Sektor bankowy ma w założeniu pełnić rolę jednostki zaufania publicznego. To bankom oddajemy nasze oszczędności, to z bankami wiążą nas na całe życie kredyty hipoteczne. Oddajemy im wszystko, co mamy, ufając że mamy też prawo do zabierania głosu w kluczowych sprawach dotyczących naszych finansów. Jednak polskie realia są inne. Nie ma dziś właściwie skandalu na rynku finansowym, w którym nie usłyszelibyśmy o udziale banków, sięgających coraz głębiej do kieszeni konsumentów. Wszystkie problemy są jednak szybko wyciszane. Bankierzy mają w tym doświadczenie. Na czele Związku Banków Polskich stoją przecież ludzie, którzy długo – już od czasów Jaruzelskiego – zbierali doświadczenie pomagające im tłumić wszelkie objawy społecznego sprzeciwu. Mimo wszystko, frankowicze podejmują walkę. Do ZBP pisze stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu.
Na sektor bankowy sypią się pozwy składane przez nabitych we franki i polisolokaty. Kredytobiorcy obudzili się, walczą o swoje prawa i obserwują reakcję banków. Te jednak – kiedy przychodzi do rozmów o wywiązaniu się z obowiązków – chowają się za plecy Związku Banków Polskich. A ZBP w roli tuby propagandowej sprawdza się doskonale. Kto słyszy dziś o kolosalnych zyskach banków. Ze strony sektora, do mediów przebijają się tylko utyskiwania na marny los polskich bankierów. Tylko dlaczego nikt nie wspomni o marnym losie tych, którzy w pocie czoła spłacają zaciągnięte przed laty zobowiązania, wyniszczające domowe budżety?
Frankowicze apelują do ZBP
W ostatnim czasie do świadomości opinii publicznej docierają fakty dyskredytujące środowisko bankowe w Polsce i rujnujące autorytet instytucji finansowych. Należą do nich m.in.: upadek SK Banku i 1.5 mld. strata , sprzedaż nieuczciwych produktów takich jak polisolokaty, opcje walutowe, kredyty waloryzowane kursem walut obcych
– pisze do Związku Banków Polskich stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu.
Działacze stowarzyszenia zwracają uwagę na fakt, iż Związek Banków Polskich nie piętnując problemów, o których wie i które można rozwiązać metodami dającymi nadzieję konsumentom, wykracza poza dopuszczalną formę debaty publicznej.
Bezkrytyczna ochrona nielegalnych zysków osiąganych przez Getin Bank doprowadziła do sytuacji, w której bank ten notuje odpisy na kredyty zagrożone kilkukrotnie większe niż inne banki. Mimo, że ostrzeżenie o negatywnym wpływie takiej sytuacji na bezpieczeństwo depozytów Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała już w 2010 roku , ZBP dalej blokuje systemowe rozwiązanie tego problemu
– piszą przedstawiciele Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu w liście, który dziś trafi do Związku Banków Polskich.
Kto stoi za ZBP? Związkowi Banków Polskich nie można z całą pewnością zarzucić braku skuteczności. W myśl oficjalnej doktryny, Związek Banków Polskich jest samorządową organizacją banków działającą na podstawie ustawy o izbach gospodarczych z 30 maja 1989 roku. ZBP powstał w styczniu 19991 roku i od tego czasu prym w Związku, najpierw jako dyrektor generalny następnie jako prezes, wiedzie Krzysztof Pietraszkiewicz.
Pietraszkiewicz zaczynał swoją karierę zawodową i biznesową, jako dyrektor i przewodniczącym Komitetu Społeczno-Politycznego w Radzie Ministrów w rządzie Jaruzelskiego. Co ciekawe, w oficjalnych biogramach, trudno doszukać się faktycznego zaangażowania prezesa ZBP. Pojawiają się tylko krótkie, oficjalne notki o pracy w Urzędzie Rady Ministrów. Dlaczego szef ZBP nie powie głośno pod czyim protektoratem rozpoczynał swoją karierę?
Po upadku reżimu, Pietraszkiewicz stracił pracę w urzędzie Rady Ministrów, jednak zdążył przewinąć się przez posiedzenia Okrągłego Stołu, reprezentując tam stronę „koalicyjno-rządową”, a zatem debatując ramię w ramię z Czesławem Kiszczakiem, Stanisławem Ciołkiem czy Aleksandrem Kwaśniewskim. Z rodziną Kwaśniewskich Pietraszkiewicz związał się na tyle mocno, że już wkrótce dołączył do fundacji „Porozumienie bez barier” Jolanty Kwaśniewskiej i Stowarzyszenia „Ordynacka”.
Kiedy wyczerpało się państwowe źródełko, Pietraszkiewicz nie odszedł zbyt daleko od władzy. Tuż po transformacji założył Związek Banków Polskich – organizację działającą na rzecz banków w Polsce. Dziś ZBP to potężna inicjatywa mająca – nie do końca jasne dlaczego, skoro nie jest jednostką administracji centralnej – swoich przedstawicieli przy instytucjach takich, jak Komisja Nadzoru Finansowego czy Bankowy Fundusz Gwarancyjny.
