McKinsey, jedna z wiodących światowych firm doradczych zatrudniająca 27 tys. pracowników i posiadająca biura w 127 krajach w swym ostatnim raporcie prognozuje, że w Europie w związku z kryzysem wywołanym Covid-19 zagrożonych jest 59 mln miejsc pracy, czyli ponad 25 % wszystkich. Firma wezwała europejskich polityków do podjęcia „szybkich i silnych” działań zanim bezrobocie w krajach Unii wzrośnie do 27 %.
Jednym z takich posunięć ma być plan Ursuli von der Leyen, aby kolejną siedmioletnią unijną perspektywę budżetową, która zaczyna się w 2021 roku, powiązać z odbudową pomyślności gospodarek dotkniętych korona – kryzysem. Informuje o tym dziennik „The Financial Times” pisząc, że szefowa Komisji Europejskiej ma zamiar w tym tygodniu zaproponować europejskim liderom aby ci zmienili priorytety polityki budżetowej Wspólnoty uwzględniając nowe wyzwania. Sceptycy są zdania, że ta propozycja niczego nie zmieni a bardzo utrudni i tak już niełatwe negocjacje w zakresie polityki finansowej Wspólnoty na najbliższe 7 lat. Ich zdaniem Unia, jeśli zdecyduje się pójść w tym kierunku na miesiące pogrąży się w trudnych negocjacjach, a wsparcie potrzebne jest już teraz.
Propozycję tą można uznać za próbę rozwiązania kryzysu ze wspólnymi euroobligacjami, które wyemitować miałyby państwa europejskie przeznaczając tak pozyskane środki na odbudowę gospodarek. Inną, choć powiązaną, propozycję sformułował Johannes Hahn, komisarz odpowiadający za budżet Unii, który chce aby państwa członkowskie poluzowały na czas przejściowy zasady ograniczające maksymalną wysokość budżetu Komisji Europejskiej po to aby ta, wykorzystując swą dobrą pozycję na rynku kredytowym mogła pożyczyć środki przekierowane później na walkę z kryzysem. Pośrednią propozycję rozwiązania kryzysu wokół idei wspólnych europejskich obligacji emitowanych na potrzeby walki z kryzysem sformułował francuski minister finansów Bruno Le Maire. Jego zdaniem obok uzgodnionej już formy wsparcia, jaką są środki z Europejskiego Funduszu Stabilizacyjnego należałoby powołać specjalny fundusz, który miałby działać przez 5 do 10 lat i mieć możliwość pożyczania pieniędzy na rynku, przez emisję obligacji gwarantowanych przez państwa europejskie. Francuzi proponują też wprowadzenie specjalnego unijnego podatku solidarnościowego do którego środki miałyby wnosić rządy, przeznaczonego na walkę z kryzysem.
Wszystkie te propozycje krążą właściwie wokół jednej kwestii – w jaki sposób Europa winna pomagać krajom południa w sytuacji kiedy ich gospodarki, w istotnej części uzależnione od turystyki nie będą w stanie powrócić do normalnej aktywności a systemy finansowe są zbyt słabe aby samodzielnie poradzić sobie z tym wyzwaniem. Wydaje się jednak, że rozwiązania nie ma. Nie uda się osiągnąć dwóch celów na raz, zarówno wspierając gospodarki jak i broniąc się przed politycznymi burzami, które już wzbierają zarówno w Rzymie jak i w Madrycie. Establishment europejski stoi jak się wydaje wobec bolesnego wyboru albo wsparcie gospodarek, albo obrona zaprzyjaźnionych elit politycznych tych krajów.
Dobrym przykładem są tutaj Włochy. Już obecnie, kiedy ekonomicznie skutki kryzysu nie są w pełni rozeznane spred, czyli różnica w oprocentowaniu, obligacji włoskich i niemieckich na światowych rynkach finansowych wynosi 2%. A jak to może wyglądać w przyszłości? Zadłużenie włoskiego sektora publicznego w relacji do PKB wynosi dziś 136% i w ciągu ostatniego dziesięciolecia wzrosło o 30%. Jeżeli gospodarka Włoch, a tak prognozuje Międzynarodowy Fundusz Walutowy skurczy się o 10%, a zadłużenie wzrośnie o 20% w związku z zapowiedziami formułowanymi już przez rząd uruchomienie specjalnych funduszy pomocowych, to relacja długu publicznego do PKB wzrośnie do 180 %. Kto będzie chciał kupować włoskie obligacje? Jedyną instytucją zdolna to robić jest Europejski Bank Centralny, ale po pierwsze nie w nieskończoność, po drugie Włochy musiałyby aplikować o wsparcie Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, który zakłada warunki udzielania pomocy. A na to włoskie władze nie chcą się zgodzić. Premier Conte powiedział, że jego gabinet nie przetrwałby takiego „upokorzenia”. To może w takim razie jakieś inne rozwiązania? Tylko, że istniejące są jeszcze gorsze. Jednym z nich jest restrukturyzacja zadłużenia, czy wręcz ogłoszenie niewypłacalności kraju. Ale nawet wariant restrukturyzacji długów może być zabójczy dla włoskiego sektora bankowego. To z jednej strony pochodna uprawianej przez lata przez Rzym polityki blokowania zagranicznej konkurencji na tym rynku, co doprowadziło, że włoskie banki są co prawda rodzime, ale słabe i niekonkurencyjne. Po drugie sporą część ich portfela inwestycyjnego stanowią papiery skarbowe włoskiego rządu, a zatem takie posunięcie oznaczałoby uderzenie w cały system bankowy. Istnieje wreszcie wyjście trzecie, czyli opuszczenie przez Włochy strefy euro.
Problemem jest też wielkość środków, które może zmobilizować. Zdaniem Gabriela Felbermayera, kierującego Kolońskim Instytutem Gospodarki Światowej tylko Włochy potrzebowały będą zastrzyku finansowego na poziomie 200, może 250 mld euro, aby uniknąć perspektywy niewypłacalności, podczas gdy obecnie dyskutuje się uruchomienie przez Europejski Mechanizm Stabilizacyjny kredytów w wysokości 200 mld euro i to przeznaczonych na potrzeby wszystkich krajów.
Politycy niemieccy nie zmieniają przy tym swego negatywnego nastawienia do emisji wspólnych europejskich obligacji. Markus Söder, premier Bawarii i szef siostrzanej partii CSU powiedział w ubiegłotygodniowym wywiadzie, że „euroobligacje ani nie są efektywne ani sprawiedliwe” i dodał, że „nikt nie powinien zapominać, że my Niemcy też musimy się zadłużyć. Wypuszczenie euroobligacji prowadziłoby do dramatycznego pogorszenia naszej sytuacji i ograniczyło naszą zdolność do działania”.
Wszystko to razem wzięte oznacza, że niewykluczone jest iż Włochy, może również Hiszpania będą musiały w najbliższych miesiącach powtórzyć drogę Grecji, czyli wdrożenia programów oszczędnościowych i zaakceptowania znacznego obniżenia poziomu życia. Unia tego nie zmieni, bo nie dysponuje odpowiednio dużymi funduszami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/496550-wlochy-i-hiszpanie-czeka-powtorzenie-drogi-grecji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.