Z punktu widzenia Wód Polskich ścieki zostały przejęte z powrotem przez warszawski MPWiK, a my zmierzamy właśnie ku temu, aby rozebrać rurociąg. (…) Jeżeli jednak pan redaktor by mnie spytał, czy nie widzę żadnego niebezpieczeństwa jeżeli chodzi o „Czajkę”, to niestety muszę powiedzieć, że nadal się obawiamy, czy tam przypadkiem znowu nie nastąpi jakaś inna awaria
—przyznał prezes Wód Polskich w rozmowie z red. Maciejem Wolny w telewizji wPolsce.pl.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Przemysław Daca przyznał, że podczas procedury przekierowania ścieków prowadzonych awaryjnym bypassem do kolektora ściekowego, naprawionego przez MPWiK w Warszawie, ścieki ponownie płynęły do Wisły.
Zacznijmy od tego, że warszawski MPWiK poinformował nas oficjalnie, że aby oni mogli przejąć te ścieki, które płynęły naszym kolektorem awaryjnym, musimy wyciągnąć połączenie naszego kolektora z oczyszczalnią ścieków. To były takie metalowe „fajki”, które trafiały do komory w oczyszczalni ścieków. My mieliśmy je wyciągnąć. Sam proces wyciągania tych „fajek” polegał na tym, że trzeba było wyłączyć pompy i osuszyć to miejsce z niebezpiecznych gazów. W związku z powyższym, mieliśmy od samego początku świadomość, że ścieki jeszcze raz popłyną do Wisły. Informowaliśmy o tym służby ministra środowiska. (…) Mogę powiedzieć, że przez 10 godzin te ścieki leciały do Wisły
—poinformował Daca.
Prezes Wód Polskich pytany, jak awaria „Czajki” wpłynęła na stan Wisły, odpowiedział:
Co do bezpieczeństwa Wisły, przez te 10 dni, w których my pracowaliśmy bardzo prężnie, aby wykonać ten rurociąg do Wisły wpłynęło ok. 3 mln metrów sześciennych ścieków. Liczyliśmy, że to było na dobę 1 tona fosforu, 1 tona azotu. Ten cały ściek zapewne się skumulował w dnie rzeki Wisły, skumulował się w zbiorniku włocławskim i ten proces oczyszczania Wisły będzie trwał wiele miesięcy, jak nie lat.
Dodatkowo Daca podkreślił, że ozonowanie ścieków, o którym mówił prezydent Rafał Trzaskowski, to „bzdura”.
Przyglądaliśmy się temu ozonowaniu i muszę powiedzieć, że oczyszczanie ścieków poprzez ozonowanie, to jest bzdura. (…) Z naszych wyliczeń wynikało, że był to niecały procent tych ścieków, które dostały się do Wisły było poddawanych ozonacji
—zaznaczył.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Wolny pytał swojego gościa również o czasu przed „Czajką”, gdy ścieki z Wisły trafiały prosto do Wisły.
Rzeczywiście przed powstaniem oczyszczalni „Czajka” wszystkie ścieki z Warszawy płynęły do Wisły. Z naszych wyliczeń wynika, że było ich mniej niż teraz, jak była awaria. (…) W tamtym momencie zanieczyszczaliśmy Morze Bałtyckie więcej niż wszystkie kraje naokoło razem wzięte. Wtedy była taka sytuacja, że organizacja ekologiczna skupiająca państwa Morza Bałtyckiego, cały czas nas monitorowana i cały czas byliśmy poddawani międzynarodowej presji, aby z tą katastrofalną sytuacją skończyć. Wtedy nie była normalna sytuacja. (…) Teraz kiedy ten koszmar wrócił w postaci awarii, wszystkie te organizacje były bardzo zaniepokojone, zaniepokojona również była Komisja Europejska. Gdybyśmy nie uruchomili tego rurociągu, to groziłyby nam ogromne kary
—poinformował Daca.
Gdybyśmy nie zrobili tego rurociągu, to do Wisły by trafiło dodatkowo 14 mln metrów sześciennych ścieków
—dodał, zwracając uwagę, że gdy do londyńskiej Tamizy trafiło 500 tysięcy metrów ściennych ścieków, określano to mianem „ogromnej katastrofy”.
Absolutnie nie zgadzam się z tym, że nic się nie stało, że my te ścieki ozonujemy i tak naprawdę nie ma problemu
—dodał.
Myślę, że temat „Czajki” jeszcze się nie skończy. Oczekujemy od prezydenta Trzaskowskiego i MPWiKu, aby przygotował plan awaryjny, bo do tej pory go nie było
—zakończył Daca.
kk/wPolsce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/473835-szef-wod-polskich-temat-czajki-jeszcze-sie-nie-skonczyl