Komisja Europejska wystawiła polskiej gospodarce kolejną laurkę. Z niekłamaną satysfakcją możemy przeczytać w raporcie KE, że „sytuacja na rynku pracy jest najlepsza w najnowszej historii Polski”. To oczywiście nie wszystko. Bo wg KE: dług publiczny w najbliższych latach będzie spadał w stosunku do PKB, deficyt finansów publicznych ustabilizuje się na niskim poziomie 1,4 proc. PKB już w 2019 roku, polski złoty umocni się dalej ponad to, co zyskał w 2017 roku, itd. A to wszystko przy prognozowanym dynamicznym wzroście PKB. Słowem laurka.
W myśl zasady, że lepsze jest wrogiem dobrego, w tak dobrej sytuacji NBP winien zastanawiać się jak podtrzymać pomyślny klimat inwestycyjny w otoczeniu niskich stóp procentowych i świetną koniunkturę gospodarczą. Jednak nie wyklucza to dyskusji na temat, co jeśli ten sielski ekonomiczny krajobraz brutalnie zakłóci wstrząs i kzyzys finansowy, który do Polski dotrze z zewnątrz. Przykładowo, co jeśli w Republice Włoskiej, dwie eurosceptyczne partie - Ruch 5 Gwiazd i Liga - zdołają stworzyć rząd, którego program nie zostanie zaaprobowany przez euro partnerów? Albo, jak zareagować w przypadku eskalacja wojny w Syrii i na Bliskim Wschodzie? Czy też, co gdy USA i Chiny nie dogadają szczegółów paktu gospodarczego i wejdą na ścieżkę bezkompromisowej wojny handlowej?
Tak właśnie odbieram dyskusję jaka rozgorzała po publikacji profesora Eryka Łon, członka Rady Polityki Pieniężnej pod tytułem „Instrumenty niestandardowe banków centralnych”.
Instrumenty niestandardowe banków centralnych
Autor wskazuje, że banki centralne na świecie w obliczu kryzysu finansowego zastosowały po 2008 roku niekonwencjonalne narzędzia polityki jak luzowanie monetarne, skup obligacji państwowych i korporacyjnych, czy ujemne stopy procentowe. Zastanawia się też, które z nich byłyby odpowiednie w polskich warunkach. Tak się składa, że artykuł Profesora zbiegł się w czasie z komunikatem Banku Centralnego Nowej Zelandii (BCNZ), który ogłosił strategię i narzędzia jakie zamierza użyć w razie kryzysu finansowego na świecie. BCNZ podobnie jak NBP stronił dotąd od niestandardowych metod polityki monetarnej. Nie wyklucza jednak ich użycia, gdyby sytuacja tego wymagała.
I tak, BCNZ poszerzył swój arsenał o 5 dodatkowych narzędzi polityki monetarnej w razie zagrożenia i wstrząsu finansowego:
1/ Może obniżyć stopy procentowych nawet do minus 0,75 punktu procentowego.
2/ Będzie stosował „forward guidance”, to jest informował o krokach jakie podejmie w przyszłości, w tym o skali potencjalnego luzowania monetarnego.
3/ Zastosuje luzowanie pieniężne przez co rozumie skup obligacji państwowych i korporacyjnych na rynku wtórnym.
4/ W zależności od sytuacji może nabyć na rynku finansowym instrumenty pochodne, tzw. „interest rate swaps”, aby poszerzyć i wzmocnić skalę wpływu Banku na stopy procentowe.
5/ Będzie udzielał bankom komercyjnym pożyczek pod zastaw ich aktyw, tak by podtrzymywać bieżącą płynność w systemie finansowym.
Podobnie inne banki centralne jak FED, Bank of England czy Bank of Japan szukają dróg i zachowań w razie kryzysu. Przykładowo, Mike Carney, szef Bank of England zeznał przed komisją Parlamentu Brytyjskim, że jego instytucja rozważa wprowadzenie crypto funta brytyjskiego i założenie wszystkim obywatelom Zjednoczonego Królestwa kont w banku centralnym tak, by mogli dokonywać transakcji w cyfrowej walucie… Miałoby to spełniać między innymi rolę antidotum na ewentualny kryzys płynności w istniejącym systemie bankowym!
Nie widzę powodów by podobna dyskusja nie miała miejsca i w Polsce, zwłaszcza biorąc pod uwagę rozwój technologii cyfrowych, platform zarządzania aktywami i sztucznej inteligencji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/395725-czy-nbp-obroni-nas-przed-skutkami-w-razie-zewnetrznego-kryzysu-finansowego