Na dzisiaj trudno jest przesądzić, czy porozumienie podczas szczytu klimatycznego w Madrycie uda się osiągnąć prezydencji chilijskiej - ocenił szef resortu klimatu Michał Kurtyka. Punktem spornym jest głównie kwestia systemu handlu emisjami CO2. Minister podkreślił, że Polska dyplomacja wyznaczyła pewne „warunki brzegowe”, od których spełnienia uzależnia poparcie celu UE dojścia do neutralności klimatycznej do 2050 roku. Chodzi m.in. o jasne zasady finansowania transformacji energetyki w kierunku nisko i zeroemisyjnej – wskazał. Tymczasem media informują, że Komisja Europejska ma do marca 2020 roku przedstawić projekt pierwszej unijnej ustawy klimatycznej. Ma w niej zostać zawarte zobowiązanie do uzyskania przez Europę do roku 2050 neutralności klimatycznej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Polska zaakceptuje neutralność klimatyczną do 2050? Szymański: Dla polskiego rządu istotne będą warunki
Od 2 grudnia w stolicy Hiszpanii trwa COP25, czyli szczyt klimatyczny ONZ. Pierwotnie konferencja miała się odbyć w Chile, ale z powodu konfliktu i niepokojów społecznych, została ona przeniesiona do Madrytu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Thunberg poucza na COP25: Słuchajcie młodych aktywistów, skoro jesteśmy tu przedmiotem tak dużej uwagi mediów
Szef resortu klimatu proszony przez dziennikarzy o podsumowanie dotychczasowych rozmów oraz tego, jak się mogą one zakończyć podkreślił, że to ubiegłoroczny szczyt w Katowicach w znacznym stopniu wyczerpał agendę międzynarodowych negocjacji. Chodzi o tzw. Pakiet Katowicki, który wprowadza mechanizmy Porozumienia Paryskiego z 2015 r.
(Po Katowicach - PAP) mamy już zdolność do zastąpienia protokołu z Kioto tym dokumentem, który został wynegocjowany podczas szczytu w Katowicach. Pozostał ostatni element dotyczący handlu uprawnianiami do emisji, znajdujący się w art. 6 Porozumienia Paryskiego
— podkreślił Kurtyka.
Podczas szczytu w Katowicach w stosunku do tego punku nie osiągnięto porozumienia. Spór dotyczył finansowania adaptacji do zmian klimatycznych, zapobiegania ich skutkom. Art 6 Porozumienia Paryskiego zakłada m.in. wprowadzenie nadzorowanego przez Konwencję Klimatyczną ONZ międzynarodowego mechanizmu rynkowego (systemu handlu emisjami). Dodatkowo przychody z tego mechanizmu miałaby być przekazywane państwom rozwijającym się szczególnie narażonym na zmiany klimatu.
.Artykuł 6 będzie przedmiotem otwierającej się w tym tygodniu sesji ministerialnej w Madrycie. Zobaczymy jak ona się potoczy. Na dzisiaj trudno jest przesądzić, czy porozumienie w Madrycie uda się osiągnąć prezydencji chilijskiej
— dodał Kurtyka.
Minister pytany, czy ponownie hamulcowym (jak to się nieoficjalnie wskazywało w Katowicach) jest znowu Brazylia, wskazał, że jest kilka państw, które „mają szczególnie rozbudowane oczekiwania wobec do tego artykułu”.
Również jeśli chodzi o utrzymanie ciągłości z poprzednim systemem z Kioto i ta dyskusja bardzo mocno dotyczy Brazylii, która ma zakumulowane uprawniania (do emisji CO2, tzw. AAU) w ramach poprzedniego systemu i jest pytanie, w jaki sposób miałaby być one przeniesione do nowego systemu, czemu sprzeciwiają się inne państwa m.in. Kanada, czy Unia Europejska
— wyjaśnił.
Kurtyka zwrócił uwagę, że mimo iż artykuł 6 to ostatni element globalnych reguł klimatycznych, to nie jest on niezbędny do tego, by Porozumienie Paryskie faktycznie działało.
Porozumienie zacznie faktycznie obowiązywać od 2020 roku (od tzw. drugiego okresu rozliczeniowego). Formalnie weszło w życie w listopadzie 2016 roku, kiedy spełniono warunek ratyfikowania umowy przez co najmniej 55 państwa odpowiadające za minimum 55 proc. globalnych emisji CO2.
