Mimo postępów nadal mamy problemy z wykorzystaniem funduszy europejskich - mówił podczas środowej konferencji szef MIiR Jerzy Kwieciński. Według ministra zagrożone są fundusze w pięciu województwach, podczas gdy niecały miesiąc temu było to dziewięć regionów. Na te słowa zareagowali politycy PO. „Jeździ po Polsce i kłamie, że samorządowcy nie potrafią inwestować unijnych pieniędzy” - powiedziała poseł PO Izabela Leszczyna.
Nadal mamy problemy z wykorzystaniem funduszy europejskich przez niektóre regiony. Chociaż muszę powiedzieć bardzo wyraźnie, że nastąpił zdecydowany postęp
— mówił podczas środowej konferencji szef MIiR Jerzy Kwieciński.
Ciąży nad nami miecz Damoklesa, w postaci z jednej strony zasady n+3, obowiązkiem wydania pewnych kwot do końca tego roku i drugi związany ze środkami, które mamy w rezerwie wykonania
— powiedział. Jak wyjaśnił chodzi o to, że każdy unijny program operacyjny ma 6 proc. w swojej puli, którą można wykorzystać, pod warunkiem że osiągnie się określone parametry ilościowe, czyli związane z zaawansowaniem programu i parametry jakościowe, związane z osiąganiem konkretnych efektów.
W regule n+3 chodzi o to, że państwo członkowskie, które do końca roku n+3 złożyło wnioski o płatność, opiewające na kwotę mniejszą niż roczna transza środków przekazanych w roku n, bezpowrotnie traci kwotę różnicy.
Niecały miesiąc temu zagrożonych taką gilotyną w postaci zasady n+3 było dziewięć regionów. Dzisiaj możemy powiedzieć, że spod tej gilotyny uciekły cztery województwa: kujawsko-pomorskie, zachodnio-pomorskie, łódzkie i lubelskie. I znacząco zmniejszyła się kwota, która jest zagrożona w wyniku zasady n+3, z 407 mln euro do 107 mln euro. Ale nadal mamy poważne zagrożenie wynikające z niewypełnienia tzw. ram wykonania, czyli osiągnięcia zakładanych wskaźników ilościowych i jakościowych
— powiedział minister.
Podkreślił, że „mówienie szczerze” o problemach z funduszami przynosi efekty. Z podobnym zagrożeniem na dużo większą skalę mieliśmy do czynienia trzy lata temu, jesienią 2015 r.
Wówczas brakowało nam do rozliczenia 31,2 mld zł (…) ale wtedy uderzyliśmy w silny dzwon
— powiedział, dodając, że przygotowany wtedy program naprawczy został skutecznie zrealizowany.
Fundusze unijne w ramach programów krajowych są lepiej wydawane niż w regionalnych - podkreślił w środę wiceminister inwestycji i rozwoju Adam Hamryszczak. Dodał, że w ramach RPO zagrożonych jest 108 mln euro w pięciu województwach.
Przedstawiciel MIiR przedstawił w Sejmie informację bieżącą (na wniosek PiS) nt. wykorzystania krajowych i regionalnych środków europejskich.
Analizy wskazują, że pod względem zaawansowania realizacji programów - zarówno kontraktację środków, płatności na rzecz beneficjentów, wnioskowania o refundację do KE - znacznie słabiej radzą sobie programy regionalne niż programy zarządzane przez Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju
— podkreślił wiceminister.
Poinformował, że na koniec września średni poziom wykorzystania środków unijnych w kontraktacji w programach krajowych wynosił 67 proc. dostępnych środków, natomiast w Regionalnych Programach Operacyjnych 59 proc.
Duża różnica także jest odnotowana pod względem wnioskowania o renuncjację do Komisji Europejskiej. W programach krajowych jest to 22 proc. alokacji, a w regionalnych zaledwie 15 proc.
— dodał.
Hamryszczak ocenił, że stan zaawansowania niektórych RPO jest na tyle niepokojący, że włączyła się w to KE. Chodzi o województwa: lubelskie, świętokrzyskie, podlaskie i warmińsko-mazurskie.
Wskazał, że według danych na 30 września br. w RPO „wciąż jest zagrożona kwota 108 mln euro” i dotyczy to pięciu województw. Na Podlasiu to (34 mln euro), w Warmińsko-Mazurskim (29 mln euro), Świętokrzyskim (22 mln euro), Śląskim (13 mln euro) i Małopolskim (blisko 10 mln euro).
