Dla warszawiaków lepsze byłoby dostarczenie pociągów w późniejszym terminie, o który prosiła Pesa, niż zerwanie kontraktu przez SKM - ocenił w rozmowie z PAP wiceprezes Zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski, podkreślając, że strata środków unijnych była mało prawdopodobna.
Zarząd Szybkiej Kolei Miejskiej w ostatni czwartek poinformował, że podjął decyzję o odstąpieniu od umowy z Pojazdy Szynowe Pesa Bydgoszcz S.A. (PESA) na dostawę 13 pojazdów z powodu niewywiązania się z przyjętych w harmonogramie terminów dostaw.
SKM w czwartkowym oświadczeniu przekazała, że termin dostawy pojazdów był jednym z ważniejszych kryteriów oceny ofert projektu SKM pod względem pozyskania dofinansowania z Unii Europejskiej.
Ze względu na wielkość projektu, jak i kwotę dofinansowania, podlega on bezpośredniemu nadzorowi i kontroli Komisji Europejskiej w Brukseli. Harmonogram umowy przewidywał, że do końca 2019 r. Pesa powinna wyprodukować i dostarczyć 10 z 13 zamówionych przez SKM pojazdów
— napisano.
Decyzja zarządu Szybkiej Kolei Miejskiej jest dla Polskiego Funduszu Rozwoju niezrozumiała
— poinformował w poniedziałek PAP Dyrektor Departamentu Komunikacji Korporacyjnej PFR Michał Witkowski. Polski Fundusz Rozwoju i Pesa w lipcu 2017 roku podpisały umowę inwestycyjną na podstawie której przejął prawie 100 proc. akcji.
Pytany przez PAP o decyzję SKM, Furgalski podkreślił, że nikt nie ukrywa, że są opóźnienia w dostarczaniu pociągów, jednak sam nie podjąłby decyzji o rozwiązaniu umowy z Pesą.
Polityką z lat 2014-2015 Pesa wpadła w problemy i w moim przekonaniu koniecznością było przejęcie przez państwo udziałów w tej firmie, bo inaczej byśmy mieli po Pesie
— ocenił. Podkreślił przy tym, że upadek spółki miałby bardzo poważne konsekwencje dla rynku.
Chodzi także o ok. 100 tys. osób zatrudnionych u poddostawców Pesy
— wskazał.
Jak podkreślił, dla warszawiaków na pewno lepsze byłoby dostarczenie pociągów w późniejszym terminie przez Pesę niż zerwanie kontaktu, po którym po raz kolejny nastąpi przetarg.
Tu znowu musi być procedura - co do której nie ma przeciwwskazań prawnych, by wystartowała w niej Pesa (…) - ale tak czy inaczej na całe postępowanie przetargowe możemy stracić około roku
— zauważył.
Tutaj mieliśmy na jednej szali możliwość dostarczenia składów w połowie 2020 r., a w tej chwili (przy zerwaniu kontraktu - PAP) mamy perspektywę gdzieś 2021-2022 r., więc patrząc na terminy i na to, że jednak środki unijne nie są zagrożone, bo to jest jeszcze bardzo dużo czasu, to ja bym się podjął negocjacji z wydłużeniem aneksu
— ocenił.
W umowie figuruje rok 2022, ale tak naprawdę to może być zmienione. To, co nie może być zmienione, to koniec perspektywy finansowej Unii Europejskiej, a to jest koniec 2023 r., więc do tej daty tak naprawdę musimy tabor dostarczyć, rozliczyć
— mówił. Jak wskazał, nikt nie mówił jednak o tak długim terminie dostawy pociągów.
W hali Pesy te pociągi stoją, jeden zresztą nawet wyjechał na testy, dwa są w tej chwili malowane, trzy są w budowie
— wymieniał.
Jego zdaniem Pesa powoli wychodziła z opóźnień, a dostarczenie wszystkich pociągów do połowy 2020 r. było „absolutnie wykonalne”.
SKM informowała, że może odstąpić od umowy w całości lub w części, jeżeli zwłoka Pesa z wykonaniem któregokolwiek z pojazdów objętych przedmiotem umowy, trwa dłużej niż 30 dni w stosunku do harmonogramu dostaw zawartego w umowie.
