Gorsza jakość produktów zalewająca polskie sklepy, nierówna konkurencja rodzimych firm w starciu z unijnymi gigantami i szantaż obcięciem unijnych funduszy to doskonałe przykłady na Europę dwóch prędkości. Podział istnieje już dziś. Wytłuszczenie ich w Deklaracji Europejskiej PiS to dobry ruch.
Ogromne znaczenie ma dla PiS niezależność energetyczna Polski, co wyraźnie widać od 2015 r. Choć alarmujące są dane o imporcie węgla do kraju, niezaprzeczalnym jest fakt, że polscy politycy na każdym kroku podkreślają, że należy zablokować rozbudowę gazociągu Nord Stream 2. Ważne są także dostawy gazu skroplonego do portu LNG w Świnoujściu i Baltic Pipe. Dobrze, że mówi się głośno o tym, że ewentualną nową umowę z Gazpromem, po skandalicznych warunkach tej obowiązującej do 2022 r., należy co najmniej renegocjować na ważnych dla interesu państwa polskiego warunkach.
Niezależność energetyczna Polski i Europy to ważny punkt Deklaracji Europejskiej PiS. Już teraz przez rząd realizowany. Istotne jest to, że przy okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego porusza się kwestie, o które polskie firmy walczą od lat. Nierówna konkurencja na europejskim rynku nie jest obca ani naszym firmom, ani konsumentom i ich portfelom.
Wielokrotnie opisywana sprawa firmy Fakro, która jako pierwsza w kraju użyła Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej, by zawalczyć o swoje interesy w walce z zachodnimi gigantami wykorzystującymi efekt skali, zakończyła się klęską przed urzędnikami z Komisji Europejskiej. Po latach, bo co znamienne, Komisja wybiera często, którymi sprawami zajmować się najpierw. I co znamienne, na rozstrzygnięcie polskich kwestii trzeba czekać dłużej. I bardzo często wygrywają interesy niemieckie, duńskie, francuskie. Nie polskie. Takie analizy pokazywał choćby ostatni raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Znana jest także kwestia gorszego traktowania nie tylko polskich, ale także słowackich, czeskich i węgierskich klientów. Słowacka prezydencja w Unii Europejskiej przyniosła co prawda kilka ważnych wystąpień i szczytów poświęconych tematyce gorszej jakości produktów, które znane koncerny kierują do centrum i na Wschód Europy. Nie przyniosło to jednak realnych zmian w tym zakresie. Nadal zatem trzeba walczyć.
Kwestia powiązania unijnego budżetu z domniemanym łamaniem zasad praworządności także było wygodnym wybiegiem unijnych elit, by grozić biedniejszym sąsiadom zza wschodniej granicy. Szantażowano Polskę odebraniem unijnych funduszy uzależniając je od przestrzegania tychże zasad. Pomimo że unijne pieniądze same w sobie nie zapewnią Polsce poprawy bytu i nie wpłyną na to, że staniemy się bogatsi, bo pieniądze trzeba jeszcze umieć dobrze wykorzystać, to taki szantaż nadal trzeba uznawać za niedopuszczalny. I robić wszystko, by wynegocjować jak najlepsze warunki dla kraju.
Unijna polityka spójności miała przecież głównie wyrównywać szanse. Wyrównywać poziom życia dla krajów takich jak Polska, które wstąpiły do Unii w 2004 r., albo później. Wstępując do Unii Europejskiej nikt nam nie mówił, że będzie chodziło o pogłębianie różnic, tworzenie Europy dwóch prędkości, czy nierównej konkurencji. Dlatego trzeba zadbać o to, by przestano traktować nas, jak biedniejszego krewnego ze wschodu, którego ciągle trzeba pouczać.
Ruch PiS, by obok wytłuszczenia walki o rodzinę i wartości postawić także na kwestie ważne gospodarczo i chroniące interesy państwa polskiego, uważam za bardzo dobry. To jest przedstawienie sprawy jasno i wyraźnie. Idziemy do Parlamentu Europejskiego nie po to, by wyprowadzić Polskę z Unii, ale mamy plan na to, by zapewnić Polakom lepszy byt w niej.
To czas i determinacja polityków pokaże, czy wszystkie postulaty z Deklaracji Europejskiej PiS zostaną zrealizowane. Ważne jednak, że wyborcy dostali szczegółowy plan działania. I dokładnie widzą, z czego będą mogli rozliczać po zakończeniu kadencji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/437355-wazne-postulaty-gospodarcze-w-deklaracji-europejskiej-pis