A jak ZBP ocenia pomysł funduszu restrukturyzacyjnego, adresowanego już tylko do kredytów walutowych?
Po pierwsze proponujemy, by ten proces nazwać konwersją, a nie restrukturyzacją. W języku bankowym kredyt restrukturyzowany oznacza, że klient miał jakieś problemy i trzeba na niego w przyszłości zwracać uwagę. Zależy nam, by ci, którzy chcą przewalutować kredyt na walutę krajową, byli w przyszłości traktowani jako spłacający normalnie swoje kredyty. Stąd propozycja, by nazwać to konwersją.
A sam mechanizm, by banki zrzucały się na ten fundusz, jest właściwy?
Mechanizm jest w dużej mierze akceptowalny. Zgromadzenie tych środków na specjalnym funduszu i używanie tych środków na konwersję i na pomoc, konstrukcyjnie może się bronić. Tym niemniej zwracamy uwagę na to, by mechanizm ten stymulował klientów do podejmowania decyzji, czy chcą dokonać konwersji, czy nie. Stąd projekt naszym zdaniem powinien przewidywać, żeby np. w ciągu 6 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy klienci złożyli ostateczne deklaracje, czy po rozpoznaniu sytuacji i zapoznaniu się z różnymi symulacjami, chce dokonać konwersji kredytu, czy nie. Ta decyzja byłaby nieodwracalna, choć powinna być dobrowolna i poprzedzona bardzo rzetelnym wyjaśnieniem klientom potencjalnych konsekwencji. To dla sektora bankowego jest ważne, bo dzięki temu będziemy mieli jasność, w jakiej sytuacji znajdują się instytucje finansowe. Większość banków, które oferowały walutowe kredyty mieszkaniowe, to banki notowane na giełdzie. A pozostawienie tej sprawy w sposób otwarty na wiele lat uniemożliwia dokonywanie rzetelnej oceny kondycji tych banków i całego sektora. I może negatywnie rzutować na rating naszego kraju i w konsekwencji na wyższe koszty obsługi zadłużenia. Naszym zdaniem nie jest też dobrym rozwiązaniem model, w którym niewykorzystane środki z funduszu przez bank, który do tego funduszu włożył swoje środki, miałyby być używane przez inne banki na dokonanie konwersji.
Ten mechanizm ma właśnie dopingować banki, by szybciej chciały przewalutować kredyty, bo wtedy mogą odzyskać więcej pieniędzy. Bo mogą z tego „garnka” więcej zabrać, niż wrzuciły.
Taki mechanizm kompletnie niszczy konkurencję i reguły uczciwego postępowania. Stąd uważamy, że ten fundusz powinien być przez poszczególne banki wykorzystywany tylko w takim zakresie, w jakim go zasiliły. Oczywiście banki ponoszą solidarną odpowiedzialność w przypadku Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, bo ta pula środków może być wykorzystywana w różny sposób. Ale rola BFG jest inna niż rola tego „funduszu konwersji”.
A co powinno się stać z prezydenckim projektem spreadowym, jeśli ta nowa ustawa by obowiązywała?
Naszym zdaniem uchwalenie tej ustawy powinno powodować rezygnację z wdrożenia ustawy spreadowej. Uważam, że banki oferując klientom warunki konwersji kredytu, po podjęciu przez nich decyzji, powinny uwzględniać aspekt ekonomiczny oferowanych przez siebie kredytów, także z tą częścią spreadową w przeszłości. Krótko mówiąc, bank przedkładając klientowi ofertę, uwzględniałby to, jakie konsekwencje dla klienta miała jego polityka naliczania spreadów. Jedna ustawa powinna zamknąć problem całościowo.
Bank po prostu zwracałby spready w ramach konwersji…
Spready naturalnie występują w całym obrocie gospodarczym. Wykluczanie ich lub szczególne ograniczenie w bankach byłoby czymś dziwnym. Sądzę natomiast, że kwestia ta mogłaby być elementem oferty banków skierowanej do klientów w ramach programów konwersji.
Rozumiem, że w toku prac nad projektem prezydenckim ZBP będzie przedstawiać swoje postulaty?
Tak, te propozycje skierowaliśmy już na ręce pana ministra Pawła Muchy z Kancelarii Prezydenta. Propozycje te - naszym zdaniem - pozwoliłyby, by sektor bankowy zachował swoją stabilność i zdolność finansowania rozwoju gospodarczego w przyszłości. Czyli powinno to wychodzić naprzeciw deklaracjom, wyrażanym wielokrotnie przez pana prezydenta i wyrażanym przez Komitet Stabilności Finansowej. Bo trzeba pamiętać, że sektor bankowy już dziś jest w dużym stopniu obciążony i przeregulowany. A chodzi o to, by zachował możliwość kumulowania funduszy własnych, wymaganych zarówno przez regulacje unijne, jak i krajowe. Zatem dokonanie kilku wyjaśniających uzupełnień do tej ustawy, czyniłoby przyjęcie jej sensownym. Źle by się stało, by sektor bankowy został osłabiony w wyniku jakichś błędnych decyzji. Taka groźba dzisiaj istnieje.