W Paryżu państwa zobowiązały się do podejmowania działań na rzecz zatrzymania globalnego ocieplenia na poziomie 2 stopni Celsjusza - a w razie możliwości 1,5 st. C - powyżej średniej temperatur sprzed rewolucji przemysłowej. Porozumienie Paryskie nie mówi o redukcji emisji CO2 jako jedynym sposobie przeciwdziałania zmianom klimatu. Wskazuje też na pochłanianie dwutlenku węgla przez żywe zasoby przyrodnicze.
CZYTAJ TAKŻE: Kurtyka otworzył COP25 i przekazał prezydencję: Jesteśmy w Madrycie, żeby wypełnić ostatnie puste strony w Pakiecie Katowickim
Polska dyplomacja wyznaczyła pewne „warunki brzegowe”, od których spełnienia uzależnia poparcie celu UE dojścia do neutralności klimatycznej do 2050 roku - podkreślił minister klimatu Michał Kurtyka. Chodzi m.in. o jasne zasady finansowania transformacji energetyki w kierunku nisko i zeroemisyjnej - wskazał.
12 i 13 grudnia Rada Europejska dyskutować będzie ponownie na temat osiągnięcia przez Wspólnotę celu neutralności klimatycznej (znaczącego ograniczenia emisji CO2) do 2050 roku. W czerwcu br. Polska, Czechy, Węgry, a także Estonia, (która od tego czasu zmieniła zdanie), zablokowały zapisy w tej sprawie. Przedstawiciele polskich władz tłumaczyli wówczas, że nie mogli się zgodzić na propozycję UE bez koniecznych wyliczeń, ile będzie kosztowała transformacja.
Minister klimatu podczas poniedziałkowego spotkania z dziennikarzami podkreślił, że cieszy go ostatnia propozycja szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen na temat mobilizacji dodatkowych środków na transformację energetyczną. Von der Leyen w ubiegłym tygodniu informowała, że celem Komisji wraz z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym będzie zmobilizowanie w latach 2020-2027 funduszy rzędu 100 mld euro na ten cel. Zapowiedziała, że 11 grudnia KE przedstawi plan dotyczący Europejskiego Zielonego Ładu. Jego częścią będzie Fundusz Sprawiedliwej Transformacji.
Polska zabiega o to, by był on jak największy, ponieważ środki z niego będą wspierały regiony, które w największym stopniu odczują zmiany związane m.in. z odchodzeniem od węgla.
Cieszy nas deklaracja pani komisarz. Widzimy, że dyskusja na temat tego, w jaki sposób prowadzić transformację i co oznacza sprawiedliwa transformacja, staje się dla krajów Unii coraz istotniejsza
— powiedział Kurtyka.
Minister zaznaczył, że Komisja nie może nie zwracać uwagi na specyfikę każdego z państw, szczególnie tych - które historycznie były i jeszcze będą skazane na węgiel.
Szczególnie sytuacja Polski jest bardzo trudna, ponieważ po 1989 roku odziedziczyliśmy energetykę w praktyce w całości opartej na węglu, która nie jest zamortyzowana. Dochodzi do tego cały system ciepłowniczy, który mimo niewątpliwych zalet, wymagać będzie ogromnych inwestycji w najbliższych latach
— dodał.
Kurtyka zwrócił ponadto uwagę, że nasi sąsiedzi, również ci którzy byli wcześniej w „bloku wschodnim” i są obecnie w Unii, część emisji równoważą bezemisyjną energetyką jądrową.
My mamy praktycznie monokulturę energetyczną i przez to nasza emisyjność jest znacznie wyższa niż średnia europejska
— zaznaczył.
Wyzwaniem dojścia do neutralności klimatycznej będzie finansowanie transformacji energetyki, na co jak przyznał Kurtyka, Polska nie ma pieniędzy i sama nie udźwignie takiego ciężaru.
Bardzo ważne będą szczegóły tego finansowania i mobilizacji środków europejskich na inwestycje, tworzenie nowych miejsc pracy w sektorze „zeroemisyjnym”. Mimo to, same środki publiczne nie wystarczą
— wskazał.
Kurtyka dodał, że Polska ma również „warunki brzegowe”, by móc poprzeć cel dojścia do neutralności klimatycznej przez Unię.