W chwili obecnej Pesa ma opóźnienia w dostawach: pierwszego pojazdu – 87 dni, drugiego – 56 dni, trzeciego pojazdu – 25 dni
— napisała w czwartek SKM.
Z kolei PFR argumentował, że „Pesa ma już za sobą najtrudniejszy okres restrukturyzacji i pełną zdolność realizacji kontraktów, w tym tego dla SKM”.
Ta decyzja uderza w pracowników Pesa i jej kontrahentów. Polski Fundusz Rozwoju zapewnia, że jest zdeterminowany, aby zapewnić stabilny i długoterminowy rozwój Pesa
— wskazał Witkowski.
Stołeczna SKM przeprowadzi nowy przetarg na zakup 21 pociągów najpóźniej do końca tego roku
— zapowiedział w poniedziałek prezes zarządu stołecznej spółki Alan Beroud.
Centrum Unijnych Projektów Transportowych (CUPT) poinformowało SKM, że opóźnienie terminów dostaw pojazdów i niektórych innych warunków umowy może się wiązać z zatrzymaniem dofinansowania unijnego dla 25 proc. wartości kontraktu, czyli ok. 100 mln złotych.
To zagrożenie musiałoby się zmaterializować w przypadku dalszego trwania umowy z Pesą
— powiedział Beroud. W jego ocenie „spółka by tego nie wytrzymała”.
Prezes SKM zapowiedział nowe postępowanie w sprawie zakupu 21 pojazdów.
Musimy przeprowadzić postępowanie, aby móc wykorzystać środki unijne
— powiedział.
Przedstawił harmonogram:
Najpóźniejszym terminem na ogłoszenie przetargu jest koniec tego roku. Na rozstrzygnięcie postępowania najpóźniejszy termin to 6 miesięcy. Cykl produkcyjny to 15 - 17 miesięcy. (…) To najpóźniejszy okres z punktu widzenia dofinansowania.
Zapowiedział, że jeżeli Pesa „będzie w stanie wziąć udział w nowym postępowaniu i wyrobić się w nowych terminach”, to będzie mogła.
Nie będziemy w żaden sposób - jako zamawiający – limitować tego, kto do przetargu może przystąpić. Zależy nam na tym, żeby było w nim obecne jak najwięcej firm
— zapewnił.
Prezes zarządu bydgoskiej Pesy Krzysztof Sędzikowski poinformował w oświadczeniu przesłanym PAP w poniedziałek, że firma znajdzie nowego nabywcę na pojazd wyprodukowany dla stołecznej SKM. Podkreślił, że trwają jego testy i dokończona zostanie homologacja
Sytuacja Pesy się stabilizuje. Mamy zapełniony portfel zamówień do połowy 2021 roku. Znajdziemy nowego nabywcę na pojazd wyprodukowany dla SKM. Trwają już jego testy i dokończymy jego homologację
— poinformował PAP prezes Sędzikowski.
Pytani o nowy przetarg przedstawiciele Pesy podkreślają, że podchodzą do niego z dużą ostrożnością.
Szef zespołu PR Pesy Maciej Grześkowiak powiedział PAP, że firma produkuje właśnie pojazdy dla kolei niemieckich, włoskich, białoruskich, a w kraju - wielkopolskich.
Do końca miesiąca podpiszemy umowę z kolejami małopolskimi
— zapowiedział Grześkowiak.
Wygląda na to, że Platforma Obywatelska polskiego przemysłu transportowego wspierać nie zamierza. Warto zwrócić uwagę, iż ogłoszenie nowego przetargu i przejście przez całą procedurę przetargową wraz z późniejszą realizacją zajmie zdecydowanie więcej czasu niż aneksowanie istniejącej umowy z uwzględnieniem opóźnienia. Dlaczego zatem warszawska spółka zrywa kontrakt z Pesą? Czy opóźnienia to jedynie pretekst? Już raz warszawski ratusz zamienił Pesę na koreańskiego producenta.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
aw/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/469399-trzaskowski-dyskryminuje-pese-skm-zerwala-kontrakt