ZBP ostatnio postuluje również dokonanie innych zmian w prawie. Nie podoba wam się np. rozporządzenie ministra sprawiedliwości, wyłączające spod możliwości egzekucji komorniczej u rolników m.in. gospodarstwa rolne i maszyny w nich używane…
Ostatnio dynamika finansowania przez banki przedsiębiorców od trzech kwartałów ustabilizowała się na poziomie około 5 proc. rocznie. Trzeba zrobić wszystko, by ta dynamika nie spadała, tak jak spada np. poziom kredytów konsumenckich. Z tego punktu widzenia problemem dla sektora bankowego jest niepewność obrotu prawnego w ostatnich kilku latach. Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Bankowego Tytułu Egzekucyjnego doszło do wdrożenia różnego rodzaju rozwiązań miejscami zbyt daleko idących. Jednym z nich jest właśnie wspomniane rozporządzenie ministra sprawiedliwości. Intencjonalnie być może było to bardzo dobrze, ale praktycznie uniemożliwi kredytowanie tej ważnej sfery gospodarki, jakim jest rolnictwo. Trzeba to więc skorygować.
Czy już jest jakiś odzew na postulat ZBP?
Z tego, co zdążyliśmy się zorientować, w Ministerstwie Sprawiedliwości trwają analizy i padło sformułowanie, że na ten aspekt nie zwracano uwagi w toku konsultacji. Problem polega na tym, że rozwiązanie, które weszło ostatecznie w życie, w ogóle nie było konsultowane. Ale myślę, że MS wykaże się sprawnością i w kontekście choćby potrzeb kredytowych regionów, dotkniętych klęskami żywiołowymi, zostanie to zmienione i możliwość zabezpieczenia kredytów przez to, czym dysponuje rolnik - maszyny, urządzenia, stada - zostanie przywrócone. Oczywiście państwo może tu dzielić się z rolnikami ryzykiem i może uruchomić dodatkowy system poręczeń czy gwarancji. Ale jeśli chcemy utrzymać finansowanie tej wrażliwej sfery gospodarki, trzeba dokonać tej modyfikacji.
Rozmawiał Piotr Śmiłowicz (PAP)/ems
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
A jak ZBP ocenia pomysł funduszu restrukturyzacyjnego, adresowanego już tylko do kredytów walutowych?
Po pierwsze proponujemy, by ten proces nazwać konwersją, a nie restrukturyzacją. W języku bankowym kredyt restrukturyzowany oznacza, że klient miał jakieś problemy i trzeba na niego w przyszłości zwracać uwagę. Zależy nam, by ci, którzy chcą przewalutować kredyt na walutę krajową, byli w przyszłości traktowani jako spłacający normalnie swoje kredyty. Stąd propozycja, by nazwać to konwersją.
A sam mechanizm, by banki zrzucały się na ten fundusz, jest właściwy?
Mechanizm jest w dużej mierze akceptowalny. Zgromadzenie tych środków na specjalnym funduszu i używanie tych środków na konwersję i na pomoc, konstrukcyjnie może się bronić. Tym niemniej zwracamy uwagę na to, by mechanizm ten stymulował klientów do podejmowania decyzji, czy chcą dokonać konwersji, czy nie. Stąd projekt naszym zdaniem powinien przewidywać, żeby np. w ciągu 6 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy klienci złożyli ostateczne deklaracje, czy po rozpoznaniu sytuacji i zapoznaniu się z różnymi symulacjami, chce dokonać konwersji kredytu, czy nie. Ta decyzja byłaby nieodwracalna, choć powinna być dobrowolna i poprzedzona bardzo rzetelnym wyjaśnieniem klientom potencjalnych konsekwencji. To dla sektora bankowego jest ważne, bo dzięki temu będziemy mieli jasność, w jakiej sytuacji znajdują się instytucje finansowe. Większość banków, które oferowały walutowe kredyty mieszkaniowe, to banki notowane na giełdzie. A pozostawienie tej sprawy w sposób otwarty na wiele lat uniemożliwia dokonywanie rzetelnej oceny kondycji tych banków i całego sektora. I może negatywnie rzutować na rating naszego kraju i w konsekwencji na wyższe koszty obsługi zadłużenia. Naszym zdaniem nie jest też dobrym rozwiązaniem model, w którym niewykorzystane środki z funduszu przez bank, który do tego funduszu włożył swoje środki, miałyby być używane przez inne banki na dokonanie konwersji.
Ten mechanizm ma właśnie dopingować banki, by szybciej chciały przewalutować kredyty, bo wtedy mogą odzyskać więcej pieniędzy. Bo mogą z tego „garnka” więcej zabrać, niż wrzuciły.
