Komisja Europejska po przyznaniu jeszcze raz tych samych pieniędzy z Funduszu Spójności poszczególnym krajom członkowskim, (co spowodowało sporo zamieszania w parlamentach narodowych), próbuje teraz zaproponować rozwiązania, które pozwolą na pojawienie się nowych środków finansowych, przeznaczonych na niwelowanie negatywnych skutków pandemii koronawirusa.
Fundusz Spójności
Rzeczywiście w ramach Funduszu Spójności Polska otrzymała 7,5 mld euro (są to po prostu środki przyznane wcześniej naszemu krajowi i do tej pory nie wykorzystane) i teraz może je wydać na inne cele niż planowała, głownie na potrzeby ochrony zdrowia i na ratowanie miejsc pracy w gospodarce.
Wywołało to między innymi wzburzenie w parlamencie holenderskim, parlamentarzyści wyrażali oburzenie, że Polska która nie jest tak mocno dotknięta negatywnymi skutkami pandemii koronawirusa, a otrzymuje największe środki pomocowe, ponieważ byli przekonani, że KE rozdysponowała nowe pieniądze.
Teraz Komisja Europejska zdecydowała się poszukiwać nowych środków finansowych poza budżetem na lata 2020-2021, które kraje członkowskie mogłyby przeznaczyć na walkę ze skutkami pandemii koronawirusa.
W poprzednim tygodniu KE zapowiedziała wprowadzenie nowego instrumentu służącego ochronie miejsc pracy i osób pracujących we wszystkich krajach członkowskich o wartości do 100 mld euro (SURE), mają to więc być nowe środki, które Komisja chce pozyskać z rynku finansowego.
Środki te mają służyć współfinansowaniu różnych form zmniejszonego czasu pracy dla pracowników, wprowadzanego przez przedsiębiorców, którzy zmagają się z trudnościami gospodarczymi na skutek pandemii koronawirusa.
Te środki mają być sukcesywnie pożyczane przez KE na rynku (KE ma wysoki rating AAA więc będzie pożyczała bardzo tanio), pod warunkiem jednak, że wcześniej państwa członkowskie nimi zainteresowane, udzielą stosownej gwarancji w minimalnej wysokości do 25% pożyczanej kwoty (a więc mają to być sumaryczne gwarancje rządowe na kwotę 25 mld euro proporcjonalnie do udziału PKB danego kraju członkowskiego w całym unijnym PKB).
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że polski rząd takich gwarancji udzieli, a więc Polska jako jeden z pierwszych krajów zgodziła się aby taki fundusz został szybko stworzony i uruchomiony.
Linia kredytowa w Europejskim Banku Inwestycyjnym
Kolejną zapowiedzią KE jest uruchomieniu nowej linii kredytowej w Europejskim Banku Inwestycyjnym na kwotę około 200 mld euro, która byłaby przeznaczona na wsparcie przedsiębiorstw, które poniosły straty w związku z pandemią koronawirusa.
Jednak największy spór jaki toczy się obecnie w UE, to wręcz wojna pomiędzy „Północą” UE i „Południem” o emisję dodatkowych obligacji w ramach strefy euro i przeznaczenia w ten sposób pozyskanych środków na walkę z koronawirusem (nazwano je nawet koronaobligacjami).
Ten pomysł w zasadzie już został definitywnie odrzucony przez Niemcy, Holandię, Finlandię i Austrię, a jedyne na co chcą się zgodzić, to wykorzystanie do walki ze skutkami kornawirusa Europejskiego Mechanizmu Stabilności (EMS), stworzonego w 2012 roku.
Mechanizm ten dysponuje możliwościami finansowymi na kwotę około 700 mld euro (przy czym kapitał wpłacony proporcjonalnie do udziału w unijnym PKB przez kraje strefy euro, to 80 mld euro), przy czym korzystanie z pożyczek z tego funduszu jest obłożone koniecznością realizacji planów naprawczych w tym utrzymywania równowagi budżetowej.
I właśnie kraje „Południa” mimo coraz gorszej sytuacji gospodarczej i finansowej, nie palą się do to korzystania z tego wsparcia, bo w tych warunkach, nie są w stanie utrzymywać równowagi budżetowej.
Na razie trwa spór na poziomie ministrów finansów, zapewne będą musieli go rozstrzygnąć szefowie rządów wszystkich krajów członkowskich na posiedzeniu Rady Europejskiej tuż po Świętach Wielkanocy ale już teraz wyraźnie widać, że mimo tak ogromnej skali kryzysu w dalszym ciągu „Północ” UE, nie rozumie „Południa”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/495262-mimo-kryzysu-w-ue-polnoc-dalej-nie-rozumie-poludnia