Robimy wszystko, by ceny prądu dla Polaków, dla gospodarstw domowych, również dla przedsiębiorców były jak najniższe w Europie - mówił w czwartek premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.
Mamy dzisiaj jedne z najniższych cen prądu w Europie
— podkreślił w czwartek szef rządu. Zaznaczył, że skutkiem polityki klimatycznej Unii Europejskiej jest to, że trzeba dopłacać do jednej tony emisji CO2 - „średnio miesięcznie w ostatnim czasie było to 25 euro”.
Podkreślił, że rząd robi wszystko, „żeby te ceny były jak najbardziej korzystne. Nie tylko dla polskich gospodarstw domowych”. Powołał się na dane GUS, zgodnie z którymi „ceny nie tylko nie wzrosły, ale wręcz o ok. 6 proc. spadły”.
Jak powiedział premier, „narzucone nam przez UE zmiany wynikające z ceny emisji CO2 musimy w perspektywie najbliższych lat w jakiś sposób akomodować”.
Jednym z naszych sposobów jest to, żeby wyższa efektywność operacyjna spółek rzeczywiście do czegoś takiego doprowadzała
— podkreślił.
Dodał, że w czterech spółkach energetycznych (PGE, Tauron, Enea i Energa), udział kontrolny Skarbu Państwa jest duży, ale zgodnie z kodeksem handlowym „one są samodzielnymi podmiotami”.
Jak mówił szef rządu, „oprócz tego jest niezależny regulator, Urząd Regulacji Energetyki, który również na zasadzie przyporządkowanych sobie różnych zapisów regulacji ustaw, ale również zobowiązań europejskich, podejmuje swoją autonomiczną decyzję”.
Robimy wszystko, żeby ceny prądu dla Polaków, dla gospodarstw domowych, również dla przedsiębiorców były jak najniższe w Europie. Zobaczymy, jak ten proces nadal będzie teraz przeprowadzany. On jest teraz w rękach Urzędu Regulacji Energetycznych
— podkreślił.
Wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin zapewnił w poniedziałek, że podwyżek cen prądu dla indywidualnych odbiorców nie będzie. Dodał, że podmioty gospodarcze muszą liczyć się z tym, że będą musiały płacić za prąd tyle, ile wynika to z rynkowych cen wytwarzania energii.
Podczas konferencji poruszono także kwestię równowagi budżetowej. Premier zapewniał, że chce utrzymać deficyt w wysokości ok. 0,4-0,5 proc. PKB.
Premier pytany był m.in. o to, jak rząd zamierza w 2020 r. zrekompensować ubytek dochodów po tym, jak PiS wycofał projekt znoszący tzw. 30-krotność dotyczącą składek na ZUS (miało to przynieść ponad 7 mld zł), czy będą planowane oszczędności czy dodatkowe dochody.
I tak, i tak
— powiedział Morawiecki.
Poinformował, że będą dodatkowe oszczędności na skutek zmniejszenia różnych obciążeń biurokratycznych, ale również wskutek usprawnienia administracji w szerszym kontekście.
Przystępujemy do tych prac, rozmawialiśmy o tym na Radzie Ministrów. Ministrowie wiedzą, że takie jest moje oczekiwanie
— powiedział.
Ale również po stronie dochodów, bo rzeczywiście ten ubytek będzie musiał być skompensowany, gdyż chcemy utrzymywać na poziomie budżetu państwa tę równowagę, którą zaanonsowaliśmy. A na poziomie sektora finansów publicznych ok. 0,4-0,5 proc.PKB deficyt budżetowy, czyli najniższy w ostatnich 30 latach. Chcemy utrzymać te parametry bardzo korzystne z punktu widzenia finansów publicznych, bardzo dobrego postrzegania nas na rynkach międzynarodowych
— zapewnił szef rządu.
Przyznał, że „rzeczywiście jest pewna łamigłówka do rozwiązania na skutek tej zmiany, o której (…) Sejm zdecydował”.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/474014-szef-rzadurobimy-wszystko-by-ceny-pradu-byly-jak-najnizsze