Taki mechanizm kompletnie niszczy konkurencję i reguły uczciwego postępowania. Stąd uważamy, że ten fundusz powinien być przez poszczególne banki wykorzystywany tylko w takim zakresie, w jakim go zasiliły. Oczywiście banki ponoszą solidarną odpowiedzialność w przypadku Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, bo ta pula środków może być wykorzystywana w różny sposób. Ale rola BFG jest inna niż rola tego „funduszu konwersji”.
A co powinno się stać z prezydenckim projektem spreadowym, jeśli ta nowa ustawa by obowiązywała?
Naszym zdaniem uchwalenie tej ustawy powinno powodować rezygnację z wdrożenia ustawy spreadowej. Uważam, że banki oferując klientom warunki konwersji kredytu, po podjęciu przez nich decyzji, powinny uwzględniać aspekt ekonomiczny oferowanych przez siebie kredytów, także z tą częścią spreadową w przeszłości. Krótko mówiąc, bank przedkładając klientowi ofertę, uwzględniałby to, jakie konsekwencje dla klienta miała jego polityka naliczania spreadów. Jedna ustawa powinna zamknąć problem całościowo.
Bank po prostu zwracałby spready w ramach konwersji…
Spready naturalnie występują w całym obrocie gospodarczym. Wykluczanie ich lub szczególne ograniczenie w bankach byłoby czymś dziwnym. Sądzę natomiast, że kwestia ta mogłaby być elementem oferty banków skierowanej do klientów w ramach programów konwersji.
Rozumiem, że w toku prac nad projektem prezydenckim ZBP będzie przedstawiać swoje postulaty?
Tak, te propozycje skierowaliśmy już na ręce pana ministra Pawła Muchy z Kancelarii Prezydenta. Propozycje te - naszym zdaniem - pozwoliłyby, by sektor bankowy zachował swoją stabilność i zdolność finansowania rozwoju gospodarczego w przyszłości. Czyli powinno to wychodzić naprzeciw deklaracjom, wyrażanym wielokrotnie przez pana prezydenta i wyrażanym przez Komitet Stabilności Finansowej. Bo trzeba pamiętać, że sektor bankowy już dziś jest w dużym stopniu obciążony i przeregulowany. A chodzi o to, by zachował możliwość kumulowania funduszy własnych, wymaganych zarówno przez regulacje unijne, jak i krajowe. Zatem dokonanie kilku wyjaśniających uzupełnień do tej ustawy, czyniłoby przyjęcie jej sensownym. Źle by się stało, by sektor bankowy został osłabiony w wyniku jakichś błędnych decyzji. Taka groźba dzisiaj istnieje.
ZBP ostatnio postuluje również dokonanie innych zmian w prawie. Nie podoba wam się np. rozporządzenie ministra sprawiedliwości, wyłączające spod możliwości egzekucji komorniczej u rolników m.in. gospodarstwa rolne i maszyny w nich używane…
Ostatnio dynamika finansowania przez banki przedsiębiorców od trzech kwartałów ustabilizowała się na poziomie około 5 proc. rocznie. Trzeba zrobić wszystko, by ta dynamika nie spadała, tak jak spada np. poziom kredytów konsumenckich. Z tego punktu widzenia problemem dla sektora bankowego jest niepewność obrotu prawnego w ostatnich kilku latach. Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Bankowego Tytułu Egzekucyjnego doszło do wdrożenia różnego rodzaju rozwiązań miejscami zbyt daleko idących. Jednym z nich jest właśnie wspomniane rozporządzenie ministra sprawiedliwości. Intencjonalnie być może było to bardzo dobrze, ale praktycznie uniemożliwi kredytowanie tej ważnej sfery gospodarki, jakim jest rolnictwo. Trzeba to więc skorygować.
Czy już jest jakiś odzew na postulat ZBP?
Z tego, co zdążyliśmy się zorientować, w Ministerstwie Sprawiedliwości trwają analizy i padło sformułowanie, że na ten aspekt nie zwracano uwagi w toku konsultacji. Problem polega na tym, że rozwiązanie, które weszło ostatecznie w życie, w ogóle nie było konsultowane. Ale myślę, że MS wykaże się sprawnością i w kontekście choćby potrzeb kredytowych regionów, dotkniętych klęskami żywiołowymi, zostanie to zmienione i możliwość zabezpieczenia kredytów przez to, czym dysponuje rolnik - maszyny, urządzenia, stada - zostanie przywrócone. Oczywiście państwo może tu dzielić się z rolnikami ryzykiem i może uruchomić dodatkowy system poręczeń czy gwarancji. Ale jeśli chcemy utrzymać finansowanie tej wrażliwej sfery gospodarki, trzeba dokonać tej modyfikacji.
Rozmawiał Piotr Śmiłowicz (PAP)/ems
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/358053-prezes-zbp-w-prezydenckim-projekcie-frankowym-potrzebne-sa-zmiany-wywiad?strona=2