Bankowy lobbing
Nie jest dziś żadną tajemnicą, że na rynku bankowym Pietraszkiewicz rządzi i dzieli. Właśnie do niego zwracają się banki, potrzebujące wsparcia w rozmowach na szczeblu centralnym, a tym samym potężnego zaplecza lobbystycznego.
Na tę właśnie rolę ZBP wskazywał już w 2015 roku europoseł Zbigniew Kuźmiuk, pisząc o przewalutowaniu kredytów frankowych oraz bankowym tytule egzekucyjnym (BTE). – Do niedawna Związek i jego prezes Krzysztof Pietraszkiewicz starali się to lobbowanie ukrywać, między innymi narracją o występowaniu w imieniu klientów banków ale ich zachowanie w sprawie tzw. frankowiczów, a ostatnio także Bankowego Tytułu Egzekucyjnego (BTE), pokazuje ich prawdziwe oblicze. Jakiś czas temu ZBP przedstawił propozycje rozwiązania problemów posiadaczy kredytów frankowych, które tak naprawdę miały na celu jedno aby banki udzielające tzw. kredytów frankowych na ewentualnym ich przewalutowaniu możliwie jak najmniej straciły, a mimo to żaden z banków z ideą przewalutowania tych kredytów do tej pory nie wystąpił.
Jak nie prośbą, to groźbą
Kuźmiuk, doktor nauk ekonomicznych, zwraca uwagę na jeszcze jeden, specyficzny aspekt działalności ZBP – bezkompromisowość.
W ostatnich dniach jesteśmy świadkami niespotykanej akcji w wykonaniu zagranicznych banków najbardziej zaangażowanych w udzielanie tzw. kredytów frankowych (będących tak naprawdę toksycznymi instrumentami finansowymi), którzy straszą polski parlament i rząd krokami prawnymi, które podejmą, jeżeli zostanie uchwalona ustawa o ich przewalutowaniu procedowana obecnie w Senacie
– pisał w 2015 roku, na fali dyskusji od kredytach frankowych Zbigniew Kuźmiuk.
Przypomnijmy tylko, że pod koniec czerwca podczas Europejskiego Kongresu Finansowego odbywającego się w Sopocie prezes Związku Banków Polskich (tak naprawdę powinien się on nazywać Związek Banków w Polsce) Krzysztof Pietraszkiewicz, odpowiadając na pytanie TV Onet o skutki przewalutowania tzw. kredytów frankowych dla systemu bankowego, stwierdził, że kosztowałoby to od 20 do 65 mld zł i w konsekwencji oznaczałoby głęboką recesję w polskiej gospodarce. Prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz we wspomnianym wywiadzie domagał się spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą (wtedy jeszcze elektem) i chciał go, jak wynikało z jego wywiadu dla TV Onet, przestraszyć idącymi w dziesiątki miliardów złotych stratami, jakie w wyniku takich decyzji mają ponieść banki w Polsce
– dodawał Kuźmiuk.
„Biedne” banki potrzebują wsparcia
Wszystko wskazuje na to, że sektor bankowy okazał się skuteczny w swoich działaniach. Do dziś ludzie pokrzywdzeni przez banki nie doczekali się rozwiązań mogących stanowić realne rozwiązania ich problemów – czy to w kwestii polisolokat, czy kredytów frankowych. Każda propozycja torpedowana jest narracją mówiącą o potencjalnych stratach działających w Polsce instytucji finansowych.
Tymczasem zysk netto sektora bankowego, według danych KNF, w 2016 roku wyniósł 13,91 mld zł. Wzrósł tym samym o blisko 25 procent w stosunku do roku 2015. Dwie trzecie dochodów bankowych stanowią trafia tam z tytułu odsetek, przynosząc instytucjom ponad 38 mld zł rocznie. Te zyski – pochodzące przecież także z kredytów we frankach – wypunktował w ostatnich dniach wicepremier, minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki. – Chciałbym zwrócić uwagę na to, że również w przypadku Związku Banków Polskich pewne grzechy istniały w dalszej przeszłości dotyczące chociażby portfeli kredytów we frankach szwajcarskich. Morawiecki przypomniał, że zarządzał kiedyś bankiem, który „przez szereg lat nie udzielał takich kredytów”. – Traciliśmy wtedy przez to udział w rynku, podczas, gdy cały rynek działał. Gdzie był wtedy Związek Banków Polskich? – podkreślał wicepremier.
No właśnie, gdzie są władze ZBP, kiedy rozpoczyna się dyskusja o losach kredytobiorców? A może z ludźmi i o ludziach nie ma potrzeby rozmawiać, bo jak stwierdził 13 grudnia 1981 roku Wojciech Jaruzelski – Gasnącej gospodarce zadawane są codziennie nowe ciosy. I przed tymi ciosami ZBP zamierza Polskę bronić na wzór lat minionych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/359316-z-gabinetu-jaruzelskiego-do-sytych-stolow-bankowych-taka-kariere-zrobil-krzysztof-pietraszkiewicz