Przejęcie przez LOT niemieckich linii lotniczych Condor świadczy o coraz lepszej kondycji polskiego przewoźnika, który w zeszłym roku przewiózł ponad 10 milionów pasażerów, podczas gdy jeszcze w 2012 roku ówczesny rząd PO-PSL skazywał go na upadek. Decydujące negocjacje, w których LOT pokonał swoich rywali do przejęcia Condora – fundusze inwestycyjne z Wielkiej Brytanii i USA, toczyły się – jak doniosły niemieckie media – do ostatniej chwili, dosłownie przez całą noc. Ich wynik ogłoszono w piątek nad ranem.
Zakup linii Condor – dużego niemieckiego przewoźnika czarterowego – jest dla LOT wielką szansą, ale zarazem ogromnym wyzwaniem. Szansą ponieważ otwiera przez polskimi liniami bardzo rozwinięty rynek niemieckich przewozów wakacyjnych. Powiększa zasięg operacyjny obu linii o kilkadziesiąt nowych kierunków i pozwala myśleć o dalszej ekspansji. Jest też wyzwaniem ponieważ Condor, zbliżony wielkością do LOT, wymaga sporych inwestycji oraz działa w nieco innych warunkach prawnych. Prawo jest w Niemczech znacznie surowiej egzekwowane niż w Polsce, nie da się więc – tak jak u nas – oszczędzić np. na kosztach pracy.
Według szacunków portalu Rynek Lotniczy LOT musiał wydać na zakup Condora około 2,6 miliarda złotych. Skąd ta suma? Przede wszystkim Polacy zobowiązali się spłacić do końca kwietnia pożyczkę w wysokości 380 milionów euro (1,6 mld złotych), którą Condor musiał zaciągnąć u rządu federalnego Niemiec oraz rządu krajowego Hesji, aby kontynuować swoją działalność po upadku dotychczasowego właściciela linii – brytyjskiego biura podróży Thomas Cook. Do tej kwoty LOT musiał dołożyć dodatkowe pieniądze, aby przebić oferty konkurentów – wspomnianego już brytyjskiego funduszu Greybull oraz amerykańskiego Apollo. Zdaniem niemieckich mediów chodzi tu o kwotę 250 mln euro czyli miliard złotych. Razem daje nam to właśnie 2,6 miliarda złotych.
Oczywiście LOT nie byłby w stanie wyłożyć tak dużej kwoty z bieżącego zysku. Decydujące znaczenie miało tu wsparcie finansowe ze strony banków państwowych takich jak Pekao SA i PKO BP. Czy te inwestycje się zwrócą? Wszystko wskazuje na to, że tak. Inaczej w ogóle nie doszłoby do tej transakcji. Condor to ikona niemieckiego rynku turystycznego, jeden z największych w Europie przewoźników wakacyjnych, który operując z portów w Niemczech i Wielkiej Brytanii, przewózł w 2019 roku ponad 9 mln pasażerów. W roku obrotowym 2018/19 Condor zanotował około 57 mln euro zysku operacyjnego przy przychodach na poziomie około 1,7 mld euro. To zresztą nic dziwnego, biorąc pod uwagę znacznie zasobniejsze od naszych portfele niemieckich turystów. Dla porównania LOT może pochwalić się przewozem ponad 10 mln pasażerów w 2019 roku (w 2015 roku było ich zaledwie 4 miliony) oraz przychodem w wysokości 1,9 mld euro, jednak przy znacznie mniejszym zysku operacyjnym, który w 2018 roku wyniósł 215 mln złotych (czyli nieco ponad 50 mln euro). Jeśli chodzi o inne parametry, to LOT wypada wyraźnie lepiej. Nasze linie dysponują 94 samolotami, a Condor ma ich 53. Polski przewoźnik obsługuje też więcej portów lotniczych (ponad 120) niż Condor (81).
Z tych wyliczeń wynika jednak, że obie linie dysponują zbliżonym potencjałem. Połączenie pozwala więc podwoić istniejące możliwości. LOT zwiększy za pośrednictwem Condora swoją obecność na dochodowym rynku niemieckim, Condor pojawi się też w Polsce i na Węgrzech, choć nie da się ukryć, że tutaj rynek jest znacznie płytszy. Konieczne są jednak dalsze inwestycje. Już dziś mówi się, że po zakupie niemieckiego przewoźnika LOT poszerzy swoją flotę dalekodystansową aż o 30 nowych samolotów. W grę wchodzą zarówno powiększone wersje Dreamlinera, jak i najnowszy produkt Airbusa – model A350. Wymiana floty jest konieczna, zwłaszcza u Condora, który nadal eksploatuje samoloty sprzed ćwierćwiecza. Należy jednak pamiętać, że po przejęciu Condora, LOT może negocjować z producentami samolotów znacznie wyższe rabaty. Przykładowo Lufthansa, która początkowo również rozważała zakup Condora (a właściwie jego odkupienie, bo była współzałożycielem linii w 1955 roku), jest właścicielem wielu europejskich przewoźników w tym linii Swiss, SAS, Austrian Airlines oraz Brussels Airlines. I dokonuje jednorazowo dużych zakupów samolotów dla wszystkich swoich linii, uzyskując w ten sposób duże rabaty. Większy przewoźnik może po prostu więcej.
Warto też zauważyć, że zakup linii Condor przez LOT nie jest pierwszą tego rodzaju transakcją. W maju 2019 roku inny polski przewoźnik firma Enter Air zakupił 49 proc. akcji szwajcarskiej filii niemieckiej Germanii. Wcześniej LOT przejął udziały w estońskiej linii Nordica. Na rynku lotniczym nie ma dziś miejsca dla małych przewoźników. Kto chce przetrwać, ten musi agresywnie się rozpychać. W tym sensie przejęcie Condora jest dla LOT nie tylko kwestią zysku, ale również warunkiem przetrwania.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/483995-lot-przejal-niemieckiego-condora-i-urosl-dwukrotnie