Agenci CBA zatrzymali w czwartek byłego szefa KNF Andrzeja J. oraz sześciu podległych mu urzędników, w tym jego zastępcę Wojciecha K. Zatrzymanie dotyczy afery SKOK-u Wołomin, która zrodziła się pod nadzorem Komisji będącej wówczas przybudówką działaczy PO-PSL. Kierowana przez Andrzeja J. Komisja od 2012 roku wiedziała o tym, że w SKOK-u Wołomin może działać zorganizowana grupa przestępcza. O agentach WSI, którzy opanowali wołomiński SKOK, a którzy dzisiaj odsiadują wieloletnie wyroki, informowała KNF Kasa Krajowa. Dlaczego Andrzej J. i jego zastępcy nie podjęli odpowiednich działań? Na to pytanie odpowiedzi szukała będzie szczecińska prokuratura.
CZYTAJ TAKŻE:
SKOK Wołomin, przeciwnie do innych kas, które powstawały w oparciu o komórki „Solidarności” w zakładach pracy oraz o parafie, został założony na bazie spółdzielni mieszkaniowej. Kasa systematycznie rosła, stając się w końcu wiceliderem sektora. O tym, że w „Wołominie” może dziać się coś bardzo złego było wiadomo co najmniej od 2012 roku. Sprawująca wówczas nadzór nad sektorem Kasa Krajowa - ze szczegółami - poinformowała Komisję Nadzoru Finansowego o możliwych nieprawidłowościach w wołomińskiej instytucji. Niedługo potem, na mocy przeforsowanej przez posłów Platformy ustawy KNF objęła nadzór nad tą częścią rynku. Szefowie Komisji natychmiast, przy aplauzie wspierających ówczesną koalicję mediów, ogłosili, że zabierają się do „robienia porządków” w SKOK-ach.
Atakują SKOK-i, nie ruszają „Wołomina”
I rzeczywiście - ruszyły kontrole, sypały się ostre wypowiedzi przedstawicieli nadzoru. O ile jednak pod lupą KNF i ostrzałem mediów znalazły się SKOK-i uznawane za „pisowskie”, to odcinający się od Kasy Krajowej, ciążący ku Platformie (jej politycy bywali np. na imprezach organizowanych przez tę spółdzielczą kasę) „Wołomin” mógł działać spokojnie. Jego szefowie brylowali na salonach, kasa prowadziła gigantyczne kampanie reklamowe. Nie zmieniły tego informacje, jakie pozyskała KNF od Kasy Krajowej, nie zmieniły kolejne artykuły w prasie, nie zmienił nawet specjalnie fakt, że śledczy wszczęli w połowie 2013 roku postępowanie w sprawie wielkich wyłudzeń z wołomińskiej instytucji. Do 2014 roku w sprawie „Wołomina” panowały marazm i stagnacja.
Nastroje uległy zmianie dopiero, kiedy media obiegły informacje o pobiciu zastępcy szefa KNF odpowiadającego za departament nadzorujący właśnie SKOK Wołomin. Wojciech Kwaśniak wylądował w szpitalu poturbowany przez gangsterów z Wołomina. Czym naraził się przestępcom wiceszef Komisji. Pozostaje mieć nadzieję, że odpowiedzi na to pytanie udzieli szczecińska prokuratura. Pewne jest natomiast, że ludzie odpowiadający za nadzór nad SKOK Wołomin stracili swoje posady tuż po zakończeniu kadencji Andrzeja J. na stanowisku szefa KNF. Dziś ci sami ludzie trafili pod lupę CBA i prokuratury w Szczecinie.
WSI a Bronisław Komorowski
Kasa Krajowa nie myliła się w sprawie wołomińskiego SKOK-u. Dzisiaj już wiemy, że jej podejrzenia przekazane Komisji Nadzoru Finansowego były słuszne. W radzie nadzorczej SKOK-u Wołomin zasiadał między innymi Piotr P. – były agent Wojskowych Służb Informacyjnych, bliski współpracownik płk. Aleksandra L. (ostatniego szefa Zarządu I Szefostwa WSW), były prezes Fundacji Pro Civili. Fundacji poświęcone zostały obszerne fragmenty Raportu z Weryfikacji WSI, a istotne miejsce w nich zajmuje właśnie były prezydent, a ówczesny minister obrony narodowej, Bronisław Komorowski.
Warto przypomnieć, że według informacji z tzw. Raportu Macierewicza, „Fundacja „Pro Civili” oraz powiązane z nią firmy były jednocześnie „pralnią pieniędzy”, które mogły pochodzić również z nielegalnej działalności grup przestępczych”. „Fundacja ostatecznie została całkowicie przejęta przez oficerów WSI (w tym m.in. przez płk. Marka Wolnego) i współtworzyła sieć spółek wykorzystujących Wojskową Akademię Techniczną” – podaje raport. Bronisław Komorowski, hamując reformę szkolnictwa wojskowego, mógł umożliwić dalsze wyprowadzanie, czy też nieformalną prywatyzację, majątku wojskowego. Fundacja Pro Civili i związani z nią ludzie stali się elementem systemu żerującego na majątku MON, ale też ważnym trybem machiny WSI osłabiającym państwo polskie od wewnątrz.
Wipler składa zawiadomienie
W lipcu 2016 roku zawiadomienie w sprawie wielomiesięcznych zaniedbań kierowanej przez Andrzeja J. Komisji Nadzoru Finansowego składa Przemysław Wipler. Wipler informuje, że Komisja nie zajmowała się SKOK-iem Wołomin, mimo że została przez Kasę Krajową zawiadomiona o możliwych naruszeniach. KNF miała możliwości i środki do podjęcia tematu.
Przez kilkanaście miesięcy od przekazania tych informacji Komisji Nadzoru Finansowego w drodze pisemnej, ludzie, którzy działali na szkodę SKOK-Wołomin nacięli osoby, które zdeponowały tam środki, na kolejne setki milionów złotych. Bankowy Fundusz Gwarancyjny musiał dokonać gigantycznej wypłaty dla osób, które zostały poszkodowane w wyniku działań SKOK-Wołomin. Natomiast posiedzenie komisji sejmowej w tej sprawie zostało… utajnione. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się stało. Dobrze, że wreszcie sprawa znalazła się pod lupą prokuratury
– mówił w 2016 roku Przemysław Wipler.
Wyjaśnianie sprawy SKOK-u Wołomin nabiera dziś rozpędu. Szkoda tylko, że nie nabrało ono takiego tempa w 2012 roku, kiedy Andrzej J. otrzymywał z Kasy Krajowej informacje o możliwych naruszeniach.
-
Prezent dla Czytelników tygodnika „Sieci”!
Kup dla siebie, dla rodziny, dla przyjaciół!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/424376-zatrzymanie-bylego-szefa-knf