Przez kilka ostatnich tygodni kampanii wyborczej posłowie opozycji, głownie ci z Platformy i Nowoczesnej nieustannie w publicznych wypowiedziach mówili o rosnącej drożyźnie.
W drugiej połowie września przybrało to nawet formę akcji polegającą publikowaniu na portalach internetowych wpisów w których politycy Platformy pokazywali rachunki za zakupy produktów żywnościowych w sklepach, z których ma wynikać, że mamy do czynienia z wyraźnymi podwyżkami cen.
Politycy Platformy pokazywali co kupili za 50 zł i twierdzili, że za tą samą kwotę jeszcze parę miesięcy temu, można było kupić znacznie więcej, a więc obecnie mamy do czynienia z drożyzną, której z jakiś bliżej nie znanych powodów, GUS nie odzwierciedla we wskaźnikach inflacji.
Należy przy tej okazji przypomnieć, że GUS ogłasza wskaźnik inflacji za każdy miesiąc (za sierpień wyniósł on 2,9% w stosunku do sierpnia roku ubiegłego), a więc tylko niewiele odchylał się od celu inflacyjnego, który jest określony przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP) w wysokości 2,5% +/- 1 pkt procentowy.
Politycy Platformy, zdawali się nie wierzyć w sposób w jaki ustalany jest przez GUS, wskaźnik inflacji, odzwierciedlający poziom wzrostu cen i usług konsumpcyjnych, choć jest on ustalany identycznie jak podczas 8-letnich rządów PO-PSL.
Przypomnijmy, że ogłaszany w Polsce przez GUS wskaźnik inflacji, odzwierciedlający poziom wzrostu cen i usług konsumpcyjnych, jest oparty na odpowiednio skonstruowanym koszyku dóbr i usług, nabywanych przez przeciętne gospodarstwo domowe.
Na przykład rok temu w tym uśrednionym koszyku wydatki na żywność stanowiły 24%, na energię 13%, a na użytkowanie mieszkania 9% (razem 46%), a więc jeżeli w jakimś gospodarstwie domowym te 3 rodzaje wydatków zdecydowanie przekraczają 50%, to dla takiego gospodarstwa rzeczywisty wskaźnik inflacji będzie trochę wyższy niż ten ogłaszany przez GUS.
Skoro wydatki na żywność w tym koszyku to mniej niż 1/4 wszystkich wydatków więc pokazywanie przez polityków Platformy, rachunków za zakup żywności i twierdzenie na tej podstawie, że mamy do czynienia z wyraźnie wyższą inflację niż ogłasza GUS, był mówiąc najoględniej mijaniem się z prawdą.
Wczoraj GUS podał wskaźnik inflacji za wrzesień i wyniósł on 2,6% w ujęciu rocznym co oznacza, że inflacja spadła o 0,3 punktu procentowego i jest bliska wspomnianego wyżej celu inflacyjnego wyznaczanego przez RPP ( 2,5% +/- 1punkt procentowy).
Jak podał GUS niższa inflacja we wrześniu to efekt spadku cen żywności i napojów bezalkoholowych, a w szczególności warzyw o 4,4 % w ujęciu miesiąca do miesiąca, a także spadku cen paliw o 1,9% także w ujęciu miesiąc do miesiąca.
Wszystko wskazuje wiec na to, że wskaźnik inflacji jest tendencji spadkowej i w kolejnych miesiącach spadnie poniżej celu inflacyjnego wyznaczonego przez RPP.
Apogeum tego wzrostu to miesiące letnie (lipiec i sierpień), kiedy wyraźnie podrożała żywność ( w tym w szczególności warzywa i owoce), na skutek suszy, która miała miejsce w zasadzie w całej Polsce.
Cała więc narracja polityków totalnej opozycji o postępującej drożyźnie, rozsypuje się jak domek z kart, ale raczej nie należy się spodziewać, żeby przeprosili oni wyborców za wprowadzanie w błąd.
Procesy inflacyjne są bowiem naturalnym zjawiskiem w gospodarce rynkowej, a nad ich kontrolowanym przebiegiem czuwa w Polsce Narodowy Bank Polski i jego organ Rada Polityki Pieniężnej i robi bardzo odpowiedzialnie niezależnie od tego, kto aktualnie w Polsce rządzi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/468657-inflacja-we-wrzesniu-wyraznie-spadla-i-jest-bliska-celowi