Ten kurs, o którym mówimy, to kurs rynkowy. Natomiast w ekonomii bardzo ważne znaczenie ma coś, co nazywa się kursem parytetu siły nabywczej. Ten kurs jest znacznie mocniejszy, to znaczy wartość złotego jest określona przez to, co możemy kupić na rynku
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Jerzy Żyżyński, członek Rady Polityki Pieniężnej.
wPolityce.pl: Złoty zdołał wyprzedzić czeską koronę i zamyka ostatnie 12 miesięcy jako najlepsza z liczących się na świecie walut. Z czego to wynika?
prof. Jerzy Żyżyński: Chciałbym zwrócić uwagę na kwestię, która jest przez wielu ludzi niedostrzegana. Ten kurs, o którym mówimy, to kurs rynkowy. Natomiast w ekonomii bardzo ważne znaczenie ma coś, co nazywa się kursem parytetu siły nabywczej. A ten kurs jest znacznie mocniejszy, to znaczy wartość złotego jest określona przez to, co możemy kupić na rynku. Kurs parytetu siły nabywczej wynika z relacji cen. Jeżeli np. za bułkę płacimy złotówkę, a w USA 50 centów, to kurs wynosi 2:1, czyli 2 zł za 1 dolara. Bardzo dobrym odzwierciedleniem tego kursu jest coś, co nazywa się Kursem Big Maca, który jest publikowany przez „The Economist”.
Co to za kurs?
Big mac traktowany jest tutaj jako dobro reprezentatywne dla wszystkich gospodarek, z tego powodu, że bułka Mc’Donaldsa jest produkowana wszędzie według jednego standardu z miejscowych surowców. Wszędzie też zatrudnia się młodych ludzi, którzy są generalnie nisko opłacani, również standard organizacyjny jest taki sam. Na podstawie bułki big maca porównuje się relacje cen i określa się kurs parytetu siły nabywczej, który jest mniej więcej zgodny z kursem parytetu siły nabywczej liczonym dla koszyka towarów. Kurs Big Maca pokazuje jednocześnie relacje do kursu rynkowego.
I co z tego zestawienia wynika?
Okazuje się, że złoty według kursu rynkowego jest znacznie słabszy, niż według parytetu siły nabywczej - mniej więcej o 50 proc. To znaczy, że nasze życie jest tańsze w kraju, a gdy pojedziemy za granicę kosztuje nas ono znacznie więcej. Gdy złoty umacnia się według kursu rynkowego, to jednocześnie przybliża się do parytetu siły nabywczej. To zjawisko niekorzystne dla eksporterów, bo ci korzystają na tym, gdy złoty według kursu rynkowego jest słabszy. Wtedy jesteśmy cenowo konkurencyjni i możemy zaoferować tańszy produkt zagranicy, ale z drugiej strony to, co importujemy jest dużo droższe. Ja to nazywam wsad importowy dla producentów.
Ale przeciętny Kowalski zyskuje na umocnieniu polskiej waluty?
Tak. Z punktu widzenia obywateli jest to korzystne, bo taniej nas też kosztują np. wycieczki zagraniczne, a wsad importowy staje się coraz tańszy. A ten, gdy robi się tańszy, to producent „ma więcej miejsca” na podwyższanie wynagrodzeń i na własne zyski. Chodzi głównie o producentów, którzy produkują na rynek krajowy. Eksporterzy, jak wspomniałem, na tym tracą.
Z czego wynika umocnienie złotówki?
Zahamowano odpływ za granicę części naszego dochodu narodowego przez to, że zdyscyplinowano np. sprawę VAT-u. Przez lata olbrzymie środki wyciekały z naszego kraju, bo całe mafie kradły w Polsce. Gdy byłem jeszcze posłem jeden z ekspertów, który przyszedł na komisję finansów powiedział, że w Anglii są zarejestrowane firmy na dziwne azjatyckie nazwiska, które zajmują się wyłudzaniem VAT-u w Polsce. Niestety za rządów PO, gdy PiS był w opozycji, nikt tym się nie interesował. Tymczasem to, co w kraju ukradziono, zamieniano na waluty zagraniczne i wyprowadzano z Polski, generując tym samym popyt na waluty zagraniczne. Gdy się ten popyt generuje, to ich wartość rośnie, a osłabia się złoty. Teraz część tego rodzaju popytu osłabła, więc siłą rzeczy złoty się umocnił.
Co jeszcze wpływa na umocnienie złotego poza uszczelnieniem VAT-u?
Fakt, że poprawił nam się eksport. Do tej pory – jak wiadomo- był on fikcją. Istniały firmy, które handlowały rachunkami, był więc fikcyjny przepływ towarów. Twierdzono np., że Polska była wielkim eksporterem telefonów komórkowych, co było poniekąd śmieszne, ale wynikało właśnie z tej machinacji na eksporcie wewnątrz UE. W wyniku tego, że częściowo osłabiono te manipulacje złoty dzięki temu trochę się umocnił. Z drugiej strony rzeczywiście nasza gospodarka ruszyła do przodu i oferujemy zagranicy jakiś atrakcyjny towar, czyli inaczej mówiąc poprawił się bilans handlowy. On jest prawie w równowadze, jak było w zeszłym roku. Bilans handlowy stanowi natomiast tylko część rachunku bieżącego, jeszcze są transfery za granicę, które się zmniejszyły. Zobaczymy jak zamknie się rok, jeszcze nie ma całkiem aktualnych danych.
W 2018 roku polska gospodarka nadal będzie na fali wysokiego wzrostu gospodarczego? Dane dotyczące wzrostu PKB za III kwartał tego roku sytuują ja bowiem w czołówce krajów UE o najwyższym poziomie wzrostu.
To prawda. Tutaj- jak ktoś powiedział- wystarczy nie kraść. Jednocześnie stymulowanie popytu wewnętrznego: 500+, podwyższenie wynagrodzeń itd. powoduje, że ten silnik gospodarczy lepiej pracuje. A główny silnik gospodarczy stanowi to, co przedsiębiorstwa płacą swoim pracownikom i co wraca do przedsiębiorstw jako wydatki gospodarstw domowych. Dziś wydatki się zwiększyły, jednocześnie trochę więcej się płaci, więc ten silnik gospodarczy zaczyna lepiej pracować.
To powoduje, że nasza gospodarka w przyszłym roku może rozwijać się również dobrze?
Tak, ale pod warunkiem, że ruszą realne inwestycje w przedsiębiorstwa, czyli będą tworzone lepiej wydajne miejsca pracy. Według statystyk mamy najniższe koszty związane z zatrudnieniem w Europie jeśli chodzi o udział w Produkcie Krajowym Brutto, co wynika z różnych czynników. Dominanta wynagrodzeń jest prawie na poziomie najniższej pracy. Tania praca powoduje, że przedsiębiorcom nie opłaca się inwestować w nowocześniejszą, bardziej wydajną technikę, bo mogą zatrudnić tanich pracowników. Gdyby ta płaca wzrosła, to zacznie się opłacać inwestować w innowacje podwyższające wydajność tej pracy, ale to jest proces, który wymaga lat. Jeżeli uda się go uruchomić i te inwestycje w tym kierunku zostaną zdynamizowane, to gospodarka bardziej ruszy do przodu.
CZYTAJ TAKŻE: Polska gospodarka będzie na fali wysokiego wzrostu także w 2018 roku
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/373875-nasz-wywiad-zloty-najmocniejsza-waluta-swiata-prof-zyzynski-zahamowano-odplyw-za-granice-czesci-naszego-dochodu-narodowego