turystycznej. Dziś jej sytuacja przypomina trochę losy pracujących na luksusowych statkach wycieczkowych. Jak wynika ze specjalnego śledztwa przeprowadzonego przez brytyjski dziennik Guardian, 100 tys. osób załogi zostało „uwięzionych” na kilkudziesięciu luksusowych wycieczkowcach. Najczęściej są to nisko opłacani obywatele takich państw jak Filipiny, Pakistan czy Sri Lanka, którzy nie mają pieniędzy aby samodzielnie wrócić do kraju, co nie jest łatwe, bo niektóre państwa (np. Indie) zamknęły granice również dla swoich obywateli, a na dodatek armatorzy tych jednostek nie mają już pieniędzy, aby utrzymywać znajdujące się w kwarantannie załogi. Wiele państw nie chce zresztą wpuszczać do swych portów wycieczkowców, na których stwierdzono ogniska infekcji. Pozostają one na wodach międzynarodowych, a sytuacja prawna uwięzionych na ich pokładach ludzi jest tym trudniejsza, że najczęściej statki te zarejestrowane zostały w krajach takich jak Panama czy Bahamy, które nie mają ani pieniędzy, ani chęci, aby troszczyć się o załogi statków pływających pod ich banderami. Pasażerowie, najczęściej z bogatych państw Zachodu zostali przez własne rządy ewakuowani, a załogi, a raczej obsługa, nadal przebywa na pokładzie z coraz mniejsza nadzieją, że ktokolwiek przejmie się ich losem.
Czy branża turystyczna przetrwa?
Czy dla europejskiej branży turystycznej istnieje w ogóle nadzieja przetrwania? Słabsze podmioty z pewnością upadną, bo jak wynika z szacunków Komisji Europejskiej połowa tegorocznych przychodów wydaje się już stracona. Szwajcarski bank inwestycyjny UBS prognozował w marcu, że 95 proc. tegorocznych dochodów z turystyki we włoskiej branży jest już straconych. Podobny wskaźnik dla Hiszpanii wynosi 77 proc.
Perspektywa poprawy sytuacji jest niezwykle blada, zwłaszcza że rząd niemiecki przedłużył ostrzeżenie dla własnych obywateli przed podróżami zagranicznymi. Obecne obowiązuje już do połowy czerwca, co oznacza, że większość tegorocznych rezerwacji już została albo w najbliższym czasie zostanie odwołana. Elidérico Viegas, szef stowarzyszenia firm turystycznych w portugalskim Algrave powiedział mediom, że „jego zdaniem turyści nie wrócą przed kwietniem przyszłego roku”, a to by oznaczało, że tegoroczny sezon należy uznać za stracony.
Według szacunków Banku Światowego turystyka daje 20 proc. PKB Grecji, 18 proc. Portugalii, 15 proc. Hiszpanii i 13 proc. Włoch. Światowa Organizacja Turystyczna w ostatnim swoim komunikacie poinformowała, że obecnie 100 proc. destynacji objętych jest ograniczeniami związanymi z pandemią, a w 83 proc. trwają one już 4 tygodnie i dłużej. Jeszcze żaden kraj (dane na 20 kwietnia) nie zaczął wprowadzać jakichkolwiek ograniczeń. Ostrożne szacunki mówią, że tegoroczny ruch będzie mniejszy o przynajmniej 20 proc. A to oznacza spadek dochodów branży w skali świata o 300-450 mld dolarów, czyli niemal o 1/3. W Europie, gdzie w branży turystycznej pracuje 13 mln osób kryzys będzie jeszcze poważniejszy. Wstępne szacunki dla Włoch wskazują, że tegoroczny ruch turystyczny będzie o 60 proc. mniejszy niźli w ubiegłym roku. Hiszpańska turystyka stracić może nawet 55 mld euro. Najbardziej dotknięta zostanie Katalonia. W tej prowincji przychody turystyki spadną o, jak się szacuje, 11 mld euro. Zdaniem specjalistów wszystko razem wzięte oznacza cofnięcie się europejskiego sektora turystycznego do lat 60-tych ubiegłego wieku, bo na takim poziomie był wówczas ruch. Jest to zatem zjawisko, którego żadne programy naprawcze nie odwrócą, nawet optymistycznie zakładając, że ludzie z północy Europy, z takim samym jak w ubiegłych latach wigorem, będą jeździć na południe kiedy tylko znikną ograniczenia, co przecież nie jest wcale pewne. A to oznacza, że baza turystyczna będzie musiała skurczyć się do rozmiarów, które miała 50 lat temu. Jeżeli te prognozy zaczną się sprawdzać, to oznacza to, iż żadne unijne programy nie pomogą. A kraje, biorąc przykład z francuskiego premiera Edouarda Philippe, który powiedział, że „nie jest rozsądne aby szybko planować dalekie podróże”, być może winny myśleć przede wszystkim o wspieraniu własnej branży turystycznej, nie zaś ratowaniu jej w krajach, w których nie da się wiele zrobić.
*
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/498408-europejska-turystyka-w-opalach-zacznijmy-myslec-o-wlasnej