Opozycja próbuje obciążyć rząd aferą GetBack, tymczasem poszkodowani powinni domagać się skutecznych działań KNF i prokuratury oraz zwrócić uwagę na toczący się w sądzie w Katowicach precedensowy proces. Wspomniany proces może być początkiem drogi, która pozwoli skutecznie dochodzić od banków odpowiedzialności za rażące patologie podmiotów, z którymi współpracują.
Jeśli GetBack upadnie i nie spłaci swoich zobowiązań, które mogą sięgnąć ponad 2,6 mld zł i dotknąć ponad 9 tys. ludzi, to będzie to jedna z największych afer finansowych w historii ostatnich lat. Nic dziwnego, że opozycja zaciera ręce i zapewne trzyma kciuki, by skala patologii okazała się jak najbardziej bolesna i odczuwalna. Z kolei dla Prawa i Sprawiedliwości i rządu jest to z pewnością ważny test, a jednocześnie szansa na pokazanie skuteczności i dbałości o zwykłych ludzi na kolejnym ważnym gospodarczo polu. Wiele uczciwych podmiotów rynku finansowego patrzy z nadzieją, że może w końcu ktoś potraktuje poważnie patologie trawiące od lat giełdę i związane z nią transakcje. Wystarczy przecież pokazać finansowym oszustom, że będzie się ich ścigać bezwzględnie i skutecznie, czego dotąd właściwie nigdy nie robiono, pozostawiając oszukanych samym sobie.
Nie jest to pierwsza afera z emisją obligacji, chociaż pierwsza na taką skalę z oferowaniem ich przez banki i pośredników jako bezpieczne „lokaty”. Skandalami, upadłościami bądź postępowaniami restrukturyzacyjnymi i kłopotami z odzyskaniem pieniędzy kończyły się inwestycje w papiery takich spółek jak działające w sektorze mieszkaniowym Gant Development, Włodarzewska, Religa Development, medycznej spółki PCZ, prawniczej e-Kancelarii, leasingowego Property Lease Found, czy mniejszych: LZMO (materiały budowlane), Polbrand (dostawy węgla), Eurocent (pośrednictwo finansowe). Kłopoty ze spłatą zobowiązań czasem dotykają firmy renomowane i obdarzone dużą wiarygodnością, np. dystrybutor komputerowy Action, który padł ofiarą karuzel vatowych.
Zwykle najwięcej na takich aferach tracą klienci niezabezpieczeni, indywidualni, często wrabiani przez pośredników zapewnieniami o „bezpieczeństwie” dokonywanych inwestycji. Banki i pośrednicy wciskający ludziom papiery umywają ręce. Oni już pobrali prowizję, z góry zarobili, straty ich nie obchodzą, choć dla wielu klientów są życiową tragedią.
W tym kontekście warto zwrócić uwagę na toczące się od 2016 r. po cichu, bez zainteresowania mediów postępowanie przed Sądem Okręgowym w Katowicach przeciwko ING Bankowi Śląskiemu.
Proces w Katowicach jest precedensowy, ponieważ odszkodowania od banku domagają się klienci zupełnie innego podmiotu: towarzystwa funduszy inwestycjach Idea TFI, a dokładniej Idea Premium SFIO. Ten należący do Domu Maklerskiego IDM, który dawniej był potężną instytucją finansową z dobrymi relacjami w Komisji Nadzoru Finansowego. Obecnie jest spółką w upadłości układowej. Rzekomo bezpieczny fundusz miał lokować pozyskane od klientów pieniądze w płynne obligacje wiarygodnych spółek. Niestety zamiast tego rażąco łamał przepisy, przekraczał limity i wkładał pieniądze w papiery bankrutów, co skończyło się znaczącymi stratami, karami KNF, oraz zawieszeniem wypłat środków (odkupywania jednostek uczestnictwa) od lipca 2012 r. aż na 8 miesięcy. Skutkowało to tym, że klienci wartego 1,5 mld zł funduszu ponieśli dotkliwe straty. Wartość jednostek uczestnictwa spadła o 30 proc. czyli o około 500 mln zł.