Nie wyjawił szczegółów dotyczących np. tego, jak według nas mógłby wyglądać podział środków na transformację (procentowy) - ale nie jest tajemnicą, że polski rząd oczekuje, iż nadal będzie mógł z pieniędzy europejskich finansować energetykę gazową. W połowie listopada br. Europejski Bank Inwestycyjny podjął jednak decyzję o zaprzestaniu finansowania inwestycji związanych z gazem ziemnym z końcem 2021 r.
Mówiąc o neutralności klimatycznej nie powinniśmy zapominać o tym, że potrzebujemy także neutralności technologicznej. Nie można wykluczać żadnej technologii, w tym tych które w relatywnie krótkim czasie przyniosą znaczące ograniczenia emisji
— powiedział minister.
Tymczasem grupa medialna Funke informuje, że Komisja Europejska ma do marca 2020 roku przedstawić projekt pierwszej unijnej ustawy klimatycznej. Ma w niej zostać zawarte zobowiązanie do uzyskania przez Europę do roku 2050 neutralności klimatycznej.
Regiony europejskie, które zostaną w największym stopniu dotknięte nową unijną strategią klimatyczną, otrzymają dofinansowanie z przejściowego funduszu „Just Transition Fund”, wyrażającego się dwucyfrową liczbą w miliardach euro.
W planach Komisji Europejskiej podkreślono także cel ograniczenia emisji dwutlenku węgla do 2030 roku. Zamiast dotychczasowych 40 procent, w porównaniu z emisją CO2 z 1990 roku, ma on zostać podniesiony „przynajmniej do 50 procent” i, w sprzyjających okolicznościach, zwiększony „w odpowiedzialny sposób” do 55 procent. Do października 2020 roku zapowiedziano przedstawienie ustaleń w tej sprawie.
Wiele wskazuje na to, że na koniec 2019 roku możemy osiągnąć 1500 MW zainstalowanej mocy w fotowoltaice - ocenił w poniedziałek minister klimatu Michał Kurtyka. Zapewnił, że program „Mój Prąd” będzie nadal kontynuowany.
Szef resortu klimatu podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że już teraz program „Mój Prąd” (wsparcia budowy mikroinstalacji fotowoltaicznych) ma „dużą łatwość operacyjną”, ponieważ jest obsługiwany on-line. Zwrócił uwagę, że cieszy się on dużą popularnością.
Minister ocenił, że wiele wskazuje na to, że na koniec br. zainstalowana moc w instalacjach fotowoltaicznych w Polsce może osiągnąć 1500 MW. Dodał, że „Mój Prąd” ma w tym swój udział i program będzie kontynuowany.
W piątek Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej poinformował, że 13 stycznia 2020 roku rozpocznie się drugi nabór wniosków w programie „Mój Pąd”, w którym można otrzymać dofinansowanie do instalacji fotowoltaicznych. Pierwszy nabór kończy się 18 grudnia. Pomoc finansowa sięga do 50 proc. kosztów inwestycji (od 2 do 10 KW), lecz nie więcej niż 5 tys. zł.
Fundusz wyjaśnił, że w parach kończącego się naboru wniosków, przez 100 dni funkcjonowania programu wypłacono i zatwierdzono do przekazania 65 mln zł dotacji na 13,5 tys. instalacji. Inwestycje przyczynią się do ograniczenia emisji CO2 o 58,8 tys. ton rocznie. Łączna zainstalowana moc urządzeń to 73,5 MW, co pozwala na wygenerowanie z nich 73,5 GWh/rok zielonej energii.
Do wykorzystania jest jeszcze ponad 90 proc. z miliardowego budżetu programu. Te pieniądze mają pozwolić na dofinansowanie nawet 200 tys. instalacji, które mogą wygenerować ok. 1 TWh zielonej energii.
W Funduszu trwają prace nad tym, by do programu włączyć także spółdzielnie mieszkaniowe. Jak informowano, pomoc finansowa miałaby polegać na preferencyjnych pożyczkach.
Ministerstwo Energii informowało w październiku, że w Polsce po trzech kwartałach 2019 roku działało 106 tys. 117 mikroinstalacji na odnawialne źródła energii o łącznej mocy 685 MW; to o 96 proc. więcej niż pod koniec 2018 r.
kpc/PAP/dw.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/476847-ke-chce-wymusic-neutralnosc-klimatyczna-do-2050-ustawa