Szczyt Konsumencki w Bratysławie przeszedł w Polsce bez większego echa. A mowa była o bardzo ważnych postulatach, które Słowacy podnoszą na arenie międzynarodowej już od lat. Również bez większego echa.
Bo w polskich, czeskich i słowackich herbatnikach maślanych Leibniz i chipsach Crunchips zamiast oleju słonecznikowego czy masła, stosuje się olej palmowy, okrzyknięty w najnowszych badaniach rakotwórczym. Zachodnie supermarkety oferują z kolei pełnowartościowe maślane ciasteczka. Do tego Polacy kupią je nawet nie za tę samą cenę, co na Zachodzie, ale, po przeliczeniu, dużo drożej.
A gorszej jakości są w krajach Europy Środkowo-Wschodniej nie tylko artykuły spożywcze, ale także chemia gospodarcza i kosmetyki zachodnich koncernów. I dlatego mieszkańcy mają dość nabijania ich w butelkę. A głosy krytyki zmusiły w końcu Komisję Europejską do reakcji.
Międzynarodowe koncerny sprzedają w tzw. nowych państwach unijnych gorsze produkty – brzmi zarzut. Celem obrad w Bratysławie miało być ustalanie, by to samo opakowanie zawierało produkt tej samej jakości.
I nic dziwnego, bo producenci wykorzystując markę i zaufanie do niej, jaką mają klienci, w to samo opakowanie pakują gorsze produkty. Czyli zwyczajnie oszukują swoich klientów i jeszcze każą im za to więcej płacić.
Od lat mieszkańcy Bratysławy jeżdżą po zakupy do Austrii, więc pod Wiedniem można już znaleźć supermarkety i centra handlowe z obsługą mówiącą po słowacku. Z kolei nad samą Wisłą rekordy popularności biją sklepy z niemiecką chemią. Także w sieci wyłącznie detergentami sprowadzanymi z Niemiec handluje już sporo e-witryn. A z badań PMR Consulting & Research wynika, ponad 20 proc. Polaków kupuje chemię z Niemiec. 10 proc. przyznaje się do regularnych zakupów, a kolejne 11 proc. kupuje ją okazjonalnie.
Dyskusja w sprawie na unijnym szczeblu sprowadzała się dotąd do wymiany apeli: Praga i Bratysława nawoływały, by kwestia stała się przedmiotem obrad unijnych środowisk eksperckich, a Bruksela odpowiadała, by najpierw udowodnić, że problem jest realny, w testach w autoryzowanych laboratoriach.
Dotąd bowiem tylko testy porównawcze przeprowadzane przez organizacje konsumenckie potwierdziły wrażenie odnoszone przez konsumentów. Poruszenie wywołało zwłaszcza badanie przeprowadzone w 2011 r. w ośmiu krajach UE.
Większość producentów piętnowanych towarów początkowo nie chciała o niczym słyszeć, inni uznali, że wyniki badań są nierzetelne. Ale sytuacja zmieniła się, kiedy nierówne traktowanie konsumentów w UE Słowacy uznali za sprawę wagi państwowej, a rzecznikiem Wielkiej Czwórki w tej sprawie został premier Słowacji Robert Fico.
Co dla nas zaskakujące, bo często nas krytykował, ale po stronie oburzonych konsumentów z Europy Środkowo-Wschodniej opowiedział się w międzyczasie także szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Jak zaznaczył, we wspólnej Europie nie ma miejsca na dwie kategorie konsumentów.
Oburzenie konsumentów zaczęło przynosić pierwsze owoce. I tak producent herbatników Bahlsen poinformował w opublikowanym latem oświadczeniu, że chce wyjść naprzeciw życzeniom wschodnioeuropejskich konsumentów. Od lipca także w Polsce sprzedawane są maślane herbatniki zawierające masło – tak jak w Niemczech, a nie tak jak wcześniej olej palmowy, który jest wprawdzie tańszy, ale okrzyknięty rakotwórczym.
Zdaniem walczących w tej wspólnej sprawie polityków Polski, Czech, Węgier i Słowacji, Komisja Europejska powinna odnieść się do rezolucji Parlamentu Europejskiego z 2013 roku, która wskazywała na możliwość wystąpienia tego typu przypadków podwójnej, jakości żywności. I zabronić stosowania tego typu praktyk prawnie. Ale na to przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/362601-europy-dwoch-predkosci-jeszcze-nie-ma-ale-dwie-jakosci-juz-sa-gorsza-jakosc-produktow-dla-polski-czech-slowacji-widzi-nawet-juncker