Jeżeli się pojawiają takie oferty, to wydaje mi się, że w KNF powinna być jakaś taka komórka, która zawiadamia odpowiednie organy ścigania, gdy na rynku pojawia się coś takiego, o czym wiadomo, że to jest oszustwo
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prezes ZPP Cezary Kaźmierczak.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TSUE wydał wyrok ws. frankowiczów: Prawo UE nie stoi na przeszkodzie unieważnieniu umów dotyczących kredytów we frankach szwajcarskich
wPolityce.pl: Jak Pan ocenia dzisiejszy wyrok TSUE, w który trybunał stwierdził, że w zawartych w Polsce umowach kredytu indeksowanego do waluty obcej, nieuczciwe warunki umowy dotyczące różnic kursowych nie mogą być zastąpione przepisami ogólnymi polskiego prawa cywilnego, a prawo Unii Europejskiej nie stoi na przeszkodzie unieważnieniu umów dotyczących kredytów we frankach szwajcarskich. Co on oznacza dla frankowiczów? Jakie będą jego konsekwencje dla sektora bankowego?
Cezary Kaźmierczak: Sektor bankowy ma skłonność do histerii. Na pewno to nie wygląda tak, jak podają banki. Na pewno jest to wyrok dla nich niekorzystny i trudno sobie w zasadzie wyobrazić coś bardziej niekorzystnego, co mogło ich spotkać, ale trzeba wziąć pod uwagę parę rzeczy. Przede wszystkim to, że były składane rozsądne propozycje, i przez przewodniczącego KNF Andrzeja Kubiaka i przez posła PiS Maksa Kraczkowskiego, które w sprawie kredytów frankowych wnosiły, żeby je wszystkie zamienić i potraktować jak złotowe i w ten sposób przeliczyć. Wtedy banki podniosły dziką histerię w tej sprawie. Policzyły sobie zyski trzydzieści lat do przodu i udało im się odrzucić tą propozycję.
Ten wyrok oznacza, że ludzie, którzy pójdą do sądu, to z tymi bankami wszystkie te klauzule abuzywne wygrają. Każda umowa zawiera taką klauzulę. Tyle, co się udało bankom, to w ostatnich dwóch latach bardzo dużo się przedawniło spraw związanych z kredytami, więc na pewno bardzo dużo oszczędziły na tym. Ale widziałem dzisiaj ostatnie wypowiedzi przedstawicieli tego sektora i nie rozumiem ich – oni prowokują polityków do jakichś działań. Nie bardzo jestem w stanie to zrozumieć. Natomiast nic się nie stanie. Polska od tego nie upadnie. Banki też od tego nie upadną.
Tutaj mam wypowiedź: „Mam nadzieję, że po wyroku TSUE nie dojdzie do absurdalnego uprzywilejowania kredytobiorców”. W Polsce banki były przez lata w sposób absurdalny uprzywilejowane, przecież miały bankowy tytuł egzekucyjny, różne przywileje, takie, które ich stawiały ponad prawem, więc miejmy nadzieję, że to się skończy i będzie większa równowaga stron.
Czy jest jakaś szansa na to, żeby w tych sprawach frankowiczów, które uległy przedawnieniu, ci ludzie odzyskali swoje pieniądze?
Nie sądzę. Wydaje mi się, że nie, że to raczej w grę nie wchodzi. Nie da się tego cofnąć. W interesie banków w tej chwili w moim przekonaniu leżało, żeby jakoś ułożyć te relacje z kredytobiorcami, natomiast tu widzimy ostre zapowiedzi, że żadnego układania się nie będzie, tylko będą spory sądowe itd. Nie wiem, czemu ma to służyć. To jest taka polityka, jakby trochę im się czasy pomyliły – tak mi się wydaje – przecież to nie jest taki czas, że oni mogą mówić i robić, co chcą.
Czy można powiedzieć, że ten wyrok rozwiąże wszystkie problemy frankowiczów?
On w jakiejś mierze jest dla banków krzywdzący, bo trudno płacić kredyt złotowy na oprocentowaniu LIBOR-u a nie WIBOR-u. Jest krzywdzący, ale banki sobie zapracowały na coś takiego. Wszystkich problemów to na pewno nie rozwiąże.
