Główny Urząd Statystyczny (GUS) w tych dniach poinformował, że średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu 2017 roku wzrosło aż o 6,6% w stosunku do sierpnia roku ubiegłego i jest najwyższy od wielu lat wzrost płac w polskiej gospodarce.
Oczywiście trzeba zdawać sobie sprawę, że średnie wynagrodzenie, które w sierpniu wyniosło 4 492,63 zł nie daje pełnego obrazu wysokości płac w gospodarce (większość płac pracowniczych mieści się niestety w przedziale poniżej średniej), ale jego tak wyraźny wzrost pokazuje tendencję w tym zakresie.
Ta tendencja jest na tyle wyraźna, że można sformułować tezę, że w polskiej gospodarce właśnie kończy okres konkurowania przez przedsiębiorców niskimi kosztami wytwarzania produktów i usług, w tym w szczególności niskim poziomem płac.
Wzrost płac w gospodarce, został wywołany z jednej strony zdecydowanymi działaniami rządu w odniesieniu do płacy minimalnej, z drugiej sytuacją na rynku pracy, który coraz bardziej staje się rynkiem pracownika, a nie pracodawcy.
Przypomnijmy tylko, że we wrześniu 2016 roku weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów o podwyżce „etatowej” płacy minimalnej na rok 2017 z 1850 zł do 2000 zł brutto, czyli aż 150 zł i w związku z tym konieczna była waloryzacja płacy godzinowej minimalnej z 12 zł na 13 zł od 1 stycznia tego roku.
Podniesienie stawki godzinowej do 13 zł za godzinę brutto, było konieczne, ponieważ przy ustawowych 168 godzinach pracy miesięcznie daje wynagrodzenie w wysokości 2184 zł brutto miesięcznie i w związku z tym jest o 184 zł wyższe od minimalnego wynagrodzenia na podstawie umowy o pracę (ustalonego na rok 2017 w wysokości 2000 zł brutto).
Natomiast taka relacja pomiędzy tymi minimalnymi wynagrodzeniami (niższa płaca etatowa, wyższa godzinowa), zdaniem minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej, będzie zachęcała pracodawców zarówno publicznych jak i prywatnych do zatrudniania na podstawie umów o pracę, a nie umów zlecenia czy samozatrudnienia, bo te pierwsze będą jednak wyraźnie „tańsze”.
W ten sposób rząd premier Beaty Szydło zakończył z dotychczasową ponad 26- letnią praktyką konkurowania przez Polskę tanią siłą roboczą i przy pomocy poziomu płacy minimalnej (etatowej i godzinowej), rozpoczął proces wymuszania podwyżek płac zarówno w gospodarce jak i w sektorze budżetowym.
Przypomnijmy także, że w nowym rozporządzeniu Rady Ministrów dotyczącym płacy minimalnej, ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej proponuje od 1 stycznia 2018 płacę minimalną (etatową) na poziomie 2,1 tys. zł i płacę minimalną (godzinową) na 13,7 zł, czyli wzrost minimalnego wynagrodzenia o 5%. Związkowcy z OPZZ i FZZ wprawdzie proponowali, aby płaca minimalna wynosiła 2220 zł, z kolei pracodawcy na poziomie 2050 zł, rządowi natomiast chodziło o to, aby poziom płacy minimalnej w stosunku do średniego wynagrodzenia wyniósł w roku 2018 około 47%, podobnie jak w roku obecnym.
W ten sposób rząd premier Beaty Szydło, chce także w roku 2018 realizować strategię wymuszania wzrostu płac w polskiej gospodarce, zapoczątkowaną tak wyraźną podwyżką płacy minimalnej (etatowej i godzinowej) zapoczątkowaną w roku 2017. Rządowe decyzje dotyczące wyraźnych podwyżek płacy minimalnej jak widać przekładają się na decyzje większości przedsiębiorców, którzy chcąc utrzymać pracowników, wyraźnie podwyższają im wynagrodzenia, co przekłada się na blisko 7% wzrost płac w polskiej gospodarce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/358923-rekordowy-wzrost-plac-w-polskiej-gospodarce