Krowy z Deszczna nie trafią do uboju. Zostaną odizolowane w jednym z państwowych gospodarstw - poinformował w środę minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Dzikie stado krów z Deszczna nie trafi do uboju, będzie odizolowane w jednym z państwowych gospodarstw
—powiedział na konferencji prasowej szef resortu rolnictwa.
W sprawie wypowiedział się także prezydent Andrzej Duda.
Minister Krzysztof Ardanowski oraz Główny Lek. Weterynarii Bogdan Konopka zapewnili mnie, że szukają szczęśliwego rozwiązania dla stada z Deszczna. Jestem pewien, że je znajdą, mimo, że przepisy UE nakazują zabić te zwierzęta. Polak potrafi! Trzymamy kciuki za stado z Deszczna
Chodzi o stado bydła liczące 170-180 sztuk, które od wielu lat żyje na wolności w woj. lubuskim, wypasając się na polach rolników. Są to zwierzęta niezarejestrowane, nie mają właściciela i nie są pod opieką weterynaryjną.
Pod koniec października powiatowy lekarz weterynarii w Gorzowie Wielkopolskim wydał decyzję, „na mocy której właściciel zwierząt został zobowiązany do zabicia 170 sztuk bydła”. W poniedziałek główny lekarz weterynarii poinformował, że „nie ma merytorycznych przesłanek do zmiany decyzji powiatowego lekarza weterynarii w Gorzowie Wielkopolskim”.
Minister Jan Krzysztof Ardanowski odniósł się do sprawy również w programie „Gość Wiadomości” (TVP1).
Tam popełniono wiele błędów. Przede wszystkim rolnik, który kiedyś te krowy na poniewierkę wygnał, one zdziczały, rozmnażają się w niewłaściwy sposób. Jest skrzyżowanie kazirodcze, wsobne. Zdziczały, powodują straty w uprawach rolnych i niebezpieczeństwo na drogach. Nie wiadomo, jaki jest ich stan zdrowotny, ale wiele osób interweniowało, cały ruch społeczny w obronie tych krów. Znam przepisy unijne. W tej sytuacji te krowy powinny być ubite, bo nie wiadomo, co w nich może być
— podkreślał szef resortu rolnictwa.
Bardzo mocno sobie biorę pod uwagę przede wszystkim prośbę prezesa Kaczyńskiego, którego bardzo cenię, również Andrzeja Dudy, razem z nim byłem współpracownikiem Lecha Kaczyńskiego, dla mnie prośba prezydenta jest bardzo ważna. Podjąłem ryzyko. Te krowy będą w jednym z państwowych gospodarstw, gdzie nie ma bydła, żeby coś się nie przeniosło. Będą zatrzymane, karmione, przebadane, sprawdzimy, jaki jest ich stan zdrowotny, będą zakolczykowane. Wtedy, jeżeli te krowy będą zdrowe, może znajdą się rolnicy, którzy będą chcieli je przyjąć do swoich gospodarstw albo organizacje ekologiczne. To ryzyko podjąłem i krowy będą żyły
— tłumaczył minister.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ardanowski nokautuje ludowców: PSL nigdy nie było partią pilnującą wsi, ale partią pilnującą stołków. Teraz zupełnie się pogubiła
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/448753-krowy-z-deszczna-nie-trafia-do-uboju