Nie spełniły się obietnice rządu PiS, że polski przemysł obronny stanie się kołem zamachowym polskiej gospodarki - podkreślił w środę w Rzeszowie wiceszef PO Tomasz Siemoniak. Jego zdaniem 70 proc. pieniędzy w 2018 r. powędrowało za granicę; PGZ notuje straty. „Bilans 4 lat jest fatalny”. Na te słowa odpowiedział sam resort obrony narodowej. „Liczby mówią same za siebie” - czytamy w ripoście.
B.szef resortu obrony przyjechał do Rzeszowa, aby udzielić poparcia kandydatce Koalicji Obywatelskiej do Sejmu Renacie Butryn. Jak podkreślił, miał okazję z nią blisko współpracować w latach 2011-2015, gdy była przewodniczącą podkomisji ds. polskiego przemysłu obronnego w Sejmie.
Był to bardzo dobry czas dla polskiego przemysłu obronnego, czas konsolidacji, czas gdy 70 proc. zamówień Ministerstwo Obrony Narodowej lokowało właśnie w polskim przemyśle obronnym. Te proporcje w ostatnich latach się niestety odwróciły: 70 proc. pieniędzy w 2018 roku powędrowało za granicę, Polska Grupa Zbrojeniowa notuje straty
— przekonywał Siemoniak.
Przypomniał też, że posłanka Butryn w 2009 roku uratowała Hutę Stalowa Wola, skłaniając premiera Donalda Tuska do podjęcia decyzji o dofinansowaniu zakładu.
Polityk wytknął obecnej ekipie rządzącej, że kilka lat temu premier Mateusz Morawiecki mówił, iż polski przemysł obronny miałby się stać kołem zamachowym polskiej gospodarki i że do tego sektora powędrują pieniądze, zamówienia, innowacje. Według Siemoniaka, żadna z tych obietnic nie została spełniona.
PGZ ma straty. Pojawili się niekompetentni ludzie: pan Bartłomiej Misiewicz, właściciel sklepu z rybkami został prezesem zakładu w Bydgoszczy, kierownik domu kultury został prezesem Jelcza. To jest obraz nędzy i rozpaczy
— ocenił polityk PO.
Według niego, cierpią na tym także potencjalni dostawcy, mniejsze przedsiębiorstwa, czy prywatne przedsiębiorstwa obronne. Siemoniak podkreślił, że konieczna jest w tym zakresie radykalna zmiana i podjęcie innych działań, które sprawią, że PGZ będzie realnym partnerem dla MON.
By miliardy złotych, które polscy podatnicy wydają na obronność trafiały do polskich inżynierów, robotników, do właścicieli polskich zakładów
— zaznaczył b. szef resortu obrony.
Butryn zauważyła, że w planach poprzedniego rządu był rozwój polskiego przemysłu obronnego, a na rzecz PGZ miało być przekazywane nie 8 proc. od sprzedaży, ale Grupa miała koordynować zamówienia zagraniczne i prowadzić mocną politykę promocji. Podkreśliła, że grupy zakładów miały się organizować w formie konsorcjów.
Przypomniała, że takie konsorcjum było przewidziane m.in. dla systemu Homar, w którym Huta Stalowa Wola miała być liderem.
Została, niestety pozbawiona tej funkcji, PGZ zajął miejsce lidera i efekt jest taki, że nie będzie transferu żadnych technologii, że kupimy właściwie gotowy system od USA. Nie będzie przez to rozwijał się polski przemysł obronny, wręcz przeciwnie
— mówiła kandydatka KO do Sejmu.
Jej zdaniem, polski przemysł obronny stanął w miejscu, nie słychać bowiem o nowych produktach, o ogromnych nakładach na tzw. technologię podwójnego zastosowania.
Siemoniak pytany o deklaracje rządu dotyczące zakupów np. modułów RAK, czy armatohaubic kupowanych przez MON, oraz o to że Huta Stalowa Wola odnotowuje zyski dzięki zamówieniom, przypomniał, że politycy PiS krytykowali jego i Hutę Stalowa Wola za decyzję o zakupie licencji, dzięki którym mogło powstać podwozie do armatohaubicy KRAB.
Tak naprawdę wszystkie decyzje przesądzające o tym, że po kilkunastu latach został przecięty węzeł gordyjski niemożności zostały podjęte jeszcze wcześniej, więc przypisywanie sobie jakiejś chwały jest o tyle nieuzasadnione, że to jest kontynuacja
— przekonywał Siemoniak. Jak dodał, publicznie podkreśla, iż dobrze, że „chociaż to jest robione” i HSW ma zamówienia.
