Kryzys finansowy i gospodarczy, który wywołał koronawirus, jest zdarzeniem z którym nie mieliśmy dotychczas do czynienia. Spodziewaliśmy się spowolnienia gospodarczego, a nie tak silnego tąpnięcia produkcji i konsumpcji
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Piotr Arak, analityk społeczno-gospodarczy i dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jest projekt „tarczy antykryzysowej”! Prezydent: „Chcemy ochronić przedsiębiorców i pracowników”. Wartość pakietu to 212 mld zł
CZYTAJ TAKŻE: Największy w historii Polski pakiet antykryzysowy! Rząd wprowadza „Tarczę”. Kto otrzyma pomoc? Jaka wartość? SPRAWDŹ!
wPolityce.pl: Prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki ogłosili powstanie „Tarczy Antykryzysowej”. Podkreślono po posiedzeniu Rady Gabinetowej, że pakiet ten ma uchronić przedsiębiorców, pracowników i gospodarkę przed skutkami kryzysu. Na czym więc w konkrecie polega ta pomoc państwa? Co każdy Polak, który nie musi się znać na ekonomicznej terminologii, powinien więc wiedzieć?
Piotr Arak, dyrektor PIE: Po pierwsze, zabezpieczenie przedsiębiorstw, żeby nie dochodziło do bankructw, a przynajmniej by liczba takich przypadków była jak najmniejsza. To również kwestia związana z płynnością przedsiębiorstw i tego, żeby miały dostępny kredyt obrotowy wraz z wydłużonymi wszelkimi terminami płatności, po to, żeby w tych skrajnych warunkach mogły przetrwać.
Po drugie, jest to kwestia ochrony miejsc pracy, by w momencie, kiedy firmy dzisiaj nie działają, nie zawieszały wypłacania wynagrodzeń, tylko je ograniczały, a państwo do nich dopłacało, tak żebyśmy my, jako pracujący, mieli dochody za które możemy zakupić żywność czy opłacić wszystkie potrzebne media i usługi.
A trzecia rzecz to prolongata wszelkich terminów urzędowych, wszystkich tych rzeczy, które ustawowo i nie ustawowo nie muszą być uregulowane, a których rytm został zaburzony przez pandemię. Pojawia się także zestaw działań, które nie mają charakteru fiskalnego, czego przykładem jest niewliczanie okresu postoju kierowców na granicy do czasu pracy.
Po raz pierwszy pojawia się również wsparcie i świadczenia dla osób zatrudnionych na umowach cywilno-prawnych, a także dla osób samozatrudnionych, które w tym momencie w wielu sektorach utraciły możliwość zarobkowania. Są to bardzo ważne rozwiązania, które umożliwiają absorpcję szoku, którego wszyscy doświadczamy.
Wartość pakietu to ok. 212 mld zł. To chyba największy w historii Polski taki pakiet antykryzysowy?
Nigdy do tej pory nie potrzebowaliśmy używać tak wielu instrumentów jednocześnie. Bo mamy z jednej strony pomoc Narodowego Banku Polskiego, interweniującego na polskim rynku, skupującego obligacje na rynku wtórnym, gwarantując tym samym bezpieczeństwo papierom wartościowym emitowanym przez Skarb Państwa. Po drugiej stronie mamy płynność zagwarantowaną na niebotycznej skali przez polskie instytucje rozwojowe. I z trzeciej strony są wydatki budżetu państwa, też na wysokim poziomie - przeszło 60 mld zł, które będą przeznaczona na pomoc Polakom, na wypłatę świadczeń, dopłacanie do wynagrodzeń i pokrywanie części kosztów związanych z dofinansowaniem systemu ochrony zdrowia, który w sytuacji pandemicznej bardzo potrzebuje takiej pomocy.
Nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja związana z pandemią i jak wielkie będą ostatecznie skutki społeczno-gospodarcze. Trzeba więc zadać chyba najważniejsze pytanie, czy tak ogromna pomoc państwa będzie możliwa do zrealizowania?
Wydaje mi się, że poziom pomocy oferowany przez instytucje publiczne w naszym kraju jest na wysokim poziomie w relacji do naszego potencjału gospodarczego. W sytuacji, w której zacząłby się realizować najczarniejszy scenariusz istnieje jeszcze dodatkowa przestrzeń fiskalna, a także do dyspozycji są niestandardowe działania NBP. Ich celem byłoby zastymulowanie gospodarki tak, by wróciła na ścieżkę wzrostu.
Ten pakiet pomocy jest rzeczywiście duży, natomiast samo jego obciążenie jest dla budżetu państwa jeszcze do udźwignięcia. Pamiętajmy, że mamy relatywnie niski dług w relacji do PKB, trzykrotnie niższy niż we Włoszech, niższy niż w Niemczech i innych krajach zachodniej Europy. To gwarantuje nam dodatkową przestrzeń fiskalną, do tego, żeby reagować na rozwój sytuacji.
Komisja Europejska rekomendowała zawieszenie wszelkich reguł związanych z pomocą publiczną, czy też z kwestiami związanymi z regułami wydatkowymi, by państwa członkowskie mogły sobie poradzić z tym szokiem zewnętrznym, z czymś, czego nie jesteśmy w stanie normalnie przewidzieć. Nawet nie wiemy w jakim tempie będzie się rozwijała europejska gospodarka do końca tego roku.
Skoro mowa o europejskiej gospodarce, to warto zapytać, co w sytuacji, gdy inne państwa nie udźwigną tego kryzysu i czy to będzie na nas oddziaływało? Taki rozwój wypadku przyniósłby więcej powikłań dla naszej gospodarki i realizacji tego pakietu?
Jak każdy kraj w globalnej gospodarce jesteśmy powiązani z naszymi partnerami handlowymi. Wszystkie kraje muszą mitygować efekty kryzysu. Jeżeli główne globalne rynki konsumenckie - czyli Stany Zjednoczone, Niemcy, Francja, Hiszpania, a także Chiny - nie reagowałyby w odpowiedni sposób dla ograniczenia efektów pandemii, to mówilibyśmy o wielkiej stagnacji. Wszyscy chcą tego uniknąć, mając na uwadze to, że kryzys finansowy i gospodarczy, który wywołał koronawirus, jest zdarzeniem z którym nie mieliśmy dotychczas do czynienia. Spodziewaliśmy się spowolnienia gospodarczego, a nie tak silnego tąpnięcia produkcji i konsumpcji.
Potrzebna jest więc bardzo szybka legislacyjna i sprawne wprowadzenie pakietu w życie.
Termin wejścia w życie będzie bardzo krótki, więc konsultacje społeczne, działanie parlamentu i prezydenta będą musiały być realizowane w bardzo szybkim tempie.
Not. ak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/491769-wirus-i-kryzys-szef-pie-nigdy-nie-trzeba-bylo-tylu-dzialan
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.