W popularnym swego czasu serialu „Czterdziestolatek” jego główny bohater natrafił w swojej pracy na „sprawę Małkiewicza”. Wszyscy o niej słyszeli, nikt nie wiedział na czym polegała ale miała duży wpływ na bieżące wydarzenia. Wystarczyło, że komuś coś się z nią kojarzyło. Dziś w medialnym obiegu funkcjonuje „sprawa SKOK”.
Ale po kolei. W związku z zatrzymaniem członków byłego kierownictwa Komisji Nadzoru Finansowego media w ostatnich dniach intensywnie przypominają, że
„jak powszechnie wiadomo”
PiS chroni i zawsze chroniło SKOK-i i zawsze starało się żeby były poza kontrolą państwa – co z tego, że nie znajduje to potwierdzenia w faktach. Podnoszona jest też kwestia rzekomej bierności Kasy Krajowej, która nie dość, że sama nie wykryła afery w Wołominie to na dodatek nie poinformowała o tym KNF-u! Podobnie było gdy wybuchła afera Amber Gold, obnażająca bezsilność państwa zarządzanego przez PO i premiera Tuska – okazało się, że teściowa głównego do tej pory podejrzanego, brała kiedyś kredyt w SKOK-u. To wystarcza żeby niektórzy zobaczyli w tym „ślad SKOK-u w aferze Amber Gold”. Tyle, że to bez sensu, bo żadnej analogii realnej tu nie ma. SKOK-i są twardo i bezwzględnie rozliczane i nadzorowane przez nadzór, można nawet powiedzieć - szczególnie ostro.
Ale wróćmy do nadzoru nad SKOK-ami i do Wołomina.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że przywoływana ostatnio (głównie podczas posiedzeń sejmowej komisji do spraw Vat-u) aktywność posła Palikota w czasach gdy premierem był Donald Tusk nie ograniczała się tylko do aktywności na vatowskim polu. W czasie kryzysu, który pod koniec pierwszej dekady dotknął rynki finansowe świata, a który Polska przeszła stosunkowo bezboleśnie, poseł Palikot był aktywny także w tym temacie. 26 marca 2009 roku pisał na swoim blogu:
Ostatnio sporo się dzieje się w temacie SKOK-ów (….) W międzyczasie okazało się, że mają całkiem niezły wynik za 2008 r. Wychodzi na to, że na kryzysie najbardziej zyskują SKOK-i, które dodatkowo chcą się odciąć wizerunkowo od banków (…) Mój pomysł jest prosty: wyjść z inicjatywą objęcia SKOK-ów nadzorem bankowym – ustawa leży w Komisji, u posła Neumana. Wymaga tylko zaostrzenia.
Ustawę uchwalił Sejm, prezydent Kaczyński skierował ją… do Trybunału Konstytucyjnego, prezydent Komorowski jej stamtąd nie wycofał. Weszła w życie, KNF objął SKOK-i nadzorem.
Komisja Nadzoru Finansowego, zanim jeszcze rozpoczęła sprawowanie nadzoru nad działalnością SKOK-ów otrzymała we wrześniu 2012 roku od Kasy Krajowej raport zawierający informację o wynikach kontroli przeprowadzonej w SKOK Wołomin przez KK. Raport wskazywał na prawdopodobieństwo istotnych nieprawidłowości w działaniach SKOK Wołomin i chęć przekazania Komisji protokołu z tej kontroli. Komisja nie wyraziła zainteresowania. KK nie posiadała dowodów na naruszanie przepisów prawa w SKOK-u Wołomin i sama nie mogła (zgodnie z wcześniejszą ustawą) podważyć sprawozdań finansowych tej Kasy. Mogła to zrobić KNF, dysponująca, w chwili objęcia nadzoru nad Kasami, informacjami uzasadniającymi podjęcie przez nią odpowiednich działań nadzorczych (już zgodnie z nową ustawą).
Najbardziej interesujące w tym jest to, że KNF jednak skorzystała z tej wiedzy i skierowała swą pierwszą kontrolę właśnie do Wołomina. Co prawda po 4 miesiącach, ale skierowała. Po tej kontroli KNF wszczęła postępowanie w celu ustanowienia w Kasie zarządcy komisarycznego. Po 2 miesiącach zawiadomiła Prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.Zarządcy nadal nie było a Kasa opanowana przez przestępczą szajkę nadal działała bez przeszkód. KNF zawiadamiała jeszcze Prokuraturę dwukrotnie. Zarządcy nie było. Kasa działała. Dopiero po upływie ponad 19 miesięcy oczekiwania na zarządcę i ponad 15 miesiącach od pierwszego zawiadomienia zarządca pojawił się w SKOK-u Wołomin.
Do tego czasu przestępcy za pomocą agresywnej reklamy i odpowiedniego oprocentowania depozytów wyciągnęli z kieszeni obywateli teoretycznego państwa kolejny miliard złotych. Dlaczego składano zawiadomienia a nie wprowadzano zarządcy? Prawdopodobnie chodziło o czas. Zarządcę można wprowadzić prawie niezwłocznie a na reakcję prokuratury trzeba trochę poczekać. Zarządcy nie było w Wołominie nawet wtedy, gdy organy postępowania karnego postawiły pierwszym członkom władz tego SKOK-u zarzuty popełnienia przez nich przestępstw i zastosowały tymczasowy areszt!
Na przestrzeni lat 2008 – 2014 suma bilansowa SKOK Wołomin wzrosła siedmiokrotnie. Największe wzrosty miały miejsce w latach 2011 – 2014. SKOK Wołomin oferował wysokie stopy procentowe depozytów. Do końca pierwszego kwartału 2013 roku Kasa wykazywała niski poziom przeterminowania udzielonych kredytów (około 6%) by do końca poszybować do poziomu (70%). Ktoś się bardzo spieszył i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że komuś to umożliwiono. Tropów prowadzące do ludzi WSI nie należy lekceważyć.
CZYTAJ TEŻ: NASZA ANALIZA. Przestępczą działalność SKOK Wołomin finansowali i nadzorowali byli oficerowie WSI
W mediach króluje „sprawa SKOK”, która w aktualnej sytuacji przybrała postać złej Kasy Krajowej która nic nie robiła w sprawie SKOK-u Wołomin. Nie robiła bo nie mogła, ale zawiadamiała tych co nie tylko powinni ale i mogli czyli KNF. Tylko, że KNF, pod rządami Andrzeja Jakubiaka, praktycznie zaniechał współpracy z Kasą Krajową.
„Sprawa SKOK” żyje i chyba dużo jeszcze przed nami. W sprawie łączenia afery Amber Gold ze SKOK-ami dużą aktywność przejawia poseł PO Krzysztof Brejza. W związku z informacjami na temat pożaru, jakiemu uległ toi-toi na podwórku kamienicy, w której mieszka poseł, możemy się spodziewać kolejnych rewelacji.
Zamiast tego lepiej jednak poszukać odpowiedzi na kluczowe pytanie: dlaczego KNF tak długo nie wprowadzała zarządu komisarycznego do opanowanego przez złodziejską szajkę SKOK Wołomin? Tam jest istota sprawy. I żadne zamulanie tematu, żadne zastępcze kampanie nagonkowe przeciw prokuraturze, tego pytania nie zniosą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/425131-oto-kluczowe-pytanie-w-sprawie-skok-wolomin