Do tematu Tomasz Siemoniak powrócił na Twitterze.
Zamówienia MON poszły poza Polskę, karuzela kadrowa w PGZ, niekompetencja i nepotyzm w spółkach. Bilans 4 lat jest fatalny
— stwierdził polityk PO.
Na wpis Siemoniaka odpowiedział resort obrony narodowej, podając konkretne dane, które mogą zadać kłam słowom posła PO.
3,5 mld zł - 3 mld 700 mln zł - to suma zamówień kierowanych do polskiej zbrojeniówki w czasach kiedy był Pan szefem MON. W tym roku Ministerstwo Obrony Narodowej zamówi w polskim przemyśle zbrojeniowym kontrakty o wartości 6 mld 851 mln zł
— podał MON.
Liczby mówią same za siebie
— dodano we wpisie.
Wypowiedzi Siemoniaka skomentował również przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej Michał Jach (PiS). Jak podkreślił, mówienie, że MON mało wydaje na zakup uzbrojenia produkowanego przez polskie zakłady jest manipulacją danymi; w przyszłym roku do polskiego przemysłu trafi 7 mld zł; to najwięcej w historii.
Ktoś, kto przyłożył się do fatalnego stanu sił zbrojnych oraz bezpieczeństwa powinien miarkować swoje wypowiedzi
— ocenił w rozmowie z PAP poseł Michał Jach. Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi b. szefa MON Tomasza Siemoniaka, który podczas środowej wizyty w Rzeszowie powiedział: „nie spełniły się obietnice rządu PiS, że polski przemysł obronny stanie się kołem zamachowym polskiej gospodarki”.
Michał Jach odpowiedział, że w wymienionych przez Siemoniaka latach (2011-2015) nakłady na modernizację techniczną i zakup uzbrojenia wynosiły „kilka miliardów złotych”. Zauważył, że mimo niskich nakładów na obronność, to „i tak przez osiem lat Platforma Obywatelska ani razu nie wydała tych wszystkich pieniędzy”.
12 mld zł powróciło do budżetu, zamiast zostać przeznaczonych na inwestycje w uzbrojenie
— mówił.
Polityk podkreślił, że za rządów PiS „z roku na rok budżet resortu obrony rośnie o ponad 10 proc.”. Ocenił, że skutkuje to „lawinowym przyrostem pieniędzy” w polskim przemyśle zbrojeniowym.
W przyszłym roku zostanie ulokowanych tam 7 mld zł
— zapowiedział i dodał, że „jeszcze nigdy taka kwota nie wpłynęła do polskiego przemysłu zbrojeniowego”.
Odnosząc się do zarzutów, że obecny rząd większość budżetu na obronność wydaje za granicą, Jach przyznał, że „faktycznie, są to bardzo duże zakupy sprzętu”. Tłumaczył jednak, że poza Polską kupowane są przede wszystkim „złożone systemy uzbrojenia, których polski przemysł nie produkuje”. Ocenił, że słowa Siemoniaka są „manipulacją danymi”.
Polski przemysł z roku na rok otrzymuje coraz większe zamówienia, są również dziedziny, gdzie zakłady zbrojeniowe pracują na pełnej mocy. Za czasów naszych poprzedników nigdy nie było wiadomo, ile tych pieniędzy będzie. Były to zdecydowanie mniejsze kwotowo zamówienia i dlatego tutaj opozycja manipuluje danymi
— oceniał.
Dodał, że polski przemysł jest w stanie produkować coraz więcej uzbrojenia.
Obecnie zakłady unowocześniają wyposażenie i zwiększają zatrudnienie; muszą dostosować się do większych zamówień, które rosną i rosły będą
— ocenił poseł.
Odnosząc się do strat, jakie zdaniem Siemoniaka miała notować PGZ, Jach przypomniał, że w 2018 r. Grupa wypracowała zysk w wysokości niespełna 40 mln zł.
Owszem w 2016 r. oraz 2017 r. PGZ miała stratę, ale później notowała już zysk
— powiedział. Zapowiedział, że bieżący rok spółka zakończy dodatnim wynikiem finansowym i będzie on wyższy od ubiegłego roku.
CZYTAJ TAKŻE:
kpc/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/466409-siemoniak-atakuje-mon-nedza-resort-miazdzy-liczbami
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.