Bycie ekologiem to trudne zajęcie. Ja nim zostałem, gdy się okazało, że nieskorzystanie ze słomki do napojów na warszawskim Grochowie może uratować dziesiątki żółwi na Galapagos, którym te właśnie słomki wbijają się w pyski. Poruszony widokiem biednego stworzenia, początkowo usiłowałem prześledzić tajemniczą drogę, jaką miałaby pokonać słomka z worka pełnego posegregowanych plastikowych śmieci do oceanu, ale szybko zrezygnowałem i zaufałem wiedzy oraz intuicji doświadczonych ekologów. Potem broniłem korników i dębów, które są domkami korników, przed szyszkami, a raczej Szyszkami.
Dalej przyszły dziki, których broniłbym własnym ciałem przed zakusami myśliwych, gdyby mnie nie powstrzymała Komisja Europejska, która jednak stwierdziła, że odstrzał jest niezbędny – wtedy lekko ustąpiłem.
Teraz mam nowe pole do walki – Mierzeję Wiślaną. Ponieważ wycięto na niej pas sosen, poczułem cios w moim zielonym sercu. Co więcej, dowiedziałem się, że w związku z wyrzynaniem gigantycznej liczby drzew pod przekop, zagrożonych jest wiele gatunków ptaków. W tym kormoran, który odchodami już spopielił hektary lasu, i gdyby nie mierzeja, mógłby spopielić więcej. W dodatku usłyszałem, że z samego Kremla protestuje car Władimir Władimirowicz Putin. Carowi leży – jak wiadomo – na sercu dobro pustułki zimorodnej, gęgawca wędrownego, żółtodzioba trzcinianego, pełzawki trawiennej, szczekozłotka alpejskiego (aurus aurus szczekotus) i kilku gatunków żab zamieszkujących ten pas zieleni pod wykop – a jeszcze… śliniacza olbrzymiego, ropusznicy oraz śluzopełzca bagiennego. A ja zawsze, jako ekolog, wsłuchiwałem się w głos carów. Oni już w czasie uchwalenia Konstytucji 3 maja wiedzieli, że nasze inwestycje, np. w wojsko, są nieekologiczne. I słusznie, bo jak polskie wojsko idzie, to gniecie trawę, zaskrońce oraz stokrotki. Moi antenaci, ekolodzy sprzed kilkuset lat, też protestowali przeciwko deptaniu trawy i zaskrońców oraz szli pod znakami dwugłowego czarnego orła, by ten rzadki gatunek otoczyć opieką i uchronić przed orłem białym, który – jak wiadomo – gatunkiem chronionym wedle ekologów nie jest. Ważniejszy kormoran niż orzeł – takie hasło przyświeca nam dzisiaj i przyświecać będzie zawsze.
Felieton opublikowany w tygodniku „Sieci” nr 8/2019
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/436266-kormoran-i-orzel