Mamy do czynienia ze strajkiem, który jest zakazany. To, że jest nielegalny to jest logiczne uproszczenie, on jest zakazany. W przypadku takiego strajku, strajkujący łamią prawo. Próbują sterroryzować firmę, która działa, rozwija się, w której pracuje ponad 3 tys. osób
– powiedział Rafał Milczarski. Prezes LOT był gościem Telewizji wPolsce.pl.
Od siedmiu dni dwa związki zawodowe działające w PLL LOT prowadzą strajk. Od pracy powstrzymuje się część personelu pokładowego i pilotów. Jak podkreśla, prezes LOT nie ma żadnych postaw prawnych do jego prowadzenia. Co więcej, strajk został zakazany przez sąd.
Tego strajku zakazał sąd w udzielonym naszej spółce zabezpieczeniu. Wskazując, że strajk organizowany 18 listopada jest objęty tym zabezpieczeniem. Związki zawodowe próbują twierdzić, że strajk jest legalizowany z powodu zwolnienia Moniki Żelazik [szefowa Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego – red.] w związku z tym, to referendum, które zostało zorganizowane w ramach sporu zbiorowego nie obowiązuje
– powiedział Milczarski.
Prezes podkreśla, że argumentacja związków zawodowych jest niezgodna z literą prawa.
Wykazują się nieznajomością prawa, dlatego, że nawet w przypadku zwolnienia działacza związkowego prowadzącego spór zbiorowy - czego my nie zrobiliśmy - konieczne jest również przeprowadzenie referendum. Z referendum ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych w żadnym wypadku związków zawodowych nie zwalnia
– stwierdza gość Telewizji wPolsce.pl.
Powołując się na te argumenty, prezes LOT, stwierdza, że uczestnicy protestu łamią prawo i próbują sterroryzować firmę.
Mamy do czynienia ze strajkiem, który jest zakazany. To, że jest nielegalny to jest logiczne uproszczenie, on jest zakazany. W przypadku takiego strajku, strajkujący łamią prawo. Próbują sterroryzować firmę, która działa, rozwija się, w której pracuje ponad 3 tys. osób
– akcentuje prezes LOT.
Wśród nakreślanych przez protestujących postulatów pojawia się żądanie przywrócenia do pracy zwolnionej Moniki Żelazek. O tym czy tak będzie, w ocenie Milczarskiego, zadecyduje sąd, którego wyrok będzie realizowany przez LOT.
Przywrócenie do pracy Moniki Żelazik jest możliwe. Są do tego stosowne metody. Od każdej decyzji pracodawcy przysługuje zaskarżenie do sądu. Monika Żelazik naszą decyzję zaskarżyła. Jeżeli zostanie przez sąd przywrócona, to my jako firma stosująca prawo Monikę Żeliazik do pracy przyjmiemy
– podkreśla Rafał Milczarski.
Prezes wyjaśnia także, że powodem zwolnienia Żelazik nie było przewodzenie związkowi,a le wezwanie do złamania prawa.
Nie została zwolniona za przewodzenie związkowi zawodowemu prowadzącemu spór zbiorowy, tylko została zwolniona za to, że skierowała do bardzo dużej grupy osób wezwanie do wykonania przestępstwa przyniesienia butelek z benzyną, granatów, pistoletów itd. Tego typu sformowania w lotnictwie są zakazane
– stwierdza prezes.
Dodał także, że zarząd LOT jest gotowy prowadzić rozmowy z uczestnikami strajku, które „nie kierowały gróźb karalnych i nie manipulowały ludźmi”. Przypomniał przy tym , ze firma ponosi straty związane ze strajkiem i jej zarząd ma podstawy do tego, aby dochodzić zwrotu poniesionych kosztów od uczestników strajku.
Telewizja wPolsce.pl, rs.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/418038-prezes-lot-o-liderach-protestu-probuja-sterroryzowac-firme