W odniesieniu do województwa kujawsko-pomorskiego, to chciałbym podkreślić, że po interwencji ministra inwestycji i rozwoju Jerzego Kwiecińskiego dane na 30 września wskazują, że wyeliminowano zagrożenie utraty środków w ramach zastosowania zasady n+3. Niemniej jest to region o jednym z najniższych wśród regionalnych programów operacyjnych poziomów kontraktacji. Zaledwie 51 proc. środków dostępnej alokacji i jednym z najniższych poziomów wnioskowania o refundację do Komisji Europejskiej - zaledwie 14 proc.
— powiedział wiceszef resortu inwestycji i rozwoju.
Według ministerstwa, głównymi czynnikami, które wpłynęły na opóźnienia w realizacji RPO to m.in. zbyt późne przyjęcia kryteriów wyboru projektów, co w konsekwencji opóźniło ogłaszanie konkursów.
Hamryszczak przekonywał, że w celu zminimalizowania ewentualnych opóźnień MIiR jako instytucja ds. koordynacji wdrożeniowej umowy partnerstwa w odniesieniu do 16 RPO podejmuje szereg działań mających na celu wsparcie zarówno programowe, jak i wdrożeniowe instytucji zarządzających tymi programami.
Należą do nich m.in. zobligowanie instytucji zarządzających RPO do przygotowania planów naprawczych w zakresie zmniejszenia opóźnień w realizacji celów ustanowionych w programach na 2018 rok w mechanizmie ram wykonania, realizacja tych celów będzie stanowiła podstawę do przyznania w roku 2019 rezerwy wykonania, czyli obecnie zamrożonej części alokacji dla programu. Czyli to jest 6 proc. alokacji dla każdego programu
— zaznaczył.
Wiceminister dodał, że eksperci MIiR brali czynny udział w procesie renegocjacji regionalnych programów operacyjnych uzgadniając z KE, w szczególności kwestie o charakterze horyzontalnym, ale także dotyczące poszczególnych programów. Celem zmian w RPO było zminimalizowanie ryzyka o charakterze wdrożeniowym opóźniającym bądź zagrażającym pełnemu wykorzystaniu funduszy europejskim.
W procesie renegocjacji udało się m.in. uzgodnić z KE korzystne dla regionów rozwiązania, m.in dot. umożliwienia finansowania dokumentacji projektowej w przypadku inwestycji kolejowych. W ramach RPO woj. kujawsko-pomorskiego „dokonano także niezwykle ważnej relokacji środków”. Działania te pozwoliły na przekierowanie środków z osi, w których identyfikowane były problemy wdrożeniowe, do osi cieszących się większym zainteresowaniem potencjalnych beneficjentów.
Samorządowcy m.in. śląskiego i warmińsko-mazurskiego zapewnili w środę, że – wbrew twierdzeniom kierownictwa resortu inwestycji i rozwoju – ich regionom nie grozi utrata środków z UE.
Posłanka PO Izabela Leszczyna oceniła, że Kwieciński „wpisuje się w brudną kampanię premiera Mateusza Morawieckiego”.
Jeździ po Polsce i kłamie, że samorządowcy nie potrafią inwestować unijnych pieniędzy
— dodała.
Oburzenie środowymi słowami Jerzego Kwiecińskiego wyraził też europoseł PO, członek komisji rozwoju regionalnego PE Jan Olbrycht. Przekonywał, że sprawdził dane przekazywane przez MIiR.
Z informacji, które uzyskałem wynika, że na dzisiaj, czyli październik 2018 r. nie ma zagrożeń jeśli chodzi o utratę pieniędzy przez samorządy regionalne
— zapewnił Olbrycht.
Zwrócił się też z pytaniem do Kwiecińskiego, co oznaczają podawane przez niego informacje.
Dlaczego rząd polski donosi sam na siebie do Komisji Europejskiej, informując, że nie jest w stanie skoordynować prac? Rzeczywistość jest inna
— podkreślił europoseł Platformy.
Wicemarszałek woj. śląskiego Michał Gramatyka także zapewnił, iż nie ma ryzyka, że jego region utraci jakiekolwiek pieniądze z UE.
Województwo śląskie wyda każde unijne euro dla dobra regionu i jego mieszkańców
— powiedział.
Podobną deklarację złożył wicemarszałek woj. warmińsko-mazurskiego Miron Sycz.
Marszałek woj. zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz zarzucił Kwiecińskiemu, że niedawno goszcząc w Szczecinie „postraszył” mieszkańców regionu, grożąc odebraniem funduszy UE i przekazaniem ich na Podkarpacie. „Nie pozwolimy na to” – zadeklarował. On również przekonywał, że Zachodniopomorskiemu nie grozi utrata środków z Unii.
kpc/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/414914-kwiecinski-zagrozone-fundusze-nadal-sa-problemem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.