Komisja Nadzoru Finansowego nie komentuje sprawy Idea TFI. Natomiast wskazuje, że w sprawie GetBacku prowadzi działania.
Na pytania odnośnie działań prowadzonych przez KNF wobec konkretnych podmiotów nadzorowanych (Idea TFI) Urząd KNF nie może udzielić odpowiedzi z uwagi na tajemnicę zawodową wynikającą z przepisów ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym
— informuje KNF.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Problemy w spółce GetBack. KNF zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu przestępstwa
Powstaje jednak pytanie – dlaczego jednak domagają się odszkodowania od banku? Bo bank jako depozytariusz funduszu powinien kontrolować jego postępowanie i działać w interesie klientów a nie tylko dla zysku.
Na rynku funduszy inwestycyjnych panuje przekonanie, że depozytariusz funduszu inwestycyjnego nie ponosi odpowiedzialności za nic. Naszym powództwem zamierzamy to zmienić
— mówił w styczniu 2017 r. „Pulsowi Biznesu” Marcin Zdanowski z Crystal Ventures, spółki reprezentującej inwestorów Idei Premium SFIO w postępowaniu sądowym.
Crystal Ventures rozpoczął proces z kilkoma oszukanymi inwestorami. Dziś reprezentuje blisko 50 osób. Bardzo ciekawym wątkiem sprawy jest fakt, że zdaniem poszkodowanych to bank powinien wystąpić z powództwem sądowym przeciwko Idei w ich imieniu, co wynikało bezpośrednio z przepisów ustawy, a tego nie zrobił.
Depozytariusz jest obowiązany do występowania, w imieniu uczestników, z powództwem przeciwko towarzystwu z tytułu szkody spowodowanej niewykonaniem lub nienależytym wykonaniem obowiązków w zakresie zarządzania funduszem i jego reprezentacji
— twierdziła obowiązująca wówczas wersja art. 71 ustawy o funduszach inwestycyjnych.
Pojawia się tu kluczowe pytanie – dlaczego bank nie reagował?
Proces w Katowicach trwa już ponad rok. Sprawa jest bardzo rozwojowa, pojawiają się w niej nowe dowody. Kiedy do sądu wpłynęły dokumenty z KNF zawierające szokujące ustalenia o sposobie działania Idea TFI, Crystal Ventures złożył do KNF wniosek o wszczęcie postępowania przeciwko ING Bankowi Śląskiemu „w przedmiocie ustalenia odpowiedzialności Depozytariusza z tytułu nienależytego wykonywania, przynajmniej w latach 2010-2012, obowiązków depozytariusza Funduszu, w szczególności w związku z naruszeniem przez Depozytariusza przepisów”.
Według naszych informacji dowody na patologie w funduszu i zaniechania depozytariusza są bardzo mocne. Będziemy wracać do tej sprawy.
Warto zwrócić również uwagę na fakt, że IDM współpracował z kojarzonym z GetBack funduszem Abris przy inwestycji w sektorze bankowym. Partnerzy kupili razem FM Bank, a potem, kiedy IDM popadł w poważne tarapaty, Abris odkupił od niego udziały w banku.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Komunikat GetBacku: Szacunkowa strata za 2017 r. wyniesie ok. 1,2 mld zł
CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Rz”: GetBack miał w 2017 r. nawet 1 mld złotych straty. „Rynek windykacyjny od dawna huczał od plotek”
CZYTAJ RÓWNIEŻ: KNF sprawdza GetBack SA. Urząd ustala zaangażowanie instytucji finansowych w sprzedaż obligacji
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/395416-tylko-u-nas-afera-wokol-getback-zwrocmy-uwage-na-precedensowy-proces-w-katowicach