Wyrok TSUE jest dla banków niesprawiedliwy w sensie takim, że jest nieuczciwe płacenie złotówek od kredytu na LIBORze. Na pewno to jest niesprawiedliwe, ale banki sobie na to zapracowały, zasłużyły. Wszelkie rozsądne propozycje rozwiązania problemu frankowego były przez banki odrzucane – po prostu pycha kroczy przed upadkiem. Płacą za to teraz cenę.
Na ile jest prawdopodobne, że banki wyciągną wnioski i skończy się oferowanie klientom toksycznych produktów bankowych?
Tego nie wiem. Historia świata pokazuje jednak, że tylu jest chętnych, którzy kupują zupełnie nierealne obietnice złudzeń, że od czasu średniowiecznej gorączki na cebulkach tulipanowych i spekulacji cebulkami ta historia się non stop powtarza. Ona się nie tylko powtarza, dlatego że to jest oszustwo bankierów, ale po prostu publiczność jest chciwa i się domaga tego typu rzeczy, bo gdyby tak nie było, to by co chwilę nie wybuchały te piramidy finansowe i różne inne rzeczy. To jest symbioza oszustów i ludzi chciwych. Tak bym to określił.
Gdyby nie ta publiczność, która się domaga tutaj cudów w postaci nie wiadomo jak wysokich zysków, zupełnie nierealnych, to oszuści nie mieliby racji bytu. Przecież każdy, kto ma zdrowy rozsądek, jak popatrzyłby na tą ofertę, znalazłby instytucję, która oferuje coś półtora raza czy dwa razy więcej niż rynek, by się jednak uszczypnął, że to nie bardzo jest chyba możliwe. Tymczasem afery wybuchają, a mimo to ci wszyscy oszuści, którzy w Polsce się co chwila objawiają, w innych krajach zresztą też, ciągle znajdują chętnych.
Czyli rozwiązaniem jest nie tyle ustawowa próba takiego ustawienia prawa, żeby nie dopuścić do tego typu oszustw, ale raczej edukacja społeczeństwa?
Edukacja też, ale tutaj KNF też sporo już robił. Dużo się zmieniło. Zaczęto wydawać ostrzeżenia itd., ale myślę, że czasami w niektórych przypadkach wymiar sprawiedliwości powinien jednak wkraczać wcześniej.
A czy jest w ogóle możliwe stworzenie takiego prawa, żeby uniemożliwić tego typu procedery?
Wątpię. Natomiast jeżeli się pojawiają takie oferty, to wydaje mi się, że w KNF powinna być jakaś taka komórka, która zawiadamia odpowiednie organy ścigania, gdy na rynku pojawia się coś takiego, o czym wiadomo, że to jest oszustwo. Tu nie trzeba jakiejś wielkiej, tajemnej wiedzy na ten temat, bo każdy średnio ogarnięty jeśli chodzi o ekonomię człowiek na coś takiego się popatrzy, to od razu wie, co to jest.
Wydaje mi się, że te służby państwowe powinny być uruchamiane wcześniej, powinny być uruchamiane właśnie przez KNF i się zajmować tego typu przypadkami: na wniosek KNF jakiś Sąd Okręgowy mógłby czy to wzywać do wyjaśnienia, czy zawieszać, czy ograniczać, czy nadzorować te projekty. Pewnie trzeba byłoby jakąś gradację tego przeprowadzić. Ale żeby nie doszło do tego, że ktoś oszuka kilkanaście tysięcy ludzi i dopiero wtedy państwo wkracza. Wydaje mi się, że to powinno być na dużo wcześniejszym etapie i w moim przekonaniu nie jest to wcale takie trudne do zrobienia, tylko trzeba by było odpowiednie prawo wprowadzić, żeby KNF mógł występować do sądu o badanie takiej czy innej instytucji finansowej, która oferuje jakieś toksyczne, podejrzane produkty.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/466608-nasz-wywiad-kazmierczak-banki-zyskaly-na-